Dramat w Zakopanem. Łanie zaatakowały psa. Zwierzę nie przeżyło

2 dni temu
W Zakopanem doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia. Łanie zaatakowały psa. W związku ze sprawą Tatrzański Park Narodowy zaapelował do turystów i mieszkańców.
Dramat w Zakopanem - łanie zaatakowały psa
RMF FM poinformowało o tragicznym w skutkach zdarzenia, do którego doszło przy ulicy Bogdańskiego w Zakopanem (woj. małopolskie). Łanie zaatakowały tam psa biegającego bez smyczy. "Zwierzę codziennie było wypuszczane, jednak tym razem nie wróciło do swojej posiadłości" - opisuje z kolei Onet. Niestety pies nie przeżył ataku.


REKLAMA


"Prosimy, by pilnować swoje psy"
Tomasz Zając z Tatrzańskiego Parku Narodowego tłumaczył w rozmowie z rozgłośnią, iż "jeleń, który się boi, może zareagować podobnie do konia i kopnąć zwierzę". - Siła jest duża, więc może się to skończyć tragicznie dla pupila - podkreślił. Łania może ważyć choćby 170 kilogramów, z kolei samiec jelenia - ponad 250. - Dlatego prosimy, by pilnować swoje psy, żeby nie zbliżały się do jeleni, które potencjalnie stanowią zagrożenie. Sytuacja może być niebezpieczna również dla nas. Dbajmy, by nasze zwierzęta nie podchodziły do dzikich zwierząt - podkreślił Tomasz Zając.


Zobacz wideo Niebezpieczny rajd kierowcy BMW na A1 zakończony w policyjnym areszcie


Ataki jeleni
W październiku pisaliśmy o innym ataku, który opisywała "Gazeta Wyborcza". Jeleń zaatakował wówczas turystkę z Gdańska, która przybyła na Podhale na turnus rehabilitacyjny. - Kupiłam dwa pączki, które niosłam w siatce. Nagle przede mną pojawiło się stado jeleni. Sześć z nich, bez poroża, minęło mnie. Ale kolejny, z porożem, ruszył w moją stronę - powiedziała pani Sylwia w rozmowie z dziennikiem. Kobieta przekazała, iż nagle miała poczuć rogi na plecach, a następnie zwierzę ją przewróciło. - Nie mogłam się ruszyć, jeleń przez cały czas napierał. Dla mnie to było traumatyczne przeżycie - opisywała poszkodowana kobieta.


Komunikat policji
Policja w komunikacie dla opiekunów psów podkreśla, iż właściciel czworonoga "powinien mieć nad nim pełną kontrolę". "Dla mniejszych ras, takich jak york, prowadzenie psa na smyczy zwykle wystarczy, natomiast dla większych i potencjalnie niebezpiecznych zwierząt choćby zwykła smycz i kaganiec mogą okazać się niewystarczające" - czytamy w komunikacie. Zgodnie z art. 77 § 1 Kodeksu wykroczeń, osoba nieprzestrzegająca standardowych lub nakazanych środków ostrożności podczas trzymania zwierzęcia podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do tysiąca złotych lub karze nagany. "Poza wymienionymi przepisami, warto zapoznać się z lokalnymi przepisami wprowadzanymi przez konkretne miasta lub gminy. Uchwały gminne mogą wprowadzać bardzo restrykcyjne przepisy dotyczące wyprowadzania psów" - podkreślono.
Czytaj także: "Burza wokół budowy nowej restauracji na Krupówkach. Pokazał film. 'Zakopane się skończy'".Źródła: RMF FM, Onet, Gazeta.pl, Policja
Idź do oryginalnego materiału