Makabryczne znalezisko w domu znanego naukowca. Dziesiątki "laleczek" skrywały mroczny sekret
To historia, która mrozi krew w żyłach i do dziś budzi niedowierzanie. W 2011 r. świat usłyszał o Anatoliju Moskvinie, cenionym badaczu i ekspercie od dawnych kultur. To, co znaleziono w jego mieszkaniu w Niżnym Nowogrodzie, w Rosji, zszokowało nawet najbardziej doświadczonych śledczych. Pod pozorem pasji do historii kryła się makabryczna tajemnica. Mężczyzna trzymał w swoim pokoju, zmumifikowane przez siebie, wydobyte z grobów, ciała dziewczynek i młodych kobiet.
59-letni Anatolij Moskvin od najmłodszych lat fascynował się cmentarzami i rytuałami pogrzebowymi. Według jego wspomnień, kluczowym momentem w jego życiu był udział w pogrzebie jedenastoletniej dziewczynki, podczas którego zmuszono go do pocałowania zmarłej. To traumatyczne doświadczenie na zawsze zmieniło jego postrzeganie świata. Od tamtej pory zaczęła się jego chora fascynacja zmarłymi kobietami.
W domu cenionego naukowca Anatolija Moskvina śledczy odkryli zmumifikowane ciała 29 dziewczynek i młodych kobiet
Moskvin zasłynął jako ekspert od języków celtyckich i folkloru. Jego wiedza na temat cmentarzy i obrzędów pogrzebowych była imponująca, a w środowisku naukowym uchodził za prawdziwego pasjonata. Mimo to prowadził samotnicze życie, nigdy się nie ożenił, mieszkał z rodzicami, w niepozornym bloku. Był odludkiem, otoczenie traktowało go jako niegroźnego dziwaka.
Wszystko zmieniło się w listopadzie 2011 r., gdy śledczy, prowadzący sprawę profanacji grobów, wkroczyli do mieszkania Moskvina. To, co tam znaleźli, na zawsze zapisało się w historii kryminalistyki. Wśród stert książek i dokumentów znajdowało się 29 "lalek". W rzeczywistości były to zmumifikowane ciał dziewczynek i młodych kobiet w wieku od 3 do 25 lat.
Wszystkie "lalki" były ubrane w eleganckie sukienki i miały makijaż. Każdej naukowiec włożył w oczy guziki lub plastikowe oczy. W niektórych przypadkach umieszczał w ciałach mechanizmy grające, dzięki czemu "lalka" wydawała dźwięki jak pozytywka. Moskvin nadawał swoim "dzieciom" imiona, obchodził ich "urodziny" i twierdził, że traktował je jak własną rodzinę. Nawet oglądał z nimi telewizję.
W trakcie śledztwa Moskvin tłumaczył swoje czyny samotnością i pragnieniem posiadania dzieci. Twierdził, że nie kierowały nim żadne pobudki seksualne, a jedynie chęć "ocalenia" dziewczynek przed samotnością w grobie. Wierzył, że kiedyś nauka pozwoli przywrócić je do życia.
– Rodzice porzucili swoje córki, a ja je przygarnąłem i ogrzałem – tłumaczył zdumionym śledczym.
Aby zabezpieczyć ciała przed rozkładem, stosował domowe metody mumifikacji: używał soli i sody oczyszczonej, a następnie owijał ciała materiałem i ubierał w nowe ubrania. W mieszkaniu znaleziono również mapy cmentarzy, notatki i fotografie grobów, co sugeruje, że Moskvin mógł zbezcześcić nawet 150 grobów.
Odkrycie kolekcji Moskvina wywołało szok nie tylko w Rosji, ale i na całym świecie. Media szybko nadały mu przydomek "Władca Mumii".
W 2012 r. sąd uznał, że Moskvin cierpi na schizofrenię paranoidalną i nie jest zdolny do udziału w procesie karnym. Zamiast więzienia trafił do zamkniętego zakładu psychiatrycznego, gdzie przebywa do dziś. Każda próba jego zwolnienia spotyka się z ogromnym sprzeciwem rodzin ofiar i opinii publicznej.
/1
Moskvin został uznany za niepoczytalnego i umieszczony w szpitalu psychiatrycznym. Jest tam do dziś.