i wczorajsze zadania czelendżowe z wieczora:



Skarpetki też są. W środku reniferków.
:)))
Tymczasem przyszedł Pan Rozbierający Kabiny Prysznicowe i prosz.
Co dalej, nie wiem. Czekam na telefon.
Czekam, oglądając lutniki:
Kolor chyba ten sam, ale budowa pączków zupełnie inna:
A co do dzisiejszego Słowa: zastanawiam się, czy Pan nie żałuje, iż mnie stworzył. I nie wiem.
Kolejny zimny dzień. Wypełniły go zakupy, modlitwa (doprowadziłam mamę do spowiedzi i było to zadanie szarpiące moje nerwy :P), telefony, czekanie na Pana Od Kabiny, potem sprzątanie kąta po kabinie - jakby ktoś szukał sposobu na usunięcie resztek silikonu, polecam WD40.
I jakoś za gwałtownie skończył mi się dzień.
1118.