W Saint-Gabriel-de-Rimouski, niewielkiej miejscowości położonej około 300 kilometrów na północny wschód od miasta Quebec, hodowca bydła mlecznego od kilku dni tropi swoje stado, które w panice uciekło z zagrody po wybuchach fajerwerków.
François Morissette, właściciel farmy, mówi, iż w sobotnią noc aż 24 młode krowy rasy holsztyńskiej sforsowały ogrodzenie i rozproszyły się po okolicy. Przerażone zwierzęta podzieliły się na grupy i przemierzyły kilka kilometrów przez pola i lasy otaczające wieś.
Dzięki pomocy rodziny, sąsiadów i lokalnej społeczności udało się już złapać 15 zwierząt. Do poszukiwań zaangażowano także drona, który pomógł zlokalizować część z nich.
Dziewięć krów wciąż pozostaje na wolności, najprawdopodobniej schroniły się w gęstym lesie, gdzie znacznie trudniej je odnaleźć.
Morissette zapowiada jednak, iż nie ustąpi. — Nie przestanę, dopóki wszystkie nie wrócą do zagrody — mówi z determinacją.
Na podst. Canadian Press
