JC Chandora Kraven Łowca jest całkowicie kłopotliwe, od jego istnienia do jego wykonania. Ale to nie sprawia, iż oglądanie jest przyjemne. W rzeczywistości może to być najcięższy hollywoodzki film studyjny 2024 roku, zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Oparty na kolejnym arcywrogu Spider-Mana, dołącza Pani Web, Morbiusaoraz Trylogia Venoma w dziwacznej próbie Sony stworzenia jakiegoś serialu lub uniwersum Spidermana bez samego Petera Parkera.
W niektórych przypadkach to podejście prawie się sprawdza; filmy Venom stawały się coraz bardziej samoświadome Podwójna rola gonzo Toma Hardy’ego stała się częścią ich uroku. Ale dla tak pysznego komiksowego złoczyńcy, jak Kraven, łowca grubego zwierza, którego cały etos kręci się wokół zabicia Spider-Mana, rozwód go z jego nemezis jest trudnym zadaniem, a jeden film Chandora absolutnie mu nie sprostać.
Kraven zaczyna się dość przyjemnie, gdy Kraven, znany również jako Sergei Kravinoff (Aaron Taylor-Johnson), popisuje się zwierzęcymi umiejętnościami fizycznymi podczas wykonywania zabójstwa/ucieczki w więzieniu. Jego oczy świecą, wskazując na jakieś ukryte moce napędzające jego fizyczność. To założenie powinno wystarczyć nam do dobrej zabawy. Zamiast tego film natychmiast uruchamia hamulce i na około pół godziny przechodzi w tryb retrospekcji z dzieciństwa, aby ustanowić marną dynamikę ojca z synem i inne wątki fabularne.
Te elementy Kraven naprawdę nie potrzeba aż tyle pracy przygotowawczej – nie, gdy postacie są tak szerokie i kreskówkowe na papierze: zabójcy o tematyce zwierzęcej i tym podobni, którzy dosłownie dosłownie rozumieją filmowe metafory dotyczące łańcuchów pokarmowych i szczytowych drapieżników w świecie biznesu i przestępczości zorganizowanej. Ale KravenSceny są przepełnione martwą atmosferą i ponurą twarzą, pomimo okazjonalnych prób żartobliwości.
Jest to w dużej mierze pozbawiona euforii sprawa i Chandor nie może zdecydować się na ton dramatyczny czy komediowy, nie mówiąc już o połączeniu tych dwóch. Taylor-Johnson często wygłasza wersety, które wydają się być sloganami, ale robi to z całą determinacją kogoś, kto nienawidzi materiału. Kraven nie jest żartobliwym bohaterem i Taylor-Johnson też nim nie jest. Ale z drugiej strony praktycznie każdy aktor w obsadzie jest całkowicie sprawdzony. Rzadko kiedy w filmie o superbohaterach pojawia się tak wielu utalentowanych wykonawców, którzy dzwonią do niego. Ale przy tak nijakim materiale, czy można ich winić?
Russell Crowe wcieli się w rosyjskiego gangstera Nikołaja Kravinowa, ojca Siergieja i jego brata Dmitrija. Kiedy matka chłopców umiera w wyniku samobójstwa („Odbiła sobie życie” – wychrypia Nikołaj ze swoim komicznym hollywoodzko-rosyjskim akcentem), zabiera synów na polowanie do Ghany, aby sprawdzić ich zapał.
Jednocześnie (a być może w pobliżu, choć film ma niewielkie poczucie przestrzeni fizycznej) młoda Amerykanka o imieniu Calypso odwiedza swoją mistyczną babcię, która wręcza jej magiczny eliksir mający moc ożywienia ciężko rannego człowieka. To też dobrze, bo Siergiej zostaje poturbowany przez lwa, do którego nie chce strzelać. Eliksir Calypso pomaga uratować mu życie po wielokrotnych ekstremalnych zbliżeniach, na których krew lwa miesza się z jego własną.
Chociaż galerie łotrów Sony nigdy tak naprawdę nie przedstawiają Spider-Mana, wydaje się, iż zależy im na tym, aby na różne sposoby jego najwięksi wrogowie zajęli jego miejsce. W komiksach Kraven faktycznie spożywa miksturę, która zapewnia mu zwiększoną prędkość i siłę, ale nigdy nie został nasycony zwierzęcym DNA ani nie miał zwierzęcych mocy tak jak Spidey. (Zmutowany dzieciak Kravena, Aleksiej w końcu przejmuje swoją rolę w komiksach, więc przynajmniej tak jest Niektóre precedensu, chociaż film często sprawia wrażenie, jakby scenarzyści wybierali pomysły z kapelusza na chybił trafił).
Na ekranie konflikt między ojcem a synem zaostrza się na tyle, iż Siergiej ucieka z domu, a film nigdy nie ujawnia w pełni swoich mocy w chwili, gdy zaczyna on wykazywać niejasne moce. Jest silny i szybki, a czasami jego oczy skupiają się na obiektach z daleka. (Jest bardziej cyfrowym aparatem niż orłem.) Może także być w stanie fizycznie komunikować się ze zwierzętami lub w jakiś sposób je kontrolować, ale nigdy nie jest to do końca jasne.
