Znacie to powiedzenie – najpierw stwarzamy problem, a potem go bohatersko rozwiązujemy. Pasuje jak ulał do propozycji Naczelnej Rady Łowieckiej, która chce obniżyć kworum na Walnych Zgromadzeniach Kół.
Podzwoniłem po Polsce, popytałem łowczych okręgowych i stwierdzam z cała odpowiedzialnością, iż w skali zrzeszenia nie ma problemu w 50 procentowym kworum na WZ. Oczywiście w każdym okręgu są koła, które z powodu braku kworum miały trudności z odbyciem zebrań. Z reguły tego pierwszego…
Forsowanie dyktatury
Zwołane za kilka tygodni zebrania z reguły już się odbywają, ale na co zwrócił mi uwagę jeden z łowczych taka sytuacja rzadko się powtarza w tym samym kole w następnym roku…
Nie wiem, bo nie mam takiej wiedzy, czy są w skali kraju takie koła, które z kworum maja notoryczny problem. Podobno są na wschodzie Polski… Jestem jednak przekonany, iż jedno musi być…
Z tego koła pewnie wywodzi się członek Naczelnej Rady Łowieckiej, który forsuje ten zapis, a pozostali „po koleżeńsku” mu przytakują. Więc wykreowano problem – „brak kworum” i bohatersko proponuje się go rozwiązać przez propozycje jego obniżenia.
Drugi termin
Po prezentacji zmian do Statutu PZŁ wielu myśliwych wyrażało swoje oburzenie, więc forsuje się ten sam pomysł w nieco łagodniejszej wersji – obniżenie nie do 25 procent, ale tylko do 30 procent i jeszcze maskujemy to proponując, iż takie kworum będzie obowiązywało tylko w drugim terminie.
Co to jest ów „drugi termin”? Po prostu czekamy półgodziny lub godzinę i w tym samym gronie, w którym zebraliśmy się wcześniej obradujemy. Czyli udajemy, iż wcześniej, jak było nas dziesięciu, to kworum nie było, a jak teraz jest nas dziesięciu po 30 minutach, to jest kworum…
Ten zapis to po prostu oszukiwanie demokracji! Bowiem jedną z fundamentalnych zasad tejże jest zasada, iż decyduje większość. Może być niewielka – połowa plus jeden, ale większość!
Brak większości
Dotychczasowy zapis o połowie też jest kuriozalny. W Sejmie np. wniosek, który zyskuje 50 procent głosów nie przechodzi, a marszałek wygłasza formułę; „wniosek nie uzyskał większości”.
Podobnie jest w samorządach, tylko w spółdzielniach ostał się ten relikt PRL-u. Jego efektem jest faktyczny brak samorządności i zabetonowanie zarządów spółdzielni, o czym wie każdy jej członek.
Czy można zaakceptować niższe kworum w „drugim terminie”? Tak, ale jeżeli ten „drugi termin” będzie oznaczał kolejne Walne Zgromadzenie odbyte np. w trzy tygodnie po pierwszym.
Łykanie haczyka
Słyszałem już argumenty, iż niższe kworum sprzyja sprawnemu działaniu. Na takie dictum odpowiadam – sprawnemu działaniu najbardziej sprzyja dyktatura. Zapiszmy, iż WZ odbywa się raz na pięć lat – po co się zbierać, co roku? Powierzmy zarządowi władzę na 5 lat i miejmy z głowy zbieranie się i wspólne omawianie naszych spraw.
Ze zdziwieniem zauważyłem, iż starsi koledzy „łykają” ten haczyk – o „drugim terminie” chwilę po pierwszym. Ich zdaniem, to jest „dobry” kompromis.
Nie, to nie jest żaden kompromis, to oszustwo demokracji!