Ilona Łepkowska poinformowała w mediach społecznościowych o tym, iż jej rodzina się powiększyła o nowego pupila. Nie wszystkim spodobała się ta wiadomość. Dlaczego?
Ilona Łepkowska przez siedem lat – do 2007 roku, tworzyła losy rodziny Mostowiaków w popularnym serialu M jak miłość. Scenarzystce co jakiś czas zdarza się udzielać wywiadów, w których nawiązuje do produkcji. W jednym z nich powiedziała m.in., iż gdyby mogła, już dawno zakończyłaby tę opowieść. Nie da się jednak zaprzeczyć, iż to właśnie ten popularny tasiemiec przyniósł jej wielki rozgłos.
Łepkowska jest także znaną miłośniczką zwierząt. Niestety rok temu z bólem serca poinformowała o tym, iż odszedł jej pies, który przez wiele lat był częścią rodziny.
Jeśli jakiś pies zasługuje na dostanie się do Psiego Nieba, to na pewno mój Irmo. Dziś w południe, miesiąc przed piętnastymi urodzinami musiałam go pożegnać. Trzymałam jego głowę na kolanach i mówiłam mu, jak bardzo go kocham, kiedy zasypiał — pisała wówczas na Facebooku. — Ostatnie kilka miesięcy było ciężkie. Naznaczone kolejnymi kryzysami i nadzieją, iż kolejny lek przeciwbólowy pozwoli mu jeszcze w miarę normalnie funkcjonować. Każdy dzień, gdy dał się namówić na dłuższy spacer, dawał nadzieję. A potem te gorsze dni ją nadwątlały.
Teraz Łepkowska poinformowała, iż nadszedł czas na nowego pupila.
Ilona Łepkowska pokazała nowego domownika
Ilona Łepkowska po śmierci Irmo rok czekała, żeby otworzyć się na miłość do kolejnego psiaka. Zdjęciem pieska pochwaliła się w internecie. Wyjaśniła też, dlaczego zdecydowała się na pupila z hodowli, a nie ze schroniska. Cena psa z hodowli, na którego zdecydowała się scenarzystka, waha się od 6 do 10 tys. zł.
Od piątku jest z nami Bingo. Australijski labradoodle z hodowli Amber Australian Labradoodle. Tak, wiem, „nie kupuj, adoptuj”. Wspieram schroniska, sponsoruję często chore kundelki. Ale nie mam w swoim życiu przestrzeni na pieska, który może mieć poważne problemy behawioralne lub zdrowotne. Że ten z hodowli też takie może mieć? Jasne, ale szansa jednak mniejsza. Mamy na wsi wspólny dom z dziećmi, przyjeżdża trzyletni wnuk, za rok raczkować po podłodze będzie wnuczka. Więc i z tego powodu chciałam psa, który będzie bardziej przewidywalny. A labradoodle podobają mi się od czasu, gdy spotkałam jednego w kawiarni niedaleko domu — napisała Ilona Łepkowska.
Pod postem Łepkowskiej zaroiło się od komentarzy. W tej beczce miodu jest też łyżka dziegciu, bo nie wszystkim podoba się wybór rasy i źródła pochodzenia nowego pupila.
- Cudowne psy,łagodne i śliczne.Myślę iż czeka Was wiele wspaniallych przygód.Zdrowych i wesłych Świąt kochana.
- Jest cudowny! Pani Ilono, będzie radość.
- Zwierz śliczny, rasa przekombinowana, na dodatek potwornie drogi piesek. Jako rodzina kota „z ulicy” zachwycam się pieskiem, ale nie postępkiem.
- Spotkałam się z tym, iż pieski ze schroniska są nieskończenie wdzięczne za miłość i dom. Znam psa, który rzucił się nie raz na kochającą panią. Był z hodowli. Rozumiem panią, ale mi żal tego jednego, któremu szczęście umknęło sprzed nosa.
Przypomnijmy, iż ostatnio tematem budzącym wiele kontrowersji są mieszane rasy psów. Wielu miłośników zwierząt nie pochwala takich kombinacji. No i pozostaje sprawa przepełnionych schronisk. Może dlatego też Ilona Łepkowska zdecydowała się wyjaśnić swoją decyzję. Zrobiła także pod jednym z komentarzy:
Miałam kiedyś psa ze schroniska. Był uroczy, ale nie do zniesienia — uciekał, jak tylko go się spuściło ze smyczy. Nie pomógł behawiorysta, nic. W końcu uciekł… W domu rodzinnym mieliśmy kundelka, doberman z nieprawego łoża, więc nieco mniej foremny. Był kochany, ale każda wizyta u weterynarza, szczepienie na wściekliznę — dramat… Oczywiście — bywa różnie – napisała.
Co sądzicie na ten temat?