Miękkie początki, twarde konsekwencje

1 tydzień temu

Zbyt sporadycznie robi, trudno wytrzymać
– Tym razem, mam nadzieję, nie przyjedziecie na trzy dni? Chcielibyście tu dłużej zostać? Agocie! Dlaczego milczysz?
– Cześć Agacie Andrzejewicz, z urodzinami ponownie! Pociepła, wychowaj sie! Kiedy tylko rozstrzygniemy sprawę z Przemechem, zadzwonimy od razu.
Agata gwałtownie odłożyła słuchawkę.
*Br-b-b, czasem tak się dzieje* – pomyślała, odkładając telefon – *i rozmowa była miła, i nauczycielka Mama dziś wyjątkowo miła, i powód do telefonu wyjątkowy – jej jubileusz, ale od pierwszej do ostatniej chwili od razu chciało mi się ten rozmowę skończyć.*
Agocie zupełnie nie chciało się jechać w gości do dziadków w urlopie, dawno zaplanowany, ten wreszcie pokrywa się z urlopem męża. Chciała szczerze, iż w tym świecie tysięczne inne miejsca, gdzie on z Przemechem i dziećmi mogli dobrze się bawić.

* * *
– Agocie, ja i tak dziadków widzę raz, daj Boże, w roku. Chcesz, żebyśmy choćby w urlopie przestali do nich jeżdzić? Tak dzieci w ogóle zapomną, iż mają drugą babcię z dziadkiem, którzy mieszkają w innej Villi.
– Kocie, jak to powiedzieć delikatnie… Ale nigdy nic nie myśli, iż te wizyty potrzebne są tylko tobie?
– Co masz na myśli? – Przemek zmarszczył brwi i zaskoczony spojrzał na żonę.
– To, iż twój rodzic już się przyzwyczaił do życia daleko od Ciebie, od Twojej rodziny, im i tak dobrze. Nie cierpi tego, iż nie widzą wnuków, nie spędzają z nimi dużo czasu. I bez tego wszystko pięknie.
– Agocie, co mówisz? Skąd te myśli?
– Skąd, iż masz mama pisać w wiadomościach tylko o jednym – przesłać jej zdjęcia Starszych dzieci albo film Nowego, i to wszystko. Ona nigdy nie pyta, jak im idzie, czy się nie chory, ona potrzebuje wnuków tylko dla tego, to by pokazać ich piękne zdjęcia sąsiadce albo kuzynce. Piękna idealna obraz, nie więcej. A co stoi za tym – to jej sprawy. Ona zupełnie nie interesuje się nimi problemami i trudnościami.
– Tutaj się z Tobą nie zgadza. To po prostu daleko. U nich nie ma możliwości zająć się Nikicie z psem, zawieść go do lasu lub spotkać Starszych chłopców z szkola. Gdyby byli blisko, wszystko do inaczej.
– Więc tak, Przemelek… Moja mama też żyje w innej Villi, jednak to zupełnie nie postrzymuje jej od jazdy do nas w każdej trudnej sytuacji. Ona, jak Piotruś i Dąbrowski, zawsze gotowa pomóc. Przypomnij sobie, ile razy w ostatnim roku brała urlop lub chorobowy na pracy, kupiła bilet na PKP i po pierwszej prośbie przyjechała. Coś takiej prędkości od Twojej mamy i taty już nie zauważyłam.
– Tak, Agocie, teścia u mnie złoty. Ja tego i nie zaprzeczam. Ja jej Aniele Aniela bardzo wiem dziękować, i często mówiłem mu. Ona nasz kierowany szczęścia.
