Jeśli projekt rozwinie się zgodnie z planem, pierwsze kłącza „polskiego imbiru” mogą trafić do gospodarstw już za kilka lat – między 2028 a 2029 rokiem. Zespół prof. Szulca od kilku sezonów prowadzi doświadczenia polowe, które dowodzą, iż uprawa imbiru w Polsce jest realna, również w rejonach o niższych opadach, takich jak Wielkopolska czy Dolny Śląsk.
– o ile gwałtownie rozpoczniemy kolejny etap badań, w ciągu czterech lat możemy mieć gotową odmianę. To niezwykłe tempo, wprowadzić roślinę z innego kontynentu na nasze pola w zaledwie kilka sezonów – podkreśla naukowiec.
Imbir, jak się okazuje, ma zaskakująco podobne wymagania glebowe do kukurydzy czy ziemniaka. Co więcej, do jego uprawy można wykorzystać ten sam sprzęt rolniczy, co czyni go potencjalnie atrakcyjną alternatywą dla tradycyjnych upraw.
Smak łagodniejszy niż azjatycki
Poznańscy badacze zauważyli, iż imbir uprawiany w Polsce różni się od swojego tropikalnego odpowiednika składem chemicznym, zawiera około 50 proc. mniej 6-gingerolu, związku odpowiedzialnego za jego pikantny smak.
– Nasze kłącza są delikatniejsze, subtelniejsze w smaku. Można powiedzieć, iż to wersja „light”, bardziej przyjazna dla dzieci i osób, które nie przepadają za ostrymi przyprawami – mówi prof. Szulc.
Taki profil smakowy otwiera nowe możliwości dla branży spożywczej, od naturalnych napojów po łagodniejsze przyprawy i dodatki do żywności funkcjonalnej.
Nie tylko kłącze ma wartość
Kolejnym zaskoczeniem okazały się wyniki badań prowadzonych przez prof. dr hab. Joannę Kobus-Cisowską z Katedry Technologii Gastronomicznej i Żywności Funkcjonalnej UPP. Naukowcy odkryli, iż cenne związki bioaktywne znajdują się nie tylko w podziemnych częściach rośliny, ale także w liściach i łodygach.
– Początkowo skupialiśmy się na soku z kłączy, ale okazało się, iż części nadziemne również kryją duży potencjał. Zawarte w nich substancje mogą być wykorzystane do produkcji suszy, herbat czy naturalnych przypraw – tłumaczy prof. Kobus-Cisowska.
To oznacza, iż każda część rośliny może znaleźć zastosowanie w przemyśle spożywczym, zwiększając opłacalność całej uprawy.
Szansa na uniezależnienie się od importu
Według danych Eurostatu, imbir pozostaje najczęściej importowaną przyprawą w Unii Europejskiej – w 2023 roku do państw wspólnoty sprowadzono ponad 114 tysięcy ton, głównie z Chin. Stworzenie polskiej odmiany mogłoby nie tylko ograniczyć tę zależność, ale także otworzyć zupełnie nowy segment rynku dla krajowych rolników i przetwórców.
– Uprawa imbiru w Polsce to coś więcej niż ciekawostka. To krok w stronę bardziej różnorodnego, nowoczesnego i odpornego na zmiany klimatu rolnictwa. Wierzę, iż z pasją naszego zespołu ten cel jest realny – podsumowuje prof. Szulc.
Jeśli prace nad krajową odmianą zakończą się sukcesem, już niedługo na sklepowych półkach może pojawić się zupełnie nowy produkt z napisem: „Imbir z Wielkopolski – pierwszy polski imbir”.
Źródło i fot.: Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

10 godzin temu






