Morze cofnęło się na szerokość kilkunastu metrów. Odsłoniło ogromne połacie plaży, tworząc też rozległe płycizny. Z takiej okazji natychmiast skorzystały siewki. W tej sytuacji stada zasiadały się na całej długości brzegu, aż po ujście Wisły. Jednak ptaków było sporo.
Przynajmniej osobników, bo gatunkowo szału nie było. Pomijając zawsze obecne biegusy zmienne, pojawiały się piaskowce, biegusy malutkie i szlamniki (na zdjęciach). Posiadacze karimaty mogli poleżeć w błotku na sucho i nasycić obiektyw siewkami z najbliższej odległości.
