Pierwowzorem dzisiejszych walentynek było rzymskie święto płodności, czyli luperkalia. Pierwotnie poświęcone były faunowi Luperkusowi, bogu pasterskich plemion italskich, który miał chronić trzodę przed wilkami. W tym dniu składano bogom ofiary, a punktem kulminacyjnym było biczowanie skórami zabitych zwierząt kobiet, które według wierzeń, miały dzięki temu zająć w upragnioną ciążę.
REKLAMA
Zobacz wideo Polaków przepis na miłość [SONDA]
Rzymskie Lumperkalia, czyli biczowanie, które miało pomóc zajść w ciąże
Luperkalia były też świętem płodności. Obchodzono je przez trzy kolejne dni (od 13 do 15 lutego), w czasie których młodzi mężczyźni biegali po ulicach i uderzali napotkane kobiety pasami ze skóry kozła, co miało podobno zapewnić płodność oraz spokojne porody, jednak by móc świętować, musieli się do tego odpowiednio przygotować.
W pierwszej kolejności trzeba było zadbać o ofiarę dla bóstw. Wybierano najlepsze kozy, by chwilę później spalić je na stosie (niektóre źródła mówią również o zarzynaniu psów). Luperkowie, bo tak ich nazywano, byli namaszczani krwią zabitych zwierząt i wycierani wełną nasączoną mlekiem. Tak przygotowani, mogli przystąpić do ucztowania i zabaw. Biegali po ulicach, by biczować napotkane kobiety pejczami wykonanymi ze skór ofiarowanych kóz. Większość osób, zwłaszcza kobiet, sama wystawiała swoje ciała, prosząc o "kilka batów". Wierzono przecież, iż ten zwyczaj miał zapewnić płodność i pomyślny poród.
Wieczorem z kolei mężczyźni losowali imiona kobiet, z którymi później całą noc świętowali. Wino lało się strumieniami, a orgie były uznawane wręcz za jeden z elementów tego święta.
Kres pogańskiego święta. Kościół wkracza do akcji
Do likwidacji święta płodności udało się doprowadzić dopiero w 496 roku za czasów papieża Gelazy I. Twierdził, iż biorą w nich udział jedynie nikczemne tłumy, a sam obrzęd uznał za prymitywny.
Jednak tu pojawiła się luka, którą trzeba było czymś wypełnić. Gelazy I zniósł luperkalia i zastąpił je świętem Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny. Skojarzenie tego święta z Dniem Świętego Walentego (męczennika) pojawiło się nieco później, bo dopiero w czasach Geoffreya Chaucera i było efektem wpływów średniowiecznej poezji dworskiej miłości. Dziś 14 lutego to nic innego jak walentynki - święto miłości.