W ciągu kilkunastu ostatnich dni miały miejsce trzy ataki wilków na ludzi. Politycy nie dostrzegają zagrożenia i bezczynnie czekają na tragedię.
W gminie Janów dwa wilki zaatakowały i pogryzły mężczyznę dwieście metrów od jego domu. To trzecie zdarzenie w ostatnich dniach. W połowie marca leśnik w Bieszczadach schronił się na drzewie przed agresywnie zachowującym się wilkiem. W zeszłym tygodniu maratończyk Andrzej Świrszcz w województwie świętokrzyskim podczas treningu uciekał przed wilkiem. Wybawił go z opresji przejeżdżający kierowca.
Te trzy zdarzenia miały miejsce w różnych częściach kraju i pokazują, iż wilki będą atakować ludzi. Powód jest prosty i dawno wyjaśniony przez biologów…
Zmiana behawioru
Kanadyjski naukowiec biolog i etolog Valerius Geist twierdzi, iż mit nieszkodliwego wilka, o którym opowiadają aktywiści organizacji antyłowieckich jest nie tylko głupi, ale społecznie bardzo niebezpieczny. Wilki, jego zdaniem, zachowują respekt przed człowiekiem wyłącznie wtedy, gdy są nieustannie nękane i nie pozwala im się nadmiernie rozmnożyć. W przypadku pełnej ochrony tego gatunku poszczególne osobniki przechodzą przez siedem etapów zmiany behawioru, które prowadzą bezpośrednio i nieuchronnie do ataków na ludzi!
Najpierw zaczynają nocą korzystać z odpadków i wysypisk śmieci. Następnie zbliżają się do osad ludzkich – ich obecność sygnalizują ujadające psy, a wilki w odpowiedzi wyją. Trzeci etap to pojawianie się w okolicach zamieszkanych przez ludzi w ciągu dnia. Następnie w tych właśnie miejscach podejmują ataki na inwentarz oraz psy, wbiegając na podwórka czy choćby werandy domów…
Piąty etap to eliminowanie wiejskich psów. Na etapie szóstym wilki nie respektują ludzi, przyglądają się im, jakby ignorując, widoczne są na drogach i między domami w biały dzień. Etap siódmy to bezpośrednie ataki na ludzi – nie zawsze śmiertelne i niekoniecznie motywowane głodem, ale zdaniem badacza, absolutnie nieuchronne!
Bezczynność i bezradność
Rok czy dwa lata temu mogliśmy się zastanawiać, kiedy dojdziemy do siódmego etapu. Dziś pani profesor Sabina Pierużek-Nowak już nie opowiada bajek o wilkach, które mogły być nielegalnie przetrzymywane przez ludzi i z tego powodu nie odczuwają strachu przed człowiekiem…
Mamy coraz więcej zdarzeń, które dobitnie pokazują, iż nasze państwo jest bezradne i nie potrafi rozwiązać narastającego konfliktu. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska po ataku wilka w Janowie wprost zakomunikowała, że: „Możemy doradzić, przeszkolić, skontaktować ze specjalistami, ale nie jesteśmy w stanie realizować kompetencji, które przepisy w zakresie zabezpieczenia ludności przed atakami dzikich zwierząt nakładają na wójta.”
W naszym państwie nie mamy służby, która w sposób profesjonalny jest zdolna wyeliminować agresywnego wilka, czy niedźwiedzia. Słowacja po tragicznych zdarzeniach ma zespoły interwencyjne i pewnie warto skopiować ich rozwiązania, ale nikt się tym dzisiaj nie zajmuje. Dopiero po tragicznym finale ataku -pod presją mediów – urzędnicy naszego państwa się obudzą i będą coś improwizować.
Smutna rzeczywistość
Niezależnie kto rządzi – nasze państwo przypomina dom z dykty. Nie ma moim zdaniem żadnej szansy, aby ministerstwo środowiska bez śmiertelnego zdarzenia zleciło przeprowadzenie monitoringu dużych drapieżników i opracowało strategię zarządzania wilkiem i niedźwiedziem!