Dwa dni temu mąż oznajmił mi, iż chce zabrać swoją mamę do nas „na stałe”, bo podobno samej jej ciężko prowadzić dom. Jestem przeciwna — teściowa ma dopiero 65 lat. Połowa kobiet na wsi, starszych od niej, radzi sobie świetnie, a ona nagle już nie potrafi. Zaproponowałam inne rozwiązanie: żeby teściowa zamieszkała sama, ale bez gospodarstwa i ogródka, a my będziemy jej wszystko opłacać i dowozić. Mąż nie zgodził się, twierdzi, iż będzie spokojniejszy, gdy mama zamieszka z nami

przytulnosc.pl 7 godzin temu

Z Damianem jesteśmy razem 12 lat i przez cały ten czas praktycznie nie mieliśmy poważnych konfliktów. Ale ostatnio nasze relacje bardzo się pogorszyły — i wszystko przez jego mamę. Rozważam różne wyjścia, ale żadne nie wydaje mi się dobre.

Mój mąż pochodzi z małej miejscowości, dlatego miejska synowa od początku nie przypadła jego rodzicom do gustu. Marzyli, iż ożeni się z dziewczyną „stąd” i zamieszka razem z nimi. Choć gdy się poznaliśmy, Damian pracował już w mieście i sam mówił, iż nie zamierza wracać na wieś.

W końcu wzięliśmy ślub. Teściowie trochę się z tym pogodzili, ja miałam swoje mieszkanie, razem kupiliśmy samochód, mamy syna. Wszystko układało się dobrze. Jeździliśmy do nich w odwiedziny zawsze z prezentami, często pomagaliśmy pieniędzmi — by byli zadowoleni. Widziałam, iż nigdy mnie nie zaakceptowali, ale znosiłam to i przez te kilka dni wizyty starałam się być „idealną synową”.

Tak wyglądało nasze życie, dopóki teściowa nie została sama. Dwa lata temu zmarł ojciec Damiana. Zaczęliśmy częściej jeździć, pomagać, wspierać ją i fizycznie, i psychicznie. Ma ładny dom, podwórko, trochę zwierząt, więc robiliśmy, co mogliśmy — Damian kosił trawę, naprawiał ogrodzenie albo dach, ja pomagałam w ogrodzie.

Zimą mąż zaproponował, żeby mama pomieszkała u nas miesiąc, odpoczęła i odetchnęła. Najpierw nie chciała, ale potem tak jej się spodobało to „życie na gotowym”, iż aż nam było głupio. Ja gotowałam, kupowałam jej ubrania, robiłam w domu wszystko sama — w końcu była „gościem”. Ani razu nie zaproponowała pomocy, choć mogła spokojnie ugotować obiad czy kolację. Daliśmy jej jedną z trzech sypialni — i bardzo się jej to spodobało.

Wiosną wróciła do siebie. I właśnie dwa dni temu mąż rzucił mi jak gdyby nigdy nic, iż chce, by mama zamieszkała z nami na stałe, bo „źle znosi samotność” i „nie daje rady z domem”.

Byłam w szoku. Teściowa ma 65 lat! Połowa jej rówieśniczek prowadzi gospodarstwo, ogród, dom i jakoś żyją. A ona — nagle nie może. Zaproponowałam więc, aby zamieszkała sama, na spokojnie, a my zapewnimy jej wszystko, czego potrzebuje. Mąż jednak uparł się, iż „mama musi być pod ręką”.

A ja? W moim własnym mieszkaniu już nie będę gospodynią. Nie chcę się dostosowywać do teściowej, która dla mnie jest obcą osobą — choćby jeżeli jest matką mojego męża. I co najważniejsze: przez te wszystkie lata ani razu nie poczułam, żeby mnie polubiła.

Co mam robić? Nie chcę niszczyć relacji z mężem, ale nie zamierzam mieszkać pod jednym dachem z osobą, która mnie nie akceptuje. Tymczasem teściowa właśnie sprzedaje zwierzęta sąsiadom i… szykuje się do przeprowadzki.

Idź do oryginalnego materiału