Kończy się styczeń i zimy nie widać. Z jednej strony się cieszę, bo nie muszę codziennie odśnieżać samochodu o piątej rano. Z drugiej zaś, to beznadziejny czas na obserwację ptaków. Na zdjęciach zaledwie dwa śnieżne dni stycznia. To widok z mojego tarasu w Redzie. W dawnych latach przy takim śniegu, widoczne krzewy i drzewa nieustannie odwiedzały jery, grubodzioby, gile a choćby czeczotki.
Mogłem w kapciach robić fajne zdjęcia, popijając gorącą kawę. W tym sezonie nie widziałem ani jednego osobnika tych gatunków. Pozostaje widok gawronów w pobliskim parku. Na smutnej, ponurej rzece jedynie krzyżówki wypatrujące spacerowiczów z chlebem.