Niedawno wpadła mi w ręce książka dotycząca pielęgnowania roślin pokojowych, wydana w 1874 roku. Oto jedna z porad dotycząca podlewania:
" Nigdy zimnej, świeżo czerpanej wody używać nie można: zawsze ona powinna się wystać w cieple, przynajmniej przez kilka godzin, a w zimie woda do podlewania koniecznie powinna mieć taki sam stopień ciepła jak pokój w którym rośliny są pomieszczone, i dla tego w tym samym pokoju, woda musi się wystać przez całą dobę. Gdyby woda była za zimna, korzenie na temby ucierpiały, gdyby zaś była za ciepła, toby jeszcze bardziej zaszkodziła, bo po podlaniu korzenie stałyby się czulszemi na zimno, i potemby pomarzły, tem bardziej iż i wegietacja przez wyższe ciepło od korzeni, byłaby pobudzoną w niewłaściwej porze.
Przy podlewaniu, zwłaszcza też w zimie, strzerz się trzeba zamaczania pnia i liści; wodę leje się przy samym brzegu wazonika.
W lecie a zwłaszcza podczas gorąca, trzeba rośliny wystawiać na drobny, powolny, ciepły deszczyk, lub skrapiać całe gałązki z liśćmi a choćby i pień, wodą wystałą, dzięki odpowiedniego durszlaka, lub z ust wodę wypryskując w przyzwoitej odległości, aby kropelki były jak najdrobniejsze.
W zimie robić tego nie można.
Po każdem takiem skropieniu, roślinki w cieniu na wolnem powietrzu trzeba osuszyć, nim będą wniesione do pokoju. Najwłaściwszą do podlewania porą, jest wczesny ranek i wieczór po zachodzie słońca, a w zimie tylko południe."
Język trochę zalatuje myszką, ale porady wcale się nie zdeaktualizowały.
A książka skąd pochodzi cytat to " O hodowaniu i pielęgnowaniu kwiatów i roślin pokojowych."
przez D-ra Aleksandra Karwackiego
WARSZAWA. Nakład i druk J. Kaufmana, Trębacka N. 9. 1874.
Mam też wydanie pierwsze z 1866 roku, gdzie w tytule jest błąd ortograficzny - o chodowaniu.