O świcie przebieżka z kijkami, a przy okazji sprawdzam czy są nie tyle bursztyny, ile piasek bursztynowy.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Nie było nic. Wracam przewiany zimnym wiatrem i jadę na drugą stronę Wyspy po jajka kurzęcie.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Do tej drugiej strony Wyspy mam tylko kilka minut jazdy rowerem – jak wiadomo Wyspa Sobieszewska duża nie jest.