Ekspres do kawy • Ekspres do kawy cz. XXXII - Misja Zenobiusza

osme-pietro.pl 1 miesiąc temu
fr.1
— Alka, co za dziura! Ani tutaj dotrzeć! Kurwa, czy ty musiałaś zamieszkać na końcu świata?! — usłyszałam, zanim udało mi się przekręcić klucz w zamku i otworzyć drzwi.
Znam ten głos. Zawahałam się. Nie wiem, czy chcę jeszcze widzieć jego właściciela. Nie wiem, czy chcę widzieć kogokolwiek z tamtego świata. Jednorożce nie lubią obcych.
— Alka, otwórz! Mam sprawę!
Zamek zgrzytnął. Na werandzie stał Zenobiusz i jak zwykle drapał się po jajach. Musiał być zdenerwowany. Zawsze tak robił, gdy sobie z czymś nie radził. Ubrany był tak jak zawsze - spodenki w kolorowe prążki, niebieska koszulka polo, na której czerwienił się napis: "Jestem niebywale męski", oksfordy z brązowej skóry, teraz utytłane błotem, żółte skarpety do połowy łydki. Oryginał i kicz w jednym. Wyglądał jednak jakoś inaczej. Czyżby zidiociał całkiem? Może... W końcu nie widzieliśmy się szmat czasu.
— Musiałem zostawić auto w lesie! Alka, czy pod twoją hacjendę da się w ogóle dojechać? Skręciłem z wojewódzkiej tak, jak prowadziła nawigacja, przejechałem kilka kilometrów polną drogą, potem las i chuj... nagle na drodze wyrosły jakieś badyle! Totalne zadupie!
— Drzewa... Zenobiusz, to były drzewa, dokładnie jawory... — syknęłam, otwierając szerzej drzwi. — A dziurę masz we łbie... i dużo szczęścia, iż jeszcze żyjesz…
On nie wie i nie musi wiedzieć, iż tam, skąd przyszedł w tych swoich błyszczących oksfordach, biegnie nad rzekę ścieżka, którą o świecie kroczą jednorożce. Nie musi wiedzieć, iż jawory są jej strażnikami i rozstępują się tylko przed nielicznymi. On nie należy do nielicznych. Jego tak naprawdę nie ma... Dziwne, iż w ogóle udało mu się tutaj dotrzeć. Musi mieć jakąś misję do spełnienia. Drzewa o tym wiedzą, inaczej pogoniłyby go gdzie pieprz rośnie. W Sarniej Dolinie nie ma pomyłek…

Statystyki: autor: Alicja Jonasz — 02 sie 2024, 10:08


Idź do oryginalnego materiału