„Jaki przystojny się zrobił. Gdyby był trochę bogatszy, pracował w prestiżowej firmie, może bym się w nim zakochała” – pomyślała Alicja.
„No więc, Bartek, zostajesz za mnie. jeżeli coś się wydarzy, dzwoń. Nie lecę na Księżyc, będę dostępny” – powiedział Krzysztof, wyciągając dłoń do zastępcy i przyjaciela.
„Spoko, nie martw się. A tak w ogóle, nie powiedziałeś, gdzie jedziesz na urlop. Na Malediwy czy do Turcji?” – Bartek uścisnął jego dłoń.
„Nie mówiłem? Do matki. Trzeba naprawić dach, ogrodzenie poprawić. Kiedyś ojciec się tym zajmował, ale odkąd go nie ma, wszystko się sypie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio siedziałem z wędką nad rzeką.”
„Ja nigdy choćby nie byłem na rybach. Prawdziwy mieszczuch. Trochę ci zazdroszczę” – westchnął Bartek. „Jak wrócisz, opowiesz” – krzyknął za odchodzącym Krzysztofem.
Krzysztof uśmiechał się, myśląc, iż już jutro rano będzie daleko od hałaśliwego, zakurzonego miasta. Przytuli matkę, wciągnie powietrze pełne wspomnień z dzieciństwa. Dorastał w małej wiosce. Matka była nauczycielką, ojciec murarzem. Krzyś często pomagał mu na budowie, nauczył się wielu rzeczy. Ojciec marzył, iż syn pójdzie w jego ślady, ale chłopaka fascynowały komputery i nowe technologie. Uczył się łatwo. Po szkole oznajmił, iż we wsi nie ma przyszłości – chce jechać do Warszawy i osiągnąć więcej niż ojciec.
„Jak to nie ma przyszłości? Wieś się rozwija, murarze zawsze będą potrzebni. Głodu nie zaznasz. Chcesz, postawimy ci dom? Ożenisz się, dzieci będą miały gdzie biegać” – przekonywał ojciec.
„Za wcześnie na żonę. Najpierw muszę stanąć na nogi” – machnął ręką Krzysztof.
Ojciec irytował, kłócił się. Matka cierpliwie go uspokajała: „Nie podcinaj mu skrzydeł. Niech spróbuje. Jest mądry, jeszcze będziemy z niego dumni.”
Rodzice dali mu pieniądze na start i pozwolili jechać. Krzysztof studiował i dorabiał na budowie. Z czasem osiągnął to, o czym marzył.
W podstawówce zakochał się w Alicji, śmiesznW końcu jednak zrozumieli, iż prawdziwe życie to nie to, co pokazują światu, ale co kryją w sercach, i spotkali się ponownie, tym razem bez masek i pretensji.