Jak u Barei: Na nowej drodze zamontowali progi, które... podrzucają autobusami. Mieszkańcy wściekli

5 godzin temu
Mieszkańcy warszawskiej ulicy Kąty Grodziskie już prawie cieszyli się z otwarcia ich drogi po bardzo długim, przedłużającym się remoncie. Miny zrzedły im na wieść, iż na ich ulicę nie wróci komunikacja miejska: progi zwalniające, które im zamontowano, tak mocno podrzucają autobusami, iż zarząd transportu odmówił wysłania ich na ulicę.


Cofnijmy się do roku 2023. Wtedy jedna z ważniejszych ulic Zielonej Białołęki, nowej dzielnicy stolicy, była wąską ścieżką asfaltu wciśniętą między szutrowe, błotniste pobocza. Żadnego chodnika, ścieżki rowerowej. A w okolicy mieszka coraz więcej ludzi. Przyciągają ich niskie ceny, nie przeraża dojazd do centrum i dopiero budowana infrastruktura.

Miliony na nieprzejezdną drogę


W październiku 2023 roku rozpoczął się remont. Wart 35,5 mln zł przetarg na przebudowanie 1700 metrów drogi wygrała firma Wod-Kan-Bud z Żelechowa. Na wykonanie zadania dostała 21 miesięcy, ten czas mijał w kwietniu 2025 roku. W tzw. międzyczasie remont podrożał o kilka milionów i zamknął się w kwocie 42 milionów złotych.

Oczywiście po drodze coś poszło nie tak. Pojawiły się problemy z podłączeniem instalacji elektrycznych. Ale droga powstała, przebudowano instalację teletechniczną, wodociąg, posadzono rośliny, wszystko było niemal gotowe już pod koniec 2024 roku. Na wiosnę ulicę można było praktycznie otworzyć, ale nie wiadomo dlaczego nikt tego nie zrobił. Uda się dopiero za kilka dni – ulicą będzie można jeździć od piątku 29 sierpnia, czyli grubo po deklarowanym terminie.

Jest jedno "ale": okazało się, iż nie pojedzie nią komunikacja miejska. Sprawa jest absurdalna, bo okazuje się, iż zamontowane na Kątach Grodziskich progi zwalniające nie tylko zwalniają, ale podrzucają w górę miejskie autobusy.

Co to są progi sinusoidalne?


Jest wiele rodzajów progów zwalniających. Często spotykane w Polsce są tzw. progi belkowe. To stosunkowo proste i wąskie konstrukcje, przypominające przecięty wzdłuż pień drzewa, położony w poprzek drogi. Kierowcy ich nie lubią, bo są bardzo agresywne dla zawieszenia samochodu.

Dlatego coraz częściej stosuje się tzw. wyspy. To po prostu podwyższenie nawierzchni, o stosunkowo długim najeździe i sporej szerokości. Równie skutecznie wymuszają zmniejszenie prędkości, ale nie niszczą samochodów. Problem w tym, iż progi sinusoidalne podrzucają autobusami na Kątach Grodziskich.

A cała infrastruktura autobusowa już jest gotowa! Przy ulicy porobiono zatoczki, zamontowano wiaty przystankowe. Ale podczas próbnych przejazdów miejskich autobusów okazało się, iż maszyny na progach stają dęba. Po prostu odrywają się dwoma kołami od ziemi, utrzymując założoną prędkość 30 km/h. Jak to możliwe? Nie wiadomo.

Efekt jest taki, iż warszawski Zarząd Transportu Miejskiego oświadczył, iż autobusów na Kąty Grodziskie nie wyśle, póki progi nie zostaną przebudowane. Z kolei Stołeczny Zarząd Rozbudowy Miasta twierdzi, iż wszystko jest zgodne z normami oraz przepisami i iż progi są jak najbardziej w porządku.

Na razie nie wiadomo jakim cudem zgodne ponoć z normami progi sinusoidalne na Kątach Grodziskich podrzucają autobusami. Problem jest poważny, bo z informacji udzielonej przez Zarząd Transportu Miejskiego zastępcy burmistrza Białołęki, progi uniemożliwiają kursowanie autobusów zarówno 9-, 12- jak i 18-metrowych. Słowem: żaden autobus tą ulicą nie pojedzie, jeżeli będą na niej te konstrukcje.

Pozostaje problem progów


Problem jest poważny: Białołęka to jedna z najszybciej rozwijających się dzielnic miasta. Mieszka w niej już ponad 160 tysięcy osób, liczniejsze są tylko Ursynów i Praga-Południe. Zielona Białołęka to nieformalna nazwa części tej dzielnicy, zaś Kąty Grodziskie są jedną z ważniejszych ulic umożliwiających dojazd mieszkańcom do innych rejonów stolicy, zwłaszcza iż planowana jest przebudowa innej ważnej arterii: Ulicy Ostródzkiej.

Najciekawsze jest to, iż nie wiadomo, co zrobić z progami. Ich obniżenie nie wchodzi w grę, bo wtedy nie będą zgodne z normami. Nie można przecież postawić na ulicy niezgodnych z przepisami progów. A może da się je przebudować? Też nie, bo po prostu nie ma na to miejsca.

"Wydłużenie płyty progów nie jest możliwe ze względu na lokalizację zjazdów do posesji" – informuje rzeczniczka Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta Agata Choińska-Ostrowska cytowana przez Gazetę Wyborczą.

Mieszkańcy wściekli


Mieszkańcy są potężnie zirytowani, emocjom dają upust w mediach społecznościowych. Nie dość, iż trwający 2 lata remont okazał się fuszerką, to dowiadują się o tym tuż przed końcem wakacji.

"Moi teściowie mają ponad 70 lat. Od dwóch lat są odcięci od autobusu, samochodu nie posiadają. Na miłość boską! Przecież ktoś, kto projektuje, a potem wykonuje taką przebudowę, to chyba powinien mieć o tym jakieś pojęcie" – pisze jedna z użytkowniczek Facebooka.

"Według mnie całej tej farsie zwanej szumnie remontem, powinien się przyjrzeć prokurator, i to począwszy od fazy projektu, poprzez wykonawstwo, i na odbiorach kończąc" – dodaje inny komentator.

Jeszcze inni przyjrzeli się progom i odkryli, iż na szczycie jednego z nich, w miejscu, gdzie znajdą się opony samochodów, zamontowano studzienkę kanalizacyjną. Wielu z nich jest wściekłych, bo o tym, iż ich ulicą nie pojadą autobusy, dowiedzieli się dosłownie tuż przed jej otwarciem, końcem wakacji i początkiem roku szkolnego. I chwilę później nastąpił kolejny zwrot akcji, z którego wynika, iż autobusy linii 120 i 234 jednak na trasę wrócą.

Idź do oryginalnego materiału