W łódzkim schronisku doszło do pomyłki. "Wykastrowany" pies okazał się suką i urodził szczeniaki

W ostatnim czasie media huczały o niepokojącym zdarzeniu w łódzkim schronisku dla zwierząt. W jednym z boksów oszczeniła się suczka, która dotychczas uważana była za psa. Dyrekcja placówki po czasie wyjaśniła sprawę i poinformowała o przyczynach zaistniałej sytuacji.

Schroniska dla zwierząt rozmieszczone są na terenie całej Polski. Placówki tego typu mają za zadanie dbać o bezdomne i porzucone zwierzęta, w tym głównie psy i koty. W ostatnim czasie głośno jest na temat schroniska w Łodzi, w którym doszło do nietypowej pomyłki. 

Zobacz wideo Paweł Gebert: Byłem naocznym świadkiem naprawdę potężnych tragedii zwierząt

Schronisko dla zwierząt w Łodzi mówi o pomyłce. Takie sytuacje nie zdarzają się często

Pod koniec lutego 2024 roku w schronisku dla bezdomnych zwierząt przy ulicy Marmurowej w Łodzi doszło do zdumiewającego odkrycia. Okazało się, że suczka, która wcześniej była uważana za psa, urodziła szczenięta. Jak to możliwe? Zgodnie z informacjami podanymi na stronie expressilustrowany.pl, do zdarzenia doszło w jednym z kojców w placówce. Według dokumentów, które można było znaleźć w segregatorach, w boksie mieszkały dwa wykastrowane psy, lecz pewnego dnia odkryto, że znajdują się w nim także szczenięta. Po chwili okazało się, że jeden z psów jest suczką, a drugi wcale nie był kastrowany. Takie zaniedbania nie powinny mieć miejsca, więc jak całą sprawę wyjaśniło kierownictwo schroniska?

Dyrektor łódzkiego schroniska wyjaśnia nieporozumienie. "Jesteśmy tą sprawą zszokowani"

Albert Kurkowski dyrektor placówki, twierdzi, że nie wie, jak mogło dojść do tak kuriozalnej pomyłki. 

Jesteśmy tą sprawą zszokowani, nie tylko dlatego, że żaden z psów nie był kastrowany, ale tym, że tej suni w ogóle nie powinno być w schronisku. Tymczasem ona go wcale nie opuściła

- tłumaczył Kurkowski, expressilustrowany.pl. Najprawdopodobniej podczas adopcji doszło do przypadkowej zamiany psów, które z pewnością były do siebie bardzo podobne. Co ciekawe, osoby adoptujące nigdy nie zgłosiły skargi czy reklamacji na to, że zamiast suczki adoptowali psa.

Wiadome jest jednak, że w placówce doszło do wielu zaniedbań, które są w ostatnim czasie "naprawiane". Okazuje się, że jeden z pracowników, którego zadaniem było sprzątanie kojców i dbanie o psy, nie wypełniał swoich obowiązków. 

Pracownik, który dopuścił się takich zaniedbań, dostał naganę ze wpisaniem do akt. Niestety odkryliśmy jeszcze dwa psy, których płeć się nie zgadzała z tym co było w ich dokumentach

- dodaje dyrektor placówki.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Czy uważasz, że takie zaniedbania w schroniskach powinny być karane?
Więcej o:
Copyright © Agora SA