Kobieta w pięknym domu otoczona bujnym kwieciem.

polregion.pl 3 godzin temu

Dzisiaj znów o tym myślę, siedząc w ogrodowym hamaku. Mój dom, ten z czerwonym dachem, otacza morze hortensji i petunii. Fioletowa eksplozja kolorów kręci się w głowie jak karuzela na festynie.

Z nogami podwiniętymi pod siebie, czytam książkę, podczas gdy w kuchennym piekarniku dopieka się morelowy sernik. Zapach miesza się z miętą rosnącą przy płocie – tak musi pachnieć niebo.

Zawsze wiem, kiedy ma przyjechać. Tego ranka wyrabiam ciasto jak zawsze, wymyślając nowe nadzienia. Te wszystkie zupy i sosy mnie nudzą. Magia tkwi w mące, która posłusznie układa się pod moimi dłońmi.

Śmieszne. Kiedyś ciasta piekła tylko babcia. Teraz ja to robię, a przecież babcią nie jestem.

On nigdy nie planował tych wizyt. Po prostu przychodził moment, gdy jego dusza pragnęła mnie jak powietrza. Dzwonił zawsze w drodze.

Nie miał nic. Tylko przeszłość: dwa małżeństwa, syna, przeprowadzkę do Wrocławia, kilka paczek w bagażniku i wspomnienia, które wypełzały z czarnej dziury rozpaczy.

Poznaliśmy się banalnie. Na imprezie nad jeziorem. Jego przyprowadził kolega, mnie – siostra. Oboje nie chcieliśmy tam być, więc siedzieliśmy jak obcy na własnym przyjęciu. Potem poprosił mnie do tańca. Kupił różę od handlarki kwiatami – taką kiczowatą, na dłuKupił różę od handlarki kwiatami – taką kiczowatą, na długiej łodydze, a potem odwiózł mnie do domu przez pół miasta, choć ani on, ani ja nie byliśmy gotowi na to, co między nami wykiełkowało.

Idź do oryginalnego materiału