Idealny mąż, ale nie dla mnie

7 godzin temu

Hej, wiesz, ta sąsiadka, Bronisława Stanisława, tylko mi szepcze: „Kaziu, popatrz na niego!” pokazuje w stronę Henryka z naprzeciwka. Mąż jak marzenie! Co tydzień żonie kwiaty, auto umył skoro świt, żeby Kasię do pracy zawieźć. A twój gdzie?

Ja tam machinalnie mieszałamswoj barszcz, nie odrywając się od kuchenki. Za oknem faktycznie widać było Henryka z siódemki, jak delikatnie sadził pomidorową rozsadę, a na ławce leżał bukiet czerwonych róż.

Broniu, daj spokój westchnęłam zrezygnowana. Każdy ma swoje życie.

Jakie swoje?! oburzyła się, siadając przy kuchennym stoliku. Popatrz na niego uważnie! Działka jak z obrazka, żonę uwielbia, wnuki co weekend na rowerach wozi. A Kasia jaka szczęśliwa chodzi! Wczoraj spotkałam ją przy sklepie i pół godziny opowiadała, jak Heniek wieczorami robi jej masaż stóp.

Skrzywiłam się. Henryk Lisowski faktycznie był wzorowym mężem. Wszystkie sąsiadki o tym gadały, cała ulica wiedziała. On pierwszy odgarniał śnieg nie tylko u siebie, ale i u sąsiadów-emerytów. Pomagał naprawić płoty, pożyczał narzędzia, nigdy na żonę głosu nie podniósł.

A co mi z tego? zgasiłam palnik i odwróciłam się do sąsiadki. Mój Jacenty też dobry człowiek.

Bronisława prychnęła.

Dobry! Wczoraj o jedenastej wieczorem muzykę puścił na full, wnuczka mi się obudziła i płakała do rana. A przedwczoraj jego auto całą drogę zajęło, Wojtek ledwo się przecisnął.

Po prostu miał zły humor broniłam go, choć sama dobrze wiedziałam, iż to brzmi jak kiepska wymówka.

Jacenty faktycznie nie był idealny. Zapominał o urodzinach, zostawiał brudne naczynia w zlewie na tydzień, połowę pensji wydawał na wędkarskie graty. Ale ja kochałam go takiego, jaki był. Kochałam jego niezdarne próby zrobienia śniadania, gdy byłam chora. Kochałam, jak pochrapywał przez sen. Kochałam choćby ten jego zwyczaj rozrzucania skarpet po całej sypialni.

Po odejściu sąsiadki wyszłam do ogrodu podlewać ogórki. Przez płot dobiegała cicha rozmowa Henryka z żoną.

Kasiu, może ci krzesło wyniosę? Nie klęcz, plecy zniszczysz.

Nie trzeba, Heniu, tylko gwałtownie sprawdzę truskawki.

To ja tymczasem herbatę zrobię. Chcesz z cytryną czy z konfiturą?

Z konfiturą, kochanie.

Niechcący porównałam tę rozmowę z naszym dziś rano.

Jacenty, śniadanie gotowe!

Zaraz! krzyknął z łazienki, a po chwili dodał: A kawa jest?

Rozpuszczalna w słoiku, sam znajdziesz.

Ale gdzie ona…

W efekcie Jacenty poszedł do pracy, wypiwszy tylko herbatę, bo szukanie kawy było mu za ciężko, a ja cały dzień miałam do siebie pretensje, iż nie postawiłam mu wcześniej kubka na stole.

Wieczorem, układając do snu wnuczkę Olę, która gościła na wakacjach, usłyszałam jak dziewczynka wzdycha.

Co się stało, Słoneczko?

Babciu, a dlaczego dziadek Heniek z siódemki codziennie cioci Kasi kwiaty daje? A mój dziadek Jacenty tobie nigdy nie daje.

Przysiadłam na skraju łóżka, poprawiłam Oli kołderkę.

A chciałabyś, żeby dziadek mi kwiaty dawał?

Chciałabym! Ty przecież jesteś taka dobra, czytasz mi bajki i pieczesz pączki. Dlaczego on tobie niczego nie daje?

Z dziecięcych ust prawda brzmi szczególnie boleśnie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć wnuczce, więc tylko pocałowałam ją w czoło i szepnęłam: „Śpij, moja dobra”.

Następnego dnia, spotkawszy się w sklepie z Katarzyną Lisowską, mimowolnie jej się przyglądałam. Katarzyna faktycznie wyglądała na szczęśliwą kobietę. Zadbaną, w ładnej letniej sukience, ze staranną fryzurą.

Kaziu, cześć! Jak leci? uśmiechnęła się, wybierając pomidory.

Normalnie, a u ciebie?

Świetnie! Heniek dziś postanowił ugotować barszcz, mówi, daj, żono, odpocząć. Wyobrażasz? Kasia zaśmiała się. Tylko i tak będę stała obok, bo on sól z cukrem pomyli.

Masz fart z mężem powiedziałam, a w głosie zabrzmiała nutka zazdrości.

Mam fart przyznała Katarzyna, ale nagle zamyśliła się. A twój Jacenty? Słyszałam, iż nową wędkę kupił?

Kupił. Teraz co w
Teraz siedząc obok Jacentego na kanapie i patrząc na jego skupioną minę podczas jakiegoś kryminału w telewizji, uświadomiłam sobie, iż jednak mam idealnego męża nie dla wszystkich, ale dla mnie.

Idź do oryginalnego materiału