– Tak i tak. Kiedyś też byliśmy do niej z psem, ona zawsze staruje się grać z chłopcami jak tylko można. Biega, robi rower, kąpa się do rzeki, gra w ukryte, w zęby, rzucanie piłką. Ona bardzo naszych dzieci lubi, i oni jej odpowiadają. Tak być powinno w rodzinie. Ciepło, troska, miłość.
– Agocie, no co ty ode mnie chcesz? Cała ludzi inni. Twoja mama – żywioł. Ona u nas wiecznie młoda, inicjator, szalonka. Moje rodzice starsze, one inne, innego uroku. Co za tym, i w gości do nich nie jeździć, co?
Tu Agocie na moment milczała, zacisnęła usta, jakby sama się zawładnięta, iż nie przemawia. Ale postanowiła, iż nie ten raz.
– Mi tam źle, i dzieciokom też. Niekomfortowy, niewygodny. choćby nie wiem, jak prawidłowo powiedzieć.
– Jak tak? Dlaczego? U rodziców piękny dom, wszyściom przydzielają osobne pokoje, tam czysty, wygodny, komfortowy. Co jeszcze potrzeba na szczęście?
– Znasz się, Piotruś, jest taki przysłowie: “Zbyt sporadycznie robi, trudno wytrzymać”. To idealnie opisuje moje stan, kiedy przyjadę do matki z mężem.
– Nieoczekiwanie, na pewno. Co ty wcześniej milczałaś? Mi zawsze wydawało się, iż tobie i dzieciom tam dobrze. I urlop w domu przy rodziców wydawał mi się ideałowy plan. I starszych rodziców uwilgoć, i Wam dobrze spędzić czas. Co nie pra Warfare?
– To wszystko. Od samej pierwszej minuty, jak tylko mój rodzina wypełni ich dom, u rodziców od razu pada ich piękny, spokojny i racjonalny świat, do którego przyzwyczaił się.
– Nigdy nie zauważyłem. Uważam znowu, iż o tym wszystko wymyślasz. Zbyt ty podejrzliwa staję z latami.
– Piotruś, mój drogi, Ty tylko tam często zajęty robotą, pomoc domem. Ty, będąc przy matce z tatą w domu, rzadko zbywać czas ze mną, z dziećmi, Ty zawsze starasz pomóc rodziców, im użyczyć. A ja bardzo widzę i słyszę wszystko, iż tam najpierw dzieje się. To te wszystkie złośliwe uwagi i spojrzenia twojej matki, niewesoły wzrok ojca. Myślisz, iż mi przyjemne wszystko? My z Tobą, w końcu, małżeństwo już dziesięć lat, a mi odczuwanie, iż Agata Andrzejewicz choćby do dziś nie potrafi pogodzić się z tym, iż właśnie ja stałam się Twoją żoną. A może ona wcale nie cieszy się, iż Masz teraz nas.
– Co to za bajki, Agocie! – Mąż już niepokojony i chciał gwałtownie skończyć taki nieprzyjemny rozmowę.
– Bajmy tak. My pojdziemy w gości do rodziców, tak i być, ale Ty spróbuj być uważniejszy do tego, co się dzieje u nich w domu. Wtedy, myślę, wszystko usiądzie na miejsce. I Ty nie będziesz złożył więcej na mnie i myślał, iż ja wredniczę i pobórować do twojej matki.
Na tym i rozwiązali się.

* * *

Następne dni Agocie pakowała rzeczy dla swojej dużej rodziny, a Przemelek bez powodu miał mrowień. Wydaje się, jego słowa żony go ugryzę.
Jazda do rodziców Przemełka zajmowała około czterech godzin. Agocie starasz, jak mogł, stworzyć noworoczne nastrój. Spiewała pieśni, się bawiła z młodszymi synami na tylnym siedzeniu. Wiedziała, iż Przemełkowi niemiłej słyszeć wszystko, co ona mu powiedziała, ale nie mogła już milczeć.
Zbyt dłużej Agocie była zawsze i dla wszystkich dobra. Zawsze miła uśmiechała się rodzicom męża, nigdy nie odpowiadała na ich złośliwość w jej stronę ani nieprzyjemne uwagi w stronę dzieci. Nie chciała konflikt w rodzinie. Ale okazało się, iż bez sensu. Kuzyna, wydaje się, poczuła swoją nieograniczoną władzę, nie przepuść czego jednej okazji tyku Agocie. Wszystko jest jej nie tak.
Dzieci zbyt głośne – znaczy, Agocie źle wychowuje. Przemelek zbyt chudy – znaczy, Agocie źle karmi. Skarpetka na jej jest zbyt krótka, zupełnie nie do jej wieku. Ogólnie, a choćby na równej ziemiie Agata Andrzejewicz zawsze moze znaleźć manki z kuzynki. Agocie już zmęczona by stała się od stalego ciagu kuzynki i postanowiła, iż tym razem wszystko bedzie inaczej.
– Cześć, drodzy! – Mama z progu się uśmiechacz i wydaje się bardzo przyjemnie widzieć dawno zapragnięte odwiedziny, – wejdź, wejdź, już tęskniłaśmy za wami.
Przemek wyrzut wzrokiem na żonę, no i co Ty mi powiedziałaś, posłuchaj, jak mama szczerze nam wszystkim cieszy.
– Synku, wszystko Twoje rzeczy narazie do góry, do waszego pokoju. Co tu plucie.
Przemełek posłuszeńnie ponosił liczne walizki na górę.
– I czego wy tyle rzeczy z sobą bierziecie? Nie umieć Ty, Agocie, pakować. Dużo zbędnych rzeczy z sobą ciągniesz. A Piotruś teraz zmuszony jest wszystko to przekiwać z miejsca na miejsce. Poczuli się męża. On i tak pracuje bez wolnych dni, by was utrzymać, i je, widać, znowu źle, znowu pochudł.
– Agata Andrzejewicz, no co Ty tak mówisz! – Agocie specjalnie głośno odpowiedziała kuzynce, by Przemełek usłyszał tę rozmowę.
Agata Andrzejewicz przeraziła się. W każdej innej sytuacji kuzynka po prostu milczała, a dziś nagle zaczęła odpowiadać, a choćby tak wyzywacze.
– Przemełek dobrze je, zrównoważony, nie przejmuj się. A pochudzony on w swojego Ojca. Spójrz na Andrzeja Tymoteusza, czy kiedyś nie zauważyłaś, jak oni podobni? Sami dobrze karmią męża? A? A rzeczy u nas nie zbyt dużo. Nasi pięcioro ludzi w rodzinie, nie zapominaj. Szczególnie, iż chłopcy tu, w Villi, cały czas w błocie, zabrudzają się. Niema tu pełnej możliwości do picie. Tak więc, przynieść im dużo sztychów. Moja wina tutaj jest.
Agata Andrzejewicz zdziwiona patrzyła na Agocie i zastygła z wrażenia. Przemek w tym czasie już zejdzie w dół i słyszy każde słowo. Milczał, ale mu się z tym za coś nieprzyjemnie. Ewrapnie przekroczyli próg, a u matek już pretensje.
– No, idźcie do stolu. Wy, pewnie, głodzicie się z drogi, – trochę się otrzeźwiała, kuzynka przypomniała, iż trzeba zjeść gości.
W tym czasem wejdzienie dziadkowie.
– O, przyjechaliście. Cześć, chłopców. Co, już nabedokuliarzyli? Co znowu powaliło? Albo uszkodzili? Albo jeszcze nie zdążyło? Babcia wczoraj pół dnia zakrywała wyrazy i rzeczy wartościowe w domu od was dalej. Boi się o swoje zdrowie, – zaczął uśmiechać się dziadek.
Chłopcy, w tym czasem biegających w przestronnej sypialni, prawie milczących.
– Moje dzieci jeszcze ani razu nic u was nie uszkodziły, nie przestawiał, prosze – powiedziała Agocie.
Dziadek zaszczurzył twarz i milcząc odeszedł do stołu.
– Wacek, siadaj poziomy. Szkło, wokół stołu tak się nie zachowuj. Nikita, jedz, proszę, ostrożnie, – Agata Andrzejewicz cały obiad była niezadowolona, ciągle robiła uwagę wnukom.
Wreszcie, nie wytrzymując, Agocie powiedziała:
– No przestań ich nakładać. To dzieci. Nie wiedzą jeszcze, jak długo i spokojnie może siedzieć albo jeść ostrożnie, jak dorosli. Błagam, bądź wyrozumiała, Agata Andrzejewicz.
Kuzynka zapłonęła, policzki jej zapłonęły z złości, ale odpowiedziała kuzynce będąc przy synie nie chce.
Dziecień, wreszcie, zjadła i pobiegła grać. Oczywiście, gwarancja i szum dochodziły od wszędzie. choćby pогlodniczo powiedzieć normalnie składało się trudno.
– Agocie! – nie wytrzymała w końcu babka. – Tylko złożysz już swoich dzieci, w końcu. Jak dawno to się będzie ciągnęło? Ja po prostu więcej nie mogę przebywać w tym ciągłym hałasie. To niewygodne.
– To dzieci. Brykają się, walczą. A jak chcesz? Jak sobie wyobrażałaś trzech chłopców? Siedzących spokojnie we krzesle z książką? To tylko w kina bywa. Będzie to się ciągnąć dokładnie jedną tydzień. Aż do momentu, kiedy przepadniemy do domu. A Ty, Agata Andrzejewicz, spróbuj z nimi grać. To zabawne i przyjemne, spróbuj.
– Jeszcze co wymyśliłaś! Ja i tak już nie wiem, jak to robić. I ogólnie, Agocie, dziś jakimś dziwnym jesteś. Wszystko dobre dziś co?
– Więc wierz, iż ja się bardzo spokojnie zachowuję, – złośliwie się uśmiechnęła, odpowiedziała Agocie.
Przemełek obserwował cały ten scen to z boku, nie wtrącąc się. Myślał tylko o jednym: jak to wcześniej nie zauważył tego, iż jego mama zawsze wszystkim niezadowolona, wszystko trudno spełnia – ani Agocie, ani jego dzieci. Było widać, iż dopóki jego żona milczała i gładziła różowce, wszystko było dość toleransie. Ale nie ten raz.
Tu Agocie podnosi się krzesło, by podłożyć sobie ciepło z dużego dania, wzięła widelce, zaczęła już jeść mięso, jak nagle Agata Andrzejewicz zakrzykuł:
– Co Ty robisz! Ten widelec tylko dla pierwszych dan. Ja nigdy nim nie kładę mięso. Co Ty za nieregularna! I kto tylko Cie uczyl prowadzić dom? Jak Ty choćby Przemełek z Tobą do dziś żyje i wszystko to znosi? – kuzynka była w rżym, dziś kuzynka po prostu wyleczyła ją swoją nawale. Dlatego nie zwracał uwagi, iż syn przy tym i słyszy, ona była taka zła, iż nie potrafiła zawładnięta emocji. – Ile razy Ci mówiłam, nie dotykaj niczego sprzętu w moim domu, ja zrobię wszystko sam, tylko jak mam. Nie wtrącaj się w moj dom! Tobie tu robić nie catches!
– To co mi – nie jeść, dzieci nie zjeść, aż Ty wydaczyć masz? Co to za więzienie? – Agocie też pchała się w górę.
– Więc wyjadacie do domu – tam robisz, co duszy czyni, a ja tu wszystko pogryzać i zabrudzać nie pozwalam! Żałość!
– Wszystko! Stop! Wystarczy! – Przemek nie wytrzymał i wielokrotnie zatrzymał cały ten koszmar. – Mama, mam tylko jedno pytanie do Ciebie. Dlaczego Ty każdego razu zapraszają nas w gości po telefonie, jeżeli Ci tak trudno z nami przebywać? Tak, u mnie duża rodzina. Ale szczerze wierzyłem, iż Ciebie nas lubi i cieszy Ci się z nas. Ale na fakty wszystko zupełnie inaczej. Więcej my Cię nie zabolejemy.
Przemełek wyszedł ze stołu i poszedł do swoich synów, pobawić się z nimi. Bo ani babka, ani dziad nie wykazali chłopców najmniejszego zainteresowania. Był mu bardzo przygnębię i nieprzyjemnie. Ale Agocie była absolutnie adekwatnie we wszystkim.

Ranny, dobrze zaspany, Agata Andrzejewicz zdziwiła się, iż w domu taka cisza. Przebiegła się po pokojach, nie zauważyła domu ani syn, ani jego żona, ani wnuki.
Przemełek wystrzelił, więc spełnił pragnienie żony i zawiózł swoja rodzina na prawdziwy odpoczynek. Tam, gdzie Wszystkim będzie dobrze i komforatnie. Agocie siedziała w samochodu, obejmowała swoich chłopców i się uśmiechała.

Idź do oryginalnego materiału