Podsekretarz Dorożała zamiast „reformowania” łowiectwa powinien kupić różową farbę i przemalować Pałac Kultury i Nauki w Warszawie.
Tubą wszelkiej maści przeciwników polowania jest portal „Oko Press”, który nie umie zachować bezstronności. Nieustannie pojawiają się tam teksty na temat łowiectwa, które nie mają nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem…
Ich autorzy każdy artykuł opierają na tym samym szablonie, który ma pokazać, iż prezentowane tezy potwierdzają autorytety z tytułami naukowymi. Na takim „szkielecie” zbudowano również najnowszy tekst opisujący „reformę łowiectwa”, który został opublikowany w zeszłym tygodniu.
Już w pierwszym akapicie dostają między oczy naukowcy reprezentujący myśliwych, którzy zdaniem autorki opuścili zespół podsekretarza Dorożały, bo nie zgadzają się na żadne zmiany i nie widzą pola do porozumienia. Na szczęście są jeszcze obiektywne media, które pozwalają się wypowiedzieć drugiej stronie. To między innymi dziennik „Rzeczpospolita”, który wczoraj opublikował wywiad z prof. Henrykiem Okarmą…
Dorożała manipuluje
Profesor nauk biologicznych długoletni dyrektor Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk – zajmujący się między innymi badaniami nad ssakami drapieżnymi – po raz kolejny publicznie wytłumaczył, dlaczego przedstawiciele myśliwych zaprotestowali:
„Opuściliśmy spotkanie zespołu 6 sierpnia 2024 r. sprzeciwiając się narzuconemu przez ministra Mikołaja Dorożałę sposobowi pracy tego gremium. Zawiesiliśmy nasz udział do czasu spełnienia podstawowych warunków zapewniających merytoryczną i transparentną dyskusję prowadzącą do rzetelnych wniosków. Na nasze twarde dane naukowe na temat gatunków ptaków mówiące o tym, iż nie ma podstaw, aby obejmować je ochroną, nasi adwersarze z koalicji Niech Żyją! pokazali jedynie film przyrodniczy z poranionymi ptakami. Nie wypracowaliśmy żadnych rekomendacji, a pomimo tego minister przedstawił robocze projekty rozporządzeń dotyczących usunięcia tych ptaków z listy gatunków łownych. Powróciliśmy do stołu obrad, chociaż nie zmieniły się warunki prowadzenia dyskusji, jako kolejny gest naszej dobrej woli, jednak po spełnieniu naszego zasadniczego postulatu – transmisji online posiedzeń komisji. Teraz każdy może śledzić przebieg obrad, wyrobić sobie zdanie o argumentach obydwu stron i zobaczyć, iż decyzje ministra wynikają wyłącznie z pobudek ideologicznych.”
Autorka tendencyjnego tekstu w „Oko Press” wprost sugeruje – cytując podsekretarza Dorożałę – iż celem naukowców miało być storpedowanie pracy zespołu…
Wielka ściema
Portal „Oko Press” od samego początku nie publikuje reklam, co ma sugerować, iż dziennikarze tego medium są bezstronni i obiektywni. Całkowicie bezpodstawnie twierdzą, iż opisując debatę na temat łowiectwa prezentują zdanie jednej i drugiej strony. W tekście „Reforma łowiectwa. Naukowiec: zmieńmy listę gatunków łownych, ale z polowań nie zrezygnujemy” autorka sugeruje, iż pokazuje zdanie „bezstronnego” naukowca, który ma zaliczać się do enigmatycznego „środka”. Tymczasem profesor Jakub Borkowski z Katedry Leśnictwa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim już w pierwszym zdaniu postawił tezę, że: „obecnie nad myśliwymi nie ma odpowiedniego nadzoru”.
Podstawowym problemem – zdaniem pana profesora – są plany łowieckie, które powstają na bazie naszej inwentaryzacji. Profesor Jakub Borkowski kwestionuje wyniki całorocznych obserwacji, bo jego zdaniem, to nie jest wiarygodna metoda szacowania dzikich zwierząt. Profesor chyba zapomniał, iż to Parlament Rzeczypospolitej uchwalając ustawę łowiecką wybór „metody” pozostawił myśliwym…
Zastrzegając jednak, iż weryfikację liczebności zwierzyny dokonują w imieniu skarbu państwa Lasy Państwowe, władze samorządowe oraz izby rolnicze, czyli mamy nie tylko nadzór, ale również, cały sztab urzędników, którzy wyznaczają limity odstrzałów…
Zły myśliwy – dobry weganin
Głównym zadaniem wegan jest dzisiaj pokazanie myśliwych, jako elementu dewastującego przyrodę, dlatego autorka przez zacytowaniem wypowiedzi prof. Borkowskiego o konieczności wprowadzenia „czynnika” społecznego do procesu planowania odstrzału, przemyca fałszywą tezę o wystrzelaniu łosi przez myśliwych…
Weganie nie akceptują podstawowej zasady opisanej w pierwszym artykule ustawy łowieckiej, iż polowanie, jako element ochrony środowiska przyrodniczego, jest prowadzone w zgodzie racjonalną gospodarką rolną, leśną i rybacką. Przykre, iż prof. Borkowski – który pewnie autoryzował tekst – nie widział potrzeby sprostowania ewidentnej manipulacji na temat łosi.
W 1990 roku to leśnicy, którzy wyznaczali plany odstrzału w imieniu naszego państwa NAKAZALI go myśliwym wystrzelać!
