GIETRZWAŁD: TOKSYCZNE ŚMIECI BEZPIECZNIEJSZE OD DRZEW?

polskawolna.pl 1 rok temu

Nie wiemy, co bardziej podziwiać: bezczelność czy wyjątkową tępotę znacznej części mieszkańców Gietrzwałdu, a dokładniej pani sołtys tej wsi Kamili Żmitro oraz wszystkich, którzy podpisali się pod wysmażoną przez nią petycją. Skierowana została do wojewódzkiego konserwatora zabytków, oczekując od niego – uwaga! – nie dopuszczenia, aby drzewa rosnące wzdłuż drogi z Gietrzwałdu do Uniszewa zostały wpisane do rejestru zabytków. Przypomnijmy, iż drzewa na tym odcinku tworzą Aleję Klonową stanowiącą fragment Szlaku Św. Jakuba i zagrożoną zniszczeniem, gdyby niemiecki koncern Lidl dopiął swego i wybudował potężne składowisko odpadów w Gietrzwałdzie. Pani sołtys w swojej petycji jakoś nie zauważa tej funkcji i znaczenia oprotestowanej drogi, prawdopodobnie wyżej przedkładając niemiecki geszeft konsekwentnie wspierany przez jej samorządowego przełożonego, wójta gminy Gietrzwałd Jana Kasprowicza.

Lektura petycji nasuwa także szereg innych pytań. Dlaczego przeciwko prawnej ochronie drzew wzdłuż drogi nie protestują sołtysi wsi (vide: Łajsy, Uniszewo) dla których ta droga zapewnia komunikację z Gietrzwałdem? Z jakich powodów akurat mieszkańcy stolicy gminy podróżują do niewielkich wiosek tak często, iż czują się zagrożeni przez przydrożne drzewa? Skąd u pani sołtys przekonanie, iż drzewa rzeczywiście zagrażające użytkownikom nie będą usuwane przez służby drogowe? Czy jest coś zaskakującego, iż drogą co najwyżej powiatową jeżdżą rowerzyści i motocykliści, a choćby chodzą piesi? Przy okazji – tych ostatnich w największym stopniu reprezentują pielgrzymi, nie tylko nie zgłaszający protestów do konserwatora wojewódzkiego ale wręcz domagający się zachowania historycznego szlaku w jego dotychczasowym kształcie.

Pytań jest zresztą więcej ale z K. Żmitro skontaktowałem się przede wszystkim w kwestii uzyskania informacji o liczbie mieszkańców Gietrzwałdu, którzy podpisali tę kuriozalną petycję. Moja rozmówczyni wykazała ponadprzeciętny tupet odmawiając odpowiedzi na zadane pytanie ale z racjonalną argumentacją tez wygłoszonych w petycji było jeszcze gorzej. Odnosiłem wręcz wrażenie, iż mam do czynienia albo z osobą „inteligentną inaczej” albo sterowaną przez kogoś z zewnątrz. Trudno bowiem uznać za istotny argument za nie dopuszczeniem do prawnej ochrony Alei Klonowej stwierdzenie, iż pani sołtys jechała kiedyś od teściowej w Łajsach podczas burzy i bała się, iż spadnie na nią drzewo. Proponuję na przyszłość zostać u teściowej dłużej lub skorzystać z możliwości objazdu drogami zupełnie nie zagrożonymi przez drzewostan, konkretnie S51, S16 oraz 16. Zwłaszcza, iż dwie pierwsze to drogi nie byle jakie, gdyż ekspresowe.

Z dziennikarskiego obowiązku odnotuję tylko, ze nie uzyskałem również odpowiedzi na pytanie o szczegóły – zwłaszcza z określeniem jego miejsca oraz przyczyn – wypadku z „ostatniego czasu”, w którym zginęły dwie osoby. Wiem tylko, iż idioci i pijani giną także na drogach zupełnie pozbawionych drzew. I jeszcze jedno: pani sołtys przyznała się, iż nie jest gietrzwałdzianką od urodzenia ale taki zaszczyt przypadł jej mężowi i to z kontynuacją po dziadku, który trafił tutaj po II wojnie światowej. To może wiele wyjaśniać w kwestii inspiratorów petycji, a także tych, którzy ja ochoczo podpisują. Po szczegóły odsyłam do końcowych fragmentów tekstu „DEWASTACJA POD SPECJALNYM NADZOREM” (rozdział: „WROGIE OTOCZENIE”) z maja 2022 roku pokazującego, kim żydokomuna spod znaku NKWD i UB zasiedlała Gietrzwałd jako miejsce święte dla Polaków i katolików.

Henryk Jezierski
(19.09.2023)

Idź do oryginalnego materiału