Galeria, która się zwija, żeby się rozwinąć

opowiecie.info 2 godzin temu

Konferencja o remoncie Galerii Sztuki Współczesnej w Opolu – to nie była konferencja o zamykaniu instytucji. To była opowieść o tym, jak galeria potrafi zniknąć z jednego miejsca tylko po to, by pojawić się w wielu innych. Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu wchodzi w remont, ale – jak wielokrotnie podkreślano – nie w stan uśpienia. Raczej w tryb ruchomy.

Joanna Filipczyk, dyrektorka galerii, od pierwszych zdań jasno postawiła sprawę: to nie jest techniczna przebudowa murów, ale zmiana jakościowa. Przebudowa ma poprawić widoczność, dostępność i funkcjonalność budynku, który po pięćdziesięciu latach po prostu domaga się nowego oddechu. W tle – miasto, Unia Europejska, długi proces projektowy i jeszcze dłuższe czekanie.

Prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski, przypomniał, iż kultura w Opolu nie jest dodatkiem do samorządu, ale jego integralną częścią. Remont galerii nazwał jednym z brakujących elementów miejskiej układanki: ostatnim dużym obiektem kultury, który nie doczekał się jeszcze pełnej modernizacji, zwłaszcza w kontekście dostępności dla osób z niepełnosprawnościami. Winda, wentylacja, instalacje, toalety, szatnia – to nie są detale. To warunki elementarne.

Za kulisami tej inwestycji – co wybrzmiało bardzo wyraźnie – stoi Małgorzata Stelnicka, wiceprezydentka Opola, której przypisano rolę architektki finansowego powodzenia projektu. To ona miała „wymyślić”, skąd wziąć pieniądze, jak je zdobyć i jak przekonać decydentów, iż galeria nie jest fanaberią, ale koniecznością. Efekt? Ponad 7,3 mln zł dofinansowania dla samej GSW, w ramach dużego, ponad 30-milionowego projektu aglomeracyjnego.

Najciekawsze jednak zaczęło się wtedy, gdy padło hasło: „otwarte z powodu remontu”. To nie slogan awaryjny, ale pełnoprawna strategia. Galeria znika z jednego adresu, ale pojawia się w kilkunastu innych. Centrum przesiadkowe, teatr, biblioteka, Urban Lab, szkoły, przedszkola, klubokawiarnia, ArtPunkt – mapa działań GSW w 2026 roku przypomina raczej rozproszoną wystawę miejską niż plan B.

Szczególną rolę odegra Centrum Przesiadkowe Opole Główne, gdzie ruszy cykl „Biuro Wycieczek Artystycznych” – sześć wystaw młodych artystów osadzonych w tematach codzienności, ruchu i dojazdu. Mecenat nad tą przestrzenią objęła Cementownia Odra, a jej prezes Wojciech Putra mówił o ciągłości: o tym, iż sztuka – podobnie jak beton – musi wiązać, żeby nie rozsypała się w pamięci odbiorców.

Galeria nie rezygnuje także z programów, które już zdążyły zbudować wierną publiczność. Projekt „Taniec 2.0”, finansowany z KPO, wchodzi w drugą edycję, rozszerza partnerstwa i wychodzi w przestrzeń miasta. Spotkania architektoniczne przeniosą się do Urban Labu, „Kawa i Sztuka” zadomowi się w Centrum Dialogu Obywatelskiego, slam poetycki zmieni adres, a edukacja artystyczna – od ceramiki po konsultacje portfolio – zacznie regularnie odwiedzać szkoły i przedszkola.

Był też moment symboliczny: rozdawanie sadzonek winobluszczu, który musi ustąpić miejsca rozbudowie. Roślina zniknie z elewacji, ale – jak zapewniano – wróci w nowej formie. Trudno o lepszą metaforę tego, co czeka galerię.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, umowa z wykonawcą zostanie podpisana jeszcze przed świętami. Potem półtora roku prac, ciszy budowlanej i głośnej działalności programowej gdzie indziej. A w 2027 roku – powrót do budynku, który ma być nie tylko nowy, ale po prostu bardziej ludzki.

To była konferencja o remoncie. Ale jeszcze bardziej – o ambicji, by instytucja kultury nie znikała wtedy, gdy zamykają się drzwi. W Opolu galeria zwija się tylko po to, by rozwinąć się szerzej.

Fot. melonik

Idź do oryginalnego materiału