Czy pies w Chinach może kopnąć w kalendarz?

szymczyk.foxnet.pl 1 miesiąc temu
Dostaje się prof. Bralczykowi od ‘niezawodnej’ GW za wyrażenie swojej opinii, iż zwierzęta nie umierają, a zdychają.


Wybaczcie, ale nie mam sumienia podawania linków do tego – każdy sobie znajdzie sam po tytułach tychże artykułów.


Żyjemy w dziwnym świecie, jeżeli ludzi takie rzeczy zajmują. No ale rozumiem, iż psirodzice (to ci, co mają psiecka, nie mylić ich z właścicielami psów, którzy mają psy) są już tak odklejeni, iż aż strach językoznawcy wyrazić swoją opinię (a i psichrodziców nie należy posądzać o jakąkolwiek refleksję nad językiem, bo to przecież nie ich działka). Bo jak wiadomo opinia musi być zgodna z mainstreamem. W takich to czasach przyszło nam żyć.


Mnie tymczasem skłoniła ta debata do napisania dwóch zdań o umieraniu po chińsku. W chińskim jest znane pewnie każdemu, choćby początkującemu adeptowi języka chińskiego, słowo: 死 (sǐ), żyli właśnie: umierać. Słowo teoretycznie do używania i dla człowieka, zwierzęcia i dla rośliny (może się jacyś ...
Idź do oryginalnego materiału