Czesi od lat przyjeżdżają do Polski na zakupy, bo tak jest dla nich po prostu taniej. Dodatkowo podobnie jak Polacy, mają w sobie gen "łowcy okazji" i uwielbiają polować na atrakcyjne promocje, oferowane przez wiele naszych dyskontów. W ostatnim czasie skala ich zakupów zaczęła jednak przerastać nasze markety, a polscy klienci narzekają, iż muszą chodzić na zakupy wcześnie rano, żeby zdążyć przed "najazdem" Czechów.
Biedronka znudziła się Czechom. Teraz wolą robić zakupy w Dino
Czechów na zakupach w Polsce można spotkać od dawna. Dotychczas jednak ich samochody zapełniały głównie parkingi pod Biedronką, Lidlem, czy Kauflandem. Teraz, jak informuje serwis techsvet.cz, odkryciem naszych sąsiadów jest sieć sklepów Dino. Ta sama, z której niedawno klienci wynosili rośliny kupