Przed wakacjami mój mąż, Marek, zaproponował, abyśmy spędzili lato na działce jego rodziców. Mamy dwoje dzieci – dziewięcioletniego syna, który właśnie zaczynał wakacje, oraz siedmiomiesięczną córeczkę, której świeże powietrze z pewnością dobrze by zrobiło. Mieszkanie w mieście latem bywa duszne i męczące, więc pomysł wydawał się rozsądny.
Marek zapewniał mnie, iż jego rodzice będą zachwyceni naszą obecnością. Twierdził, iż chętnie zajmą się wnukami i nie będą od nas zbyt wiele wymagać, bo doskonale wiedzą, ile wysiłku kosztuje opieka nad małymi dziećmi. Uwierzyłam mu i zgodziłam się. Byłam przekonana, iż to będzie wspaniały czas dla całej rodziny. Jak bardzo się pomyliłam…
Niemal od razu po przyjeździe Marek i jego ojciec wrócili do miasta, zostawiając mnie samą z dziećmi i teściową. Przyjeżdżali tylko na weekendy, oczekując, iż zastaną czysty dom, smaczne jedzenie i atmosferę sprzyjającą wypoczynkowi. Przez cały tydzień byłam zdana wyłącznie na siebie i teściową.
Każdy dzień był wyzwaniem – starszy syn, pełen energii, potrafił w kilka minut doprowadzić dom do bałaganu, więc musiałam go nieustannie pilnować. Młodsza córka wymagała stałej opieki, karmienia i pielęgnacji. Musiałam także dbać o własne zdrowie, dobrze się odżywiać i znaleźć chwilę na sen, by nie stracić pokarmu. O odpoczynku na łonie natury mogłam tylko pomarzyć.
Podział obowiązków był jasny – teściowa zajmowała się ogrodem i szklarnią, a ja domem i gotowaniem. Dziećmi opiekowałyśmy się na zmianę. Ze względu na nocne karmienia kładłam się spać wcześniej, około 21:00, podczas gdy teściowa do późnych godzin doglądała grządek. Każdego wieczoru, kiedy kładłam dzieci do łóżek, pytałam ją, czy nie potrzebuje pomocy, ale zawsze odpowiadała, iż da sobie radę.
Wydawało mi się, iż dobrze się dogadujemy i panuje między nami zgoda.
Jednak pewnego dnia mąż wziął mnie na stronę i powiedział, iż jego mama jest na mnie zła. Twierdziła, iż sama wykonuje większość pracy w ogrodzie, a ja tylko się wysypiam. Usłyszałam, iż powinnam wstawać co najmniej dwie godziny wcześniej i kłaść się spać dwie godziny później niż ona.
Dodatkowo nie spodobało jej się, iż po drzemce dzieci nie ścielę ponownie ich łóżek – według niej to niehigieniczne i niezgodne z jej zasadami.
Nie uważam się za idealną gospodynię, ale nie rozumiem, dlaczego miałabym harować ponad siły tylko po to, żeby przypodobać się teściowej. Chciałam dobrze, a teraz czuję, iż nigdy nie sprostam jej oczekiwaniom.