Miasto Przasnysz kontra koci problem. Liczba zgłoszeń rośnie, rosną też koszty

2 dni temu

Wolnożyjące koty były są i będą. Samorząd miejski odczuwa jednak ich obecność w ostatnim czasie nieco bardziej – i nie dlatego, iż te nagle rozmnożyły się nadmiernie…

Nietypowa dyskusja pojawiła się ostatnio w czasie komisji rady miasta. Wszystko przez pytanie o koty w Przasnyszu. Choć Miasto ma obowiązek opieki nad nimi, ta jak się okazuje jest dla samorządu coraz bardziej kosztowna i odczuwalna zarazem.

Koty są stałym elementem ekosystemu miejskiego. Ich populacja jest jednak trudna do oszacowania. Chociażby dlatego, iż niewykastrowane osobniki rozmnażają się bardzo szybko. Można je spotkać na terenach działkowych, w piwnicach, opuszczonych budynkach, czy gdzieś w pobliżu ludzkich siedlisk.

Problem poruszyła radna Anna Durska. Zgłosiła się do niej bowiem wolontariuszka, która zaznaczyła, iż w mieście jest kłopot z przechowywaniem kotów po zabiegach sterylizacji i kastracji.

– Wolontariusze współpracują z fundacją „Koci Zakątek” w Ciechanowie i leczenie czy wiele zabiegów sterylizacji wykonuje ta fundacja – stwierdziła radna.

W odpowiedzi usłyszała, iż w Azylu jest miejsce dla 10 psów, natomiast przy gabinetach weterynaryjnych, są boksy i klatki, i zarówno psy, jak i koty od zawsze tam były.

– Miasto nigdy nie miało problemu z kotami, zajmowano się kotami, które były potrącone lub też, gdy kotka zginęła i pozostały jakieś małe – stwierdził Hubert Kwiatkowski, naczelnik wydziału GKOŚ UM w Przasnyszu i dodał, iż problem jest, ale leży zupełnie gdzie indziej.

– W obecnej chwili nagminnym problemem jest zbieranie kotów z ogródków działkowych, z osiedli, zgłaszanie każdego przypadku. Koty są zwierzętami wolno żyjącymi, w związku z tym nie powinno się robić sztucznego podnoszenia kosztów, bo każde odłowienie takiego zwierzęcia i przetrzymywanie go później wiąże się z karmieniem, przeprowadzeniem zabiegu sterylizacji i wypuszczeniem tego kota do środowiska, z którego został wyłapany – dodał i zaprezentował dane.

– Miasto Przasnysz corocznie ponosi ponad 200 tys. zł na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami, natomiast Ostrołęka, która jest od Przasnysza większa, ponosi 60 tys. zł. My, w mieście w 2020 r. mieliśmy zgłoszonych 95 kotów, natomiast w 2024 r. już 167.

W podobnym tonie wypowiedział się burmistrz Łukasz Chrostowski, który stwierdził, iż władze dostrzegają problem z kotami, ale nie jest to problem w takiej skali, jak jest przekazywany przez wolontariuszy.

– Była taka sytuacja, iż koty zostały odłowione, wywiezione w ilości co najmniej 20 sztuk do Ciechanowa, a za chwilę była informacja zwrotna do burmistrza, by może Miasto Przasnysz zapłaciło za te koty. Miasto ma podpisaną umowę z tutejszym gabinetem weterynarii, w związku z tym zajmuje się zwierzętami bezdomnymi z terenu miasta i na terenie miasta, a one są wywożone. Władze miasta nie mają na to wpływu – zakończył dyskusję Hubert Kwiatkowski.

W tym miejscu warto dodać, iż miejskie koty, miejskim kotom nie są równe. Możemy spotkać, jak się okazuje, dwie grupy – wolno żyjące i bezdomne.

Te pierwsze egzystują w koloniach i najlepiej odnajdują się w naturalnym środowisku. Tych pod żadnym pozorem nie powinno się wyłapywać i umieszczać w domu czy w schroniskach. Cała pomoc powinna ograniczyć się jedynie do stworzenia odpowiednich warunków w miejscu, w którym dana kolonia bytuje. Odłowione z ulicy, po zabiegach weterynaryjnych, są ponownie wypuszczane do swojego naturalnego środowiska. Warto przypomnieć, iż koty te pełnią istotną funkcję w przestrzeni miejskiej – ograniczają występowanie szkodników.

Drugą grupę tworzą zaś koty bezdomne, które miały i dom, i opiekuna. Na ulicę trafiły, ponieważ albo się zgubiły, albo zostały porzucone. Niektóre z tych osobników są w stanie zaadaptować się do warunków panujących w przestrzeni miejskiej. Większość jednak źle znosi samodzielny tryb życia. Wówczas potrzebują pomocy człowieka.

ren

Idź do oryginalnego materiału