W teraźniejszości poluje na kłusowników we wschodniej Rosji i gangsterów w Europie, ale kod, którego, jak twierdzi, się trzyma, wydaje się całkowicie płynny. Jest miłośnikiem zwierząt, który je ryby i nosi futra, i nie ma problemów z zabijaniem popleczników, chociaż jego dylematy moralne wydają się pojawiać, gdy ma zamiar strącić od czasu do czasu szefa. Z nieznanych powodów staje się celem rywala jego ojca, Aleksieja Sytsewicza, znanego również jako Nosorożec (Alessandro Nivola), co prowadzi do porwania jego brata (w tej roli Fred Hechinger jako dorosły). To z kolei prowadzi Kravena do szukania pomocy u dorosłej Calypso (Ariana DeBose), w tej chwili prawnik, który tak się składa, iż też jest w to zamieszany.
Szczegóły tak naprawdę nie mają znaczenia. Wydaje się, iż wszystkie zostały wstawione, aby nominalnie połączyć jedną scenę pościgu z następną. Kraven często dogania uzbrojonych bandytów, wykonuje różne szalone manewry – przy pomocy bezmasowego CGI – i zabija ich z bliskiej odległości, gdy film odcina się od każdego przypadku cyfrowej krwi tryskającej z ich żył szyjnych. Jego metody mają w sobie coś złego, co sprawia, iż edycja wydaje się zdecydowana je wyszlifować. Co gorsza, nic tak naprawdę nie kieruje tą postacią poza przypadkiem porwania jego brata przez zbirów Nosorożca. (Dmitri nie jest zamierzonym celem, po prostu znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie.)
Christopher Abbott pojawia się jako znudzony zabójca zwany Cudzoziemcemktórego moc wydaje się polegać na zamrażaniu przeciwników w miejscu na trzy sekundy, gdy ostrożnie schodzi w lewo. Niestety, Hechingerowi nie pozostaje nic innego, jak tylko zostać porwanym. Dmitri od czasu do czasu celowo imituje innych ludzi – to prawda Kameleon z Marvel Comicsw końcu – ale nie tylko ten talent nigdy nie wpływa na fabułę (poważnie, nigdy), też niczym się nie wyróżnia. Sztuczka polega na tym, iż aktorzy, których Hechinger naśladuje, ponownie nagrywają swoje kwestie własnymi głosami, tworząc dokładne wrażenie. Ale Kraven Łowca jest po brzegi wypełniony zauważalnie słabym ADR, więc każda postać może równie dobrze być brzuchomówcą.
Jedynymi aktorami, których to obchodzi, są DeBose, która nadrabia swoją niewdzięczną, pełną ekspozycji rolę, przekazując każde słowo, jakby to był koniec świata, i Nivola, która ogólnie wydaje się dobrze bawić. choćby chichocze, gdy wyjaśnia swoją historię – schorzenie, które powoduje, iż jego skóra twardnieje niczym zbroja. (Chociaż w niewytłumaczalny sposób wyrasta mu również róg nosorożca z czoła.) Brak wysiłku na ekranie ze strony wszystkich innych mógłby być przynajmniej znośny, gdyby sceny nie trwały zaledwie kilku sekund – wystarczająco długo, aby można było je zażartować. upaść – lub trwać wieczność, ponieważ każdy kawałek fizycznego uderzenia rozwija się w niezobowiązującej odległości, bez wzmocnienia jakimkolwiek formalistycznym projektem dźwiękowym. Niezależnie od przyczyn wielu opóźnień, film przez cały czas odtwarza się jak w przybliżeniu.
Ciężko jest nad tym siedzieć, a to absolutnie nie powinno mieć miejsca, gdy jest tak bogaty materiał, z którego można czerpać. Nic tak naprawdę nie kieruje Kravenem – ani obsesja jak w komiksach, ani odrzucenie ze strony ojca, o czym świadczy ta historia. W filmie nigdy nie widać operowego przepychu związanego z tą postacią. Jest nie tyle „Kravenem Łowcą”, ile „Kravenem, okazjonalnie miłym facetem”, jakby Sony próbowało zamienić go we własną Białą Panterę (aż do czcionki tytułowej filmu), aczkolwiek bez majestatu.
To prawda, iż film faktycznie czerpie z jednego pomysłu Ostatnie polowanie Kravena (przełomowy komiks Kravena), ale pojawia się on w postaci halucynujących pająków Kravena. W komiksie ta abstrakcja reprezentuje jego obsesję na punkcie Spider-Mana, który wydaje się nie istnieć w tym wszechświecie. Na filmie wydaje się, iż ma to coś wspólnego ze strachem jego matki przed pająkami, który rozwinął się dopiero po halucynacjach. Czy arachnofobia jest dziedziczna? Zbieg okoliczności? A może jakieś utrzymujące się nawiązanie do Spidermana zostało ostatecznie usunięte z tego filmu, pozostawiając tę pozostałość? Kto ma powiedzieć? Biorąc pod uwagę przebieg sytuacji, wszystkie powyższe opcje wydają się równie prawdopodobne.
To przelotne nawiązanie do pająka jest drobnym problemem w ogólnym układzie rzeczy. Mówi to jednak także o przypadkowym montażu filmów Sony wolnych od Spider-Mana oraz o połowicznym charakterze, z jakim te postacie i ich materiał zostały zaadaptowane, tworząc luźną ciągłość. Nic w filmie nie wydaje się mieć znaczenia, począwszy od jego wewnętrznej fabuły, a skończywszy na obcych scenariuszach sequeli, które pojawiają się nie wiadomo skąd, w kontekście etosów bohaterów. Publiczność tak nie przejmowałem się zbytnio o filmach Sony o świecie pająków innych niż Spider-Man. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro twórcy filmu również wydają się być tak obojętni.
Kraven Łowca debiutuje w kinach 13 grudnia.