To nie obrońcy zwierząt, ani również nie naukowcy – którzy brali grubą kasę od leśników za opracowanie metod szacowania łosi – uratowali ten gatunek. To Polski Związek Łowiecki – wykorzystując zmianę rządu – wymusił wprowadzenie moratorium, którego politycy nie potrafią dzisiaj zakończyć…
„Dojechać” myśliwych
Czytając „mądrości” profesora Borkowskiego na temat wysokich stanów zwierzyny można odnieść wrażenie, iż jest za wpisaniem do ustawy łowieckiej obowiązku płacenia odszkodowań za „szkody” wyrządzane przez zwierzynę w lasach, aby przymusić koła łowieckie do eksterminacji jelenia i sarny. Nie jest jedynym naukowcem, który wspiera koncepcję opartą na niemieckim „modelu” prowadzenia gospodarki, gdzie las (deski) stawiane są zawsze przed zwierzyną.
Jak zwykle nikt oficjalnie nie mówi, iż należy wystrzelać wszystkie jeleniowate, ale zdaniem profesora „.Potrzebujemy mądrej regulacji dużych ssaków kopytnych, które, występując w dużych zagęszczeniach, mają negatywny wpływ na bioróżnorodność”.
Czyli z jednej strony strzelać jak najwięcej, ale z drugiej, jak najmniej ingerować w przyrodę, która dzięki dużym drapieżnikom będzie się sama regulować. Na poparcie tej utopijnej tezy profesor Borkowski prezentuje „stare” badania na temat Parku Narodowego Yellowstone, gdzie wilki miały odegrać zbawienny wpływ na cały ekosystem.
Niestety Thomas Hobbs – profesor ekologii zasobów naturalnych na Uniwersytecie Stanowym w Kolorado i główny autor badania na temat zmian, jakie zaszły w Parku Narodowym Yellowstone – obalił tezę o pozytywnym wpływie wilków. Amerykańscy biolodzy nie mają wątpliwości, iż ich wpływ był znikomy. Udowodnili, iż badanie wzrostu wierzb tylko w ograniczonym zakresie czasowym pozwoliło postawić tezę, iż ponowne wprowadzenie wilków do Yellowstone przywróciło zbiorowiska wierzb i wywołało „kaskadę troficzną”.
Populacje dużych roślinożerców – szczególnie bizonów, które nie są podatne na drapieżnictwo – stale rośnie, a intensywność zgryzania dalej ma wpływ na bardzo powolne tempo wzrostu wierzby…
Utopijne wizje wegan
Przeciwnicy polowania – wspierani przez naukowców liczących na intratne granty – nie proponują żadnych racjonalnych sposobów odbudowania bioróżnorodności. jeżeli środki płyną z Lasów Państwowych piszą o redukcji kopytnych, a jeżeli sponsorem jest „zielona” Bruksela, to równocześnie mogą lansować utopijną teorię samoregulującej się przyrody.
Te wbrew pozorom przeciwstawne wizje mają jednak wspólny mianownik. Opierają się na wprowadzaniu kolejnych zakazów dla myśliwych, dlatego profesor Borkowski nie tylko się zgadza z zakazem polowań na ptaki. Widzi również potrzebę zakazania odstrzału zajęcy, borsuków oraz kun, jednocześnie sugerując, iż powinniśmy się skupić na odstrzale kopytnych.
Obserwując od wielu lat ataki na łowiectwo i gospodarkę leśną nie potrafię zrozumieć, dlaczego Lasy Państwowe finansują badania naukowców, którzy tak naprawdę wspierają naszych wspólnych przeciwników…
Różowy Pałac Kultury
Jak na dłoni widać, iż Polski Związek Łowiecki musi finansować swoje badania, ponieważ bez merytorycznych argumentów i zaplecza naukowców nie będziemy wstanie odpierać ataków wegan. Profesor Henryk Okarma w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” ośmieszył podsekretarza Dorożałę opierając się na ogólnie dostępnych statystykach:
„Wniosek o objęcie ochroną kilku innych gatunków (ptaków dop. redakcji) nie ma jakichkolwiek logicznych podstaw. Populacja jarząbków w Polsce szacowana jest na 30-40 tys. osobników, a myśliwi rocznie pozyskują poniżej 50 z nich. Przez Polskę przelatuje w czasie migracji 7 mln słonek, a na zachodzie Europy pozyskuje się ich 2 mln rocznie. W Polsce tylko ok. 200 osobników (przy populacji szacowanej na 40-200 tys. osobników). Co roku o Pałac Kultury i Nauki rozbija się, co najmniej 500 słonek. Pomalowanie go na różowo będzie znacznie efektywniejszym sposobem ochrony słonek niż zakazanie polowania. A należy pamiętać, iż jeżeli myśliwy będzie mógł pozyskać kaczkę, to najpierw podejmie działania, aby liczebność tych ptaków była jak najwyższa: będzie zakładał sztuczne kosze lęgowe i strzelał do drapieżników, które zabijają kaczki, zwłaszcza na etapie lęgów. jeżeli wprowadzone zostanie moratorium, myśliwi nie będą zainteresowani, aby w swoim wolnym czasie i za swoje pieniądze wykonywać te działania.”
Z wieloma tezami profesora Okarmy na temat łowiectwa można się nie zgodzić, ale w swojej argumentacji porusza bardzo istotną kwestię, którą nasi przeciwnicy chcieliby za wszelką cenę przemilczeć. Tylko dzięki myśliwym mamy jeszcze kuropatwy, zające i kaczki, ponieważ zwalczamy kłusownictwo i drapieżniki.
Jeśli ptaki łowne oraz pospolite zające zostaną objęte ochroną, to wyginą i może właśnie taki jest plan zielonych aktywistów, którzy chcą zawłaszczyć kolejne gatunki. Szczególnie teraz, kiedy skończą się granty na wilka, a Unia Europejska rozpocznie pompowanie kasy w odbudowę bioróżnorodności w środowisku rolniczym.
LINK do tekstu Oko Press Reforma Łowiectwa profesor Borkowski