"Wszystko wytłukli". Krwawy biznes w polskich lasach. Cudzoziemcy płacą krocie

Zyski z tzw. dewizowych polowań w polskich lasach idą w miliony. Pieniądze trafiają m.in. do kół łowieckich, leśników, prywatnych biznesmenów, często również samych myśliwych. "Wprost" podaje, że na takie polowania oszczędza się najpiękniejsze okazy i przytacza kwoty z "krwawego" cennika.

Musi zastrzelić największego, najpiękniejszego byka. Jeleń - 4500 zł, sarna - 800 zł, a dzik - 250 zł - wylicza "Wprost" ceny, jakie musi zapłacić za polowanie w Polsce cudzoziemiec. To "cennik" Ośrodka Hodowli Zwierzyny, które prowadzi jedno z podkarpackich nadleśnictw. Do tego dochodzący koszty trofeów, które wynoszą od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Dewizowe polowania organizują też koła łowieckie i wtedy zyski trafiają do nich. 

Zobacz wideo Ministerstwo pozwoli polować na szakale. Mogą ginąć wilki

Polowania dla cudzoziemców. Krwawy biznes w polskich lasach

Polowania organizowane dla cudzoziemców do duży biznes. Bo oprócz samego strzelania taki gość musi także gdzieś spać i coś jeść. "Tym zajmują się wyspecjalizowane biura polowań, zwykle prowadzone przez myśliwych. Tak w polskich lasach kręci się krwawy biznes" - czytamy. "Wprost" podkreśla, że "by rachunek się zgadzał", zagraniczny myśliwy "nie może dostać byle czego". Musi zastrzelić największego, najpiękniejszego byka, a czasem wilka lub żubra. Do Polski na polowania przyjeżdżają m.in. Niemcy, Belgowie, Francuzi, Włosi czy Duńczycy. 

Przyrodnik o dewizowych polowaniach: Wszystko wytłukli

Przyrodnik i fotograf Jurek Napierała podkreśla, że na "jego obszar" dewizowcy już nie przyjeżdżają, bo nie mają po co. Zwierzyny już nie ma m.in. przez wielodniowe polowania zagranicznych myśliwych.

W zeszłym roku po raz pierwszy od 30 lat nie było rykowiska na długości kilkudziesięciu kilometrów rozlewisk. Wszystko wytłukli. Były takie sytuacje, gdy znajdowano pięć byków bez głowy po polowaniu dewizowym

- dodaje. Ekolodzy mówią, że dla myśliwych dewizowiec nadal jest "panem", który przyjeżdża i oczekuje, bo niemało płaci. Jeden z nich pyta, dlaczego Polska stawia się w roli kraju trzeciego świata, dewizowcy zbierają coś, czego odkupić się nie da: geny. - Za żadne pieniądze nie odkupimy genów - mówi ekolog.

"Wprost" podaje, że w 2020 roku pojawiły się wyliczenia: rocznie w Polsce poluje około 30 tysięcy cudzoziemców, którzy w 2016 roku zostawili w kołach łowieckich ponad 72 miliony złotych. Rzecznik Polskiego Związku Łowieckiego informuje, że z pytaniem o najnowsze dane trzeba zwrócić się z do każdego z działających w naszym kraju kół łowieckich. Jest ich ponad 2500. Z kolei Lasy Państwowe posiadają dane, ilu cudzoziemców bierze udział w polowaniach, które organizują prowadzone przez leśników Ośrodki Hodowli Zwierzyny. W poprzednim sezonie wydano 32 579 uprawnień na polowania indywidualne, z których 4 014 otrzymali myśliwi zagraniczni. Natomiast jeśli chodzi o polowania zbiorowe, to wzięło w nich udział 4 949 zagranicznych myśliwych. 

Czy Twoim zdaniem polowania w Polsce powinny być zakazane?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.