Najlepszy mąż. Tylko nie dla mnie
Małgoś, spojrzyj na niego! szeptała sąsiadka Gabriela Wójcik, kiwając głową w stronę działki naprzeciwko. Oto mąż tak mąż! Żonie kwiaty kupuje co tydzień, samochód umył dziś świtem, by Kasię odwieźć do pracy. A gdzie twój?
Małgorzata mechanicznie mieszała barszcz, nie odrywając wzroku od kuchenki. Za oknem rzeczywiście było widać Stanisława Antoniego z siódmego domu, który delikatnie sadził sadzonki pomidorów, a na ławeczce obok leżał bułut różowych róż.
Gabi, przestań wycedziła zmęczona Małgorzata. Każdy ma swoje życie.
Jakie swoje? oburzyła się sąsiadka, przysiadając przy kuchennym stole. Popatrz na niego uważnie! Działka jak z obrazka, żonę uwielbia, wnuczki każde weekendy wozi na rowerze. A Kasia taka szczęśliwa chodzi! Wczoraj spotkałam ją pod spożywczym, to pół godziny opowiadała, jak Staś wieczorami masuje jej stopy.
Małgorzata skrzywiła się. Stanisław Antoni Nowak naprawdę był wzorowym mężem. Mówiły o tym wszystkie sąsiadki, wiedziała o tym cała ulica. Pierwszy odgarniał śnieg nie tylko z własnej posesji, ale i starym sąsiadom. Pomagał naprawiać płoty, pożyczał narzędzia, nigdy nie podnosił głosu na żonę.
A co mnie to obchodzi? Małgorzata zgasiła palnik i odwróciła się do sąsiadki. Mój Włodek też dobry człowiek.
Gabriela prychnęła.
Dobry! Wczoraj o jedenastej wieczorem włączył muzykę na cały regulator, moja mała się obudziła i ryczała do rana. A przedwczoraj jego samochód zablokował całą drogę, Piotr ledwie się przecisnął.
Po prostu miał zły humor broniła się Małgorzata, choć sama doskonale wiedziała, iż wymówki brzmią słabo.
Włodek naprawdę nie był ideałem. Mógł zapomnieć o urodzinach, zostawić brudne naczynia w zlewie na tydzień, przehalać połowę pensji na wędkarski sprzęt. Ale Małgorzata kochała go takim, jakim był. Kochała jego niezdarne próby zrobienia śniadania, gdy chorowała. Kochała, jak pochrapywał przez sen. Kochała choćby jego nawyk rzucania skarpet po całej sypialni.
Po wyjściu sąsiadki Małgorzata wyszła do ogrodu podlewać ogórki. Przez płot dobiegała cicha rozmowa Stanisława Antoniego z żoną.
Kasieńko, może ci krzesło wyniosę? Nie klęcz, plecy sobie nadwyrężysz.
Nie trzeba, Stasiu, tylko zerknę na truskawki.
No to póki co herbatę zrobię. Chcesz z cytryną czy z konfiturą?
Z konfiturą, kochany.
Małgorzata mimowolnie porównała tę rozmowę z porannym dialogiem z własnym facetem.
Włodek, śniadanie gotowe!
Zaraz! krzyknął z łazienki, po czym dodał: A kawa jest?
Rozpuszczalna w szafce, znajdziesz sam.
No i gdzie ona…
Ostatecznie Włodek poszedł do pracy, wypiwszy tylko herbatę, bo nie chciało mu się szukać kawy, a Małgorzata cały dzień miała sobie za złe, iż nie postawiła mu wcześniej kubka na stole.
Wieczorem, układając do snu wnuczkę Ewunię gościła na wakacjach, Małgorzata usłyszała westchnienie dziewczynki.
Co się stało, Słoneczko?
Babciu, dlaczego dziadek Staś z siódmego domu każdego dnia cioci Kasi kwiaty daje? A mój dziadek Włodek tobie nigdy nie daje.
Małgorzata usiadła na krawędzi łóżka, poprawiła Ewie kołdrę.
A chciałabyś, żeby dziadek mi kwiaty dawał?
Chciałabym! Przecież ty taka dobra jesteś, bajki mi czytasz i drożdżówki pieczesz. Czemu on tobie nic nie daje?
Prawda z ust dziecka zabrzmiała wyjątkowo boleśnie. Małgorzata nie wiedziała, co odpowiedzieć wnuczce, więc tylko pocałowała ją w czoło i wyszeptała: „Śpij, moja dobra”.
Następnego dnia, spotkawszy w sklepie Katarzynę Nowak, Małgorzata mimowolnie jej się przyglądała. Katarzyna faktycznie wyglądała na szczęśliwą kobietę. Zadbaną, w ładnej letniej sukience, z elegancką fryzurą.
Małgosiu, cześć! Jak leci? uśmiechnęła się Katarzyna, wybierając pomidory.
Normalnie, a u ciebie?
Świetnie! Staś dziś postanowił ugotować kapuśniak, mówi – daj, żono, odpoczniesz. Wyobrażasz? Katarzyna zaśmiała się. Prawda, i
I odeszła do domu, gdzie Włodek oglądał mecz, ale na jej widok zgasł telewizor i zaproponował herbatę z cytryną, którą właśnie umył i pokroił dokładnie tak, jak lubiła.