1 tydzień temu
Naukowcy z Uniwersytetów Medycznego oraz Przyrodniczego w Lublinie wynaleźli preparat do zwalczania… ptaszyńca kurzego. To gatunek około półmilimetrowych roztoczy, które są pasożytem drobiu, niepożądanym na fermach, ale też bardzo uciążliwym w przydomowych kurnikach.
– Jest niebezpieczny zarówno dla zwierząt, jak i dla ludzi – mówi profesor Anna Bogucka-Kocka z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Dla zwierząt jest niebezpieczny dlatego, iż populacja ptaszyńca namnaża się bardzo szynko i w bardzo krótkim czasie opanowuje kurnik, efektem czego jest znaczne pogorszenie dobrostanu kur. Te roztocza żywią się krwią, głównie ptaków. W takim kurniku, w którym inwazja trwa od dłuższego czasu, może się znajdować choćby do pół miliona ptaszyńców na jednym ptaku. Doprowadza to do sytuacji, w której kura, z powodu utraty krwi, może choćby umrzeć. Najpierw jest anemia, potem śmierć. W międzyczasie zwierzęta bardzo cierpią, samookaleczają się, dochodzi do przypadków kanibalizmu, wyrywają sobie pióra. Ponieważ te ugryzienia są bolesne i powodują stan patologiczny u ptaków.
– Te nasze badanie i nasz wynalazek bardzo dobrze wpisują się również w koncepcję one health – mówi dr nauk farmaceutycznych Przemysław Kołodziej. – To koncepcja, która w tej chwili szeroko promowana jest przez Światową Organizację Zdrowia, która głosi o tym, ze należy spojrzeć na zdrowie ludzi i zwierząt w sposób bardzo zintegrowany, czyli zdrowie ludzi uzależnione jest od zdrowia zwierząt i odwrotnie.
– Mogą być niebezpieczne również dla człowieka, ponieważ w warunkach, kiedy nie posiadają podstawowego gospodarza, czyli ptaków, chętnie żywią się krwią innych gatunków, w tym człowieka. Gdy dochodzi do takiego ataku, u człowieka pojawiają się liczne zmiany skórne, swędzące, w postaci takiej wysypki. Przy masywnej inwazji może również dojść do zakażenia wtórnego, zakażenia bakteryjnego. Mamy również tutaj niebezpieczeństwo, iż podczas ugryzienia ptaszyńca do człowieka mogą dostać się drobnoustroje, które będą wywoływać inne jednostki chorobowe.
– Dlaczego ten pasożyt jest niebezpieczny? To też jest to, iż cały czas brakuje leków – mówi prof. Monika Wujec. – I to jest też podstawowa rzecz, iż my dlatego szukamy, iż brakuje bardziej skutecznych, miej toksycznych, czy lepiej działających. To w tym kierunku cały czas idą badania. Po pierwsze, działa zdecydowanie lepiej, bo prawie w stu procentach zabija pasożyta. To też jest nietoksyczne, czyli tak naprawdę może być stosowany w trakcie hodowli zwierząt, co też jest niezmiernie istotne, bo o ile znajdzie się taki pasożyt w kurniku – fermie czy kurniku przydomowym – to ten kurnik po zastosowaniu środków biobójczych należy zamknąć przynajmniej na pół roku – najczęściej tyle jest karencja tych środków. W przypadku przydomowego kurnika nie są to duże straty, ale przy kurzych fermach są to ogromne straty ekonomiczne.
Naukowcy poszukują partnera, który będzie chętny do uczestniczenia w kolejnych etapach badań.
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. pexels.com
