"Księżniczka Marcin" Przemysława Piniaka w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu

1 rok temu

Odmieniony remontami pejzaż skłonił Piniaka do przyjrzenia się temu, jak sam odczuwa przestrzeń miasta i swoją przynależność. W czasie trzymiesięcznej rezydencji śledził rachityczne ogrodzenia, tymczasowe ścieżki i zmienną dynamikę przebudów. Swoje obserwacje zawarł w serii miejskich legend, w których pojawiają się ożywające i nabierające ludzkich cech: Chlebakowa Matrona, wydobyty z rozkopów Stary Grzejnik czy Pani Nawierzchnia. Osoby te pojawiają się także na obrazach, w których Piniak dokonuje dekonstrukcji klasycznych przedstawień pejzaży miejskich, a z wielkich remontów miasta wyłania wątki romantyczne. Czyni to z życzliwością i wielką czułością, poświęcając całą swoją uwagę przygodom swoich postaci. Barwny i różnorodny świat przedstawiony przez artystę spina postać miejskiego gołębia, który jest tutaj komentatorem lub obserwatorem rzeczywistości. To jego alter ego. Podróżuje swobodnie przez Poznań, czasem przycupnie na Wildzie czy Rynku Łazarskim.

widok wystawy „Księżniczka Marcin" Pniaka Przemysława w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, fot. Krystian Daszkowski, dzięki uprzejmości artysty
widok wystawy „Księżniczka Marcin" Pniaka Przemysława w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, fot. Krystian Daszkowski, dzięki uprzejmości artysty
widok wystawy „Księżniczka Marcin" Pniaka Przemysława w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, fot. Krystian Daszkowski, dzięki uprzejmości artysty
widok wystawy „Księżniczka Marcin" Pniaka Przemysława w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, fot. Krystian Daszkowski, dzięki uprzejmości artysty

Wystawa wydaje się projektem lokalnym, choć w rzeczywistości stawia uniwersalne pytanie: czy to miasto, ten kraj to moje miejsce?

„Wołaliśmy na nią Peszka, od Pestka. Historia Peszki to historia przemiany. Kiedyś była spokojna, cicha, grzeczna, wszyscy ją lubili. Nie radziła sobie ze złością, wszystko odbierała jako atak. Potem zaczęła się nowa Peszka. I tamta poprzednia osoba zniknęła. Peszka to tak naprawdę ten rodzaj uczucia, nabijania się, abstrakcyjnego humoru. Humoru, który każdy człowiek może znaleźć na swoich częstotliwościach z innym człowiekiem. Remont to jest takie odsłonięcie tych częstotliwości jak na lekcji anatomii. Bo staje się nagle i nie ma czasu w wyrabianie sobie opinii. Każdy filtruje go przez swoją wrażliwość. Piotrek spod Poznania był właśnie moją peszką, poczułem z nim peszkę. To samo abstrakcyjne myślenie, zrozumienie po jednym spojrzeniu, ataki śmiechu. Brodząc w fontannie, a potem obtaczając mokre stopy w źdźble trawy trafiliśmy do: Kawiarni-Pizzerii, która zarabia tylko na wyglądzie, różowych łukach i narkotyzacji przydymionym światłem. Odbywały się tam konsultacje społeczne.

Fragment opowiadania pt. Kolega spod Poznania

widok wystawy „Księżniczka Marcin" Pniaka Przemysława w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, fot. Krystian Daszkowski, dzięki uprzejmości artysty
widok wystawy „Księżniczka Marcin" Pniaka Przemysława w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, fot. Krystian Daszkowski, dzięki uprzejmości artysty
widok wystawy „Księżniczka Marcin" Pniaka Przemysława w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, fot. Krystian Daszkowski, dzięki uprzejmości artysty
widok wystawy „Księżniczka Marcin" Pniaka Przemysława w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, fot. Krystian Daszkowski, dzięki uprzejmości artysty

„Lubię bałagan. Jestem Stary Grzejnik. Jakoś sobie zacząłem układać życie w betonowej rzeczywistości, tęskniąc od czasu do czasu za bezpiecznym ciepłem mojej podziemnej jamy. Wykopano mnie z niej już ponad rok temu, a remonty miasta przez cały czas trwały. Odpowiadało mi to. Lubiłem ten krajobraz ze zdartą nawierzchnią, świat wyglądał wtedy jak w zawieszeniu. Jednak randkowanie z Panią Nawierzchnią przerodziło się w poważną relację. Mój wewnętrzny konflikt bałaganowo-porządkowy zaczął w związku z tym narastać.

Jestem Nawierzchnią. Z Marcinem byłam związana od dawna. Często zrywaliśmy ze sobą. W końcu zdecydowałam się na radykalne zmiany i to ucięłam. Po niedługim czasie związałam się ze Starym Grzejnikiem. Dojrzały wiekiem, ale potrafił jeszcze wykrzesać odrobinę ciepła. Natomiast relacja nowego Chodnika z Marcinem nie jest szczera w mojej opinii. Jest wydmuszką. Tak samo jak sadzone w nisze chodnikowe drzewa-wytrychy, którym sztucznie doprowadza się składniki odżywcze rureczkami. Musimy coś zdecydować! Albo ja, gładka Pani Nawierzchnia, betonowa piękność bez skazy, albo bałagan. Wybieraj! Kiedyś należałam do krainy, gdzie każdy rogal postrzegany był jako indywidualny. Teraz taśmociąg atrakcji wypełni nas wszystkich wielkim żelem, frużeliną i nadzieniem beznadziei. Nadziei, iż to nadzienie będzie nasze i długotrwałe.”

Fragment opowiadania Betonowy Bal

Przemysław Piniak – malarz i performer pochodzący ze Szczecina. w tej chwili jest artystą mieszkającym i pracującym w Poznaniu. Absolwent Malarstwa na Akademii Sztuki w Szczecinie i Malarstwa na UAP. Tworzy futurystyczne wizje, ilustruje je przy pomocy instalacji i obrazów. W twórczości Piniaka istotny element stanowi jego doświadczenie wykluczenia, którego doznaje od młodości. Poszukuje nowych rozwiązań dla komunikacji międzyludzkiej. W 2021 roku brał udział w projekcie Studio Mistrzyni z Joanną Rajkowską w BWA Wrocław. Wyróżniony w konkursach: im. M. Dokowicz (2021) i w konkursie Młode Wilki (2018) za video-performance „Pylnice P”. Uczestnik Survival Art Review 2022. Autor wystaw indywidualnych: „Demony” (NOWY ZŁOTY, Wrocław 2022), „Wyspa Pucka i pływające chleby” (Zona Sztuki Aktualnej, Szczecin 2022), „Myszom ze strachu odpadają uszy” (Łęctwo, Poznań 2021), „Pożegnanie z wiekiem Chrystusowym” (Galeria na wysokim poziomie, Poznań 2020), „W następnym życiu będę…” (Fundacja Staraków-Spectra Art Space, Warszawa 2020), „Wróblok” (Łęctwo, Poznań 2019), „To się nie broni” (Próżnia, Szczecin 2018).

Idź do oryginalnego materiału