Hej czy wy wiecie, iż macie inwazyjne gatunki obce w powiecie

opowiecie.info 3 godzin temu

Inwazyjne gatunki obce to w skali świata jedno z największych zagrożeń dla przyrody (poza jej bezpośrednim niszczeniem przez działalność ludzi, a także spowodowanymi nasza działalnością zmianami klimatu). To zjawisko jest widoczne również w województwie opolskim, o czym w dalszej części artykułu. No dobrze, ale czym adekwatnie są inwazyjne gatunki obce? W jaki sposób gatunki – zwierzęta, rośliny – które same są przecież częścią przyrody, mogą tej przyrodzie szkodzić? Dla wielu osób nie jest to jasne.

Sierpówka – gatunek rodzimy w Polsce, mimo iż pojawił się u nas stosunkowo niedawno.

Czym jest inwazyjny gatunek obcy? To organizm (zwierzę, roślina, grzyb) przeniesione przez człowieka (świadomie lub nie) poza swój naturalny zasięg, który w nowym miejscu ma się aż za dobrze, szkodząc zarówno gospodarce ludzkiej, jak i lokalnej przyrodzie. Ważne są wszystkie elementy tej definicji. Niektóre gatunki rozprzestrzeniają się w nowe miejsca w sposób naturalny. Weźmy choćby codziennie widywaną adekwatnie w każdej opolskiej wsi czy miasteczku sierpówkę – drobnego, popielatego gołębia. Jeszcze na początku 20. wieku praktycznie nie występowała w Europie poza Bułgarią (jej pierwotny zasięg sięgał od Turcji do Chin). W ciągu kolejnych stu lat samodzielnie rozprzestrzeniła się po całej Europie aż po jej północne krańce. Takiego gatunku nie traktujemy jako inwazyjnego gatunku obcego, bo w jego ekspansji nie brał czynnego udziału człowiek, a jego pojawienie się w nowym miejscu, o ile wiemy, nikomu nie zaszkodziło. Co istotne, sierpówka jest inwazyjnym gatunkiem obcym… w Ameryce Północnej. Tam już trafiła z pomocą ludzi.

Stonka ziemniaczana – przykład inwazyjnego gatunku obcego powodującego wymierne szkody w gospodarce.

Jak organizm staje się inwazyjnym gatunkiem obcym? Samo przeniesienie w nowe miejsce przez człowieka (świadomie lub nie) jeszcze niczego nie gwarantuje. Większość zwierząt i roślin w takiej sytuacji zupełnie sobie nie radzi i ginie. Niektóre mogą przetrwać w nowym miejscu, ale nie radzą sobie szczególnie dobrze – zwykle można je spotkać tylko niedaleko miejsca, gdzie trafiły po raz pierwszy, i nie sprawiają problemów. Jednak niewielka część z nich zaczyna radzić sobie nadspodziewanie dobrze. Ich populacja zaczyna gwałtownie rosnąć i zaczynają pojawiać się w coraz to nowych miejscach. Nader gwałtownie zaczynają bardzo mocno przekształcać ekosystemy, w których się pojawiają. Z reguły dzieje się to ze szkodą dla rodzimych roślin i zwierząt, co gwałtownie przekłada się też na straty w gospodarce człowieka. Klasycznym przykładem szkód, jakie wyrządzają inwazyjne gatunki obce, jest stonka ziemniaczana. W swoim pierwotnym miejscu występowania zjadała dzikie rośliny psiankowate. Człowiek przypadkowo rozniósł ją po całym świecie, a teraz niszczy uprawiane przez niego ziemniaki.

Dlaczego inwazyjne gatunki obce radzą sobie AŻ tak dobrze? W swoim naturalnym zasięgu każdy organizm jest częścią złożonej sieci współzależności. Ma swoich wyspecjalizowanych wrogów – drapieżniki, które na nim żerują, i drobnoustroje – pierwotniaki, bakterie i wirusy powodujące u niego choroby. Konkuruje też z innymi gatunkami podobnymi do siebie o zasoby środowiska – światło, przestrzeń, pożywienie. Wszystkie organizmy w takim ekosystemie są ze sobą „dotarte” – żyją ze sobą od tysięcy czy choćby milionów lat, i nawzajem trzymają się w szachu. Organizm stający się inwazyjnym gatunkiem obcym wyzwala się z tych ograniczeń. W nowym miejscu nikt na niego nie poluje; nie dotykają go swoiste dla niego choroby; w przypadku roślin – brak dostosowanych do żywienia się nim owadów lub pasożytujących na nim grzybów. Można to porównać do sytuacji, w której człowiek nagle uzyskałby możliwość nieograniczonego wypłacania gotówki z bankomatu i pełnego zdrowia do późnej starości. Ograniczenia, którymi jesteśmy poddani na co dzień, nagle znikają.

Co ważne, część inwazyjnych gatunków obcych podlega prawnemu obowiązkowi zwalczania na podstawie Ustawy z dnia 11 sierpnia 2021 o gatunkach obcych (lista takich gatunków znajduje się w Rozporządzeniu Rady Ministrów z 9 grudnia 2022). Nie można nimi handlować i ich przemieszczać, a gdy taki organizm rośnie lub występuje na naszym gruncie, mamy obowiązek go zlikwidować. Dotyczy to zarówno osób fizycznych, jak i wszystkich innych podmiotów. Jeśli do gminy wpłynie zgłoszenie o zaobserwowaniu jednego z inwazyjnych gatunków obcych, jej obowiązkiem jest poinformować o tym Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Następnie gmina informuje posiadacza gruntu o ciążącym na nim obowiązku przeprowadzenia eliminacji takiego organizmu (ustawa przewiduje też możliwość zwolnienia osoby fizycznej z tego obowiązku i przejęcia go przez gminę). jeżeli teren należy do gminy, to musi ona samodzielnie przeprowadzić działania zaradcze. Choć prawo to obowiązuje dopiero od kilku lat, to wciąż bywa zaskoczeniem dla pracowników jednostek samorządowych. Warto sięgnąć do ogólnodostępnych kompendiów wiedzy na ten temat, na przykład na stronach Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska lub na portalu Łowca Obcych (http://lowcaobcych.pl), prowadzonej przez doktora Rafała Maciaszka ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, znanego specjalistę w tej dziedzinie.

W jaki sposób inwazyjne gatunki obce szkodzą? W najróżniejszej formie. Najprościej będzie zaprezentować najczęściej spotykane na Opolszczyźnie inwazyjne gatunki obce wraz z informacją, dlaczego szkodzą naszej przyrodzie. Prawdopodobnie każdy z czytelników widział już kiedyś przynajmniej jednego z nich.

Nawłocie (kanadyjska, późna) – bardzo pospolite i gwałtownie rozprzestrzeniające się rośliny pochodzące z Ameryki Północnej. Sprowadzone do Europy jako rośliny ozdobne i miododajne. Pojawiają się wszędzie tam, gdzie tereny otwarte nie są regularnie koszone. W ciągu kilku lat choćby najpiękniejsza łąka staje się monokulturą nawłoci, a rosnące tam wcześniej rośliny zostają całkowicie zagłuszone. Z miejsc zdominowanych przez nawłoć znikają też dzikie pszczoły, trzmiele, motyle i inne owady zapylające. Dlaczego? Choć nawłoć produkuje mnóstwo nektaru, kwitnie dopiero późnym latem. Jako iż eliminuje wszystkie inne gatunki, to przez większą część wiosny i lata zapylacze nie mają co jeść i giną z głodu. Choć z obecności nawłoci korzystają udomowione przez człowieka pszczoły miodne, to jej nektar nie jest dla nich szczególnie pożywny – przy opartej na niej diecie mają stosunkowo niską przeżywalność podczas zimy. Co zrobić, gdy na naszym gruncie rośnie nawłoć? Warto ją zwalczać – najlepiej regularnie kosić, tak by nie pozwolić do zakwitnięcia i wydania nasion. jeżeli możliwy jest tylko jeden pokos, to późnym latem, tak by rośliny nie zdążyły zakwitnąć ponownie. jeżeli nawłoci jest mało, skuteczne, choć pracochłonne, jest wyrywanie roślin wraz z kłączami.

Północnoamerykańskie gatunki nawłoci potrzebują raptem kilku lat, by tętniąca życiem łąkę zamienić w biologiczną pustynię.

Rdestowce (japoński, ostrokończysty). To jedne z najbardziej ekspansywnych i niebezpiecznych dla ekosystemów inwazyjnych gatunków obcych. Pochodzą ze wschodniej Azji i, podobnie jak nawłocie, pierwotnie sprowadzono je jako rośliny ozdobne. Tworzą potężne kępy, a ich grube łodygi przypominają nieco pędy bambusa. W zwartych płatach rdestowca nie są w stanie przetrwać żadne inne rośliny, nie gniazdują też ptaki, owadów też jest bardzo mało. Rdestowce często rozprzestrzeniają się wzdłuż rzek – na południu Opolszczyzny doliny podgórskich rzek są często kompletnie zdominowane przez te rośliny. Wystarczy mały kawałek pędu, by wyrosła z niego nowa roślina, a kiełkujące wiosną z kłączy pędy są w stanie przebijać choćby beton. Co zrobić, gdy na naszym gruncie rośnie rdestowiec? Rdestowce są objęte prawnym obowiązkiem zwalczania. Sposobów jest wiele, ale całkowite pozbycie się rośliny może zająć kilka sezonów. Samo wykaszanie raczej nic nie da, chyba iż będzie prowadzone bardzo intensywnie – kilka-kilkanaście razy w roku. Pamiętajmy, iż ze skoszonej biomasy rośliny mogą się odrodzić, dlatego nie można jej tak po prostu składać na ziemi! Skuteczne są metody chemiczne i mechaniczne (np. przykrywanie i „zaduszanie” roślin). Kompendium polecanych metod znajdziemy na stronach Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

. Azjatyckie rdestowce to jedne z najgroźniejszych inwazyjnych gatunków obcych zarówno w regionie, jak i w całym kraju.

Szop pracz został sprowadzony do Europy jako zwierzę futerkowe. Jeszcze kilkanaście lat temu kojarzono go przede wszystkim z zachodnimi krańcami naszego kraju, w tej chwili występuje adekwatnie wszędzie. Na Opolszczyźnie jego szybki wzrost liczebności to kwestia ostatniej dekady. Szopy budzą sympatię ze względu na pocieszny wygląd, ale pod kątem przyrodniczym czynią znaczne szkody – bardzo sprawnie rabują ptasie lęgi i polują na coraz mniej liczne żaby, rzekotki i traszki. Podobnie jak kuny, chętnie wchodzą do ludzkich domostw i obejść – ale w przeciwieństwie do kun, są wszystkożerne i chętnie zaglądają do śmietników. Szopy są też nosicielami glisty szopiej. Pasożyt ten bardzo rzadko przechodzi na człowieka (w Polsce do tej pory nie potwierdzono takiego przypadku), ale jeżeli już to się stanie, to choroba ma bardzo ciężki przebieg. Co zrobić, gdy w naszym obejściu pojawi się szop? Należy to zgłosić do gminy (np. straży miejskiej lub gminnej). Zalecanym postępowaniem jest odłów i eutanazja zwierzęcia. Szopy pracze podlegają też odstrzałowi wykonywanemu przez myśliwych.

W ciągu ostatniej dekady na Opolszczyźnie szop pracz stał się stałym elementem fauny.

Żółw ozdobny ma kilka podgatunków, z których w Polsce spotykamy zwykle dwa: żólwia czerwonolicego i żółwia żółtobrzuchego. Dawniej malutkie żółwiki z tych gatunków można było kupić za bezcen w każdym sklepie zoologicznym. Niewielu kupujących miało świadomość, iż z zielonych maluszków wielkości pięciozłotówki po kilku latach wyrasta kilkukilogramowe zwierzę potrzebujące akwarium o pojemności kilkuset litrów. w tej chwili handel tym gatunkiem, podobnie jak wszystkimi inwazyjnymi gatunkami obcymi z ministerialnego rozporządzenia, jest całkowicie zabroniony. Porzucone przez właścicieli, żółwie ozdobne spotyka się najczęściej w zbiornikach wodnych blisko osad ludzkich (np. w parkach miejskich), ale nie tylko. Ich obecność przekreśla szanse na odbudowę populacji naszego rodzimego, zagrożonego wymarciem żółwia błotnego – są od niego większe i silniejsze, skutecznie konkurując o pokarm i przestrzeń. Co zrobić, gdy spotkamy żółwia ozdobnego? jeżeli zobaczymy go gdzieś „w terenie”, ten fakt należy koniecznie zgłosić gminie, która podejmie działania zaradcze. Wbrew pozorom, odłowienie żółwia ze zbiornika wodnego jest trudnym zadaniem. Najczęściej stosuje się do tego specjalne, pływające pułapki. Czasem zdarza się, iż żółw sam do nas trafi – spotykamy go przechodzącego przez drogę albo przypadkiem złowimy go na wędkę (taka sytuacja miała miejsce w tym roku w Namysłowie). Alternatywą dla eutanazji takiego zwierzęcia przez weterynarza jest oddanie go do specjalnego azylu – na ten moment w Polsce funkcjonuje jedno takie miejsce, prowadzone przez Fundację Oceanika.

Trawianka to gatunek ryby, którego pojawienie się w stawie zwiastuje rychłe załamanie się populacji wodnych bezkręgowców, płazów, a często również innych ryb.

Budleja Dawida, mimo iż nie pozostało traktowana jako inwazyjny gatunek obcy, prawdopodobnie niedługo nim się stanie. Unikajmy sadzenia jej w ogrodach.

To oczywiście nie wszystkie inwazyjne gatunki obce, które można spotkać w naszym województwie. Niektóre pojawiły się dosłownie przed chwilą, jak choćby trawianka – pochodzący z Azji gatunek ryby, którego obecność w Stobrawskim Parku Krajobrazowym potwierdzono dopiero w tym roku. Warto podkreślić, iż takich organizmów pojawia się u nas coraz więcej. Wynika to nie tylko z tego, iż człowiek przemieszcza zwierzęta i rośliny na wielką skalę, celowo lub przypadkiem, ale i ze zmian klimatu. Wiele potencjalnych inwazyjnych gatunków obcych to rośliny uprawiane w naszych ogrodach od dawna. Wcześniej nie były w stanie „zdziczeć”, ale coraz łagodniejsze zimy zaczynają im to umożliwiać. Do takich roślin należy np. budleja Dawida – atrakcyjny dla motyli krzew pochodzący z Chin, którego można kupić w każdym sklepie ogrodniczym. Coraz więcej przypadków samodzielnego rozsiewania się tej rośliny poza ogrodami każe podejrzewać, iż za kilka dekad może stać się równie problematyczna co nawłoć lub rdestowce. Tak stało się już na przykład w Wielkiej Brytanii. Opolszczyzna jako region Polski o stosunkowo najcieplejszym klimacie może być niejako inkubatorem dla takich przyszłych gatunków inwazyjnych. Przykładem jest chociażby miniaturowa, pierwsza w Polsce dzika populacja aleksandretty obrożnej w Nysie. Ta sympatyczna papuga w dużych miastach Europy Zachodniej tworzy stada po tysiące sztuk, eksmitując inne ptaki z dziupli i plądrując uprawy drzew owocowych. Choć nie uwzględniono jej jeszcze na oficjalnej ministerialnej liście gatunków obcych podlegających zwalczaniu, to nie jest wykluczone, iż stanie się tak w przyszłości.

Choć inwazyjne gatunki obce działają niejako na własną rękę, to odpowiedzialność za ich pojawianie się i ekspansję ponosi człowiek. W wielu przypadkach na ich całkowitą eliminację jest za późno, ale warto choć próbować ograniczać ich liczebność, by umożliwić przetrwanie naszym rodzimym roślinom i zwierzętom. Chociaż wielu osobom ochrona przyrody może kojarzyć się z przytulaniem do drzew i z atencją okazywaną wszystkim żywym organizmom, tak naprawdę w tej dziedzinie trzeba często dokonywać trudnych wyborów – i umożliwić przetrwanie ginącym rodzimym gatunkom, zwalczając inwazyjne gatunki obce.

Aleksandretta obrożna będzie korzystać z ocieplającego się klimatu, a jej populacja w Polsce prawdopodobnie będzie rosnąć.

Fot. 1. Joefrei, CC BY-SA 3.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0>, via Wikimedia Commons

Fot. 2. Fritz Geller-Grimm, CC BY-SA 3.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0>, via Wikimedia Commons

Fot. 3. Harry Rose, CC BY 2.0. <https://creativecommons.org/licenses/by/2.0>, via Wikimedia Commons

Fot. 4. Gav~commonswiki, CC BY-SA 3.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0>, via Wikimedia Commons

Fot. 5. Rhododendrites, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, via Wikimedia Commons

Fot. 6. Fot. Charles J. Sharp, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, via Wikimedia Commons

Fot. 7. Zespół Opolskich Parków Krajobrazowych.

Fot. 8. Julia Sumangil, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, via Wikimedia Commons

Fot. 9. Stephan Sprinz, CC BY 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by/4.0>, via Wikimedia Commons

Tekst: Jan M. Kaczmarek, Zespół Opolskich Parków Krajobrazowych
*Materiał sponsorowany

Idź do oryginalnego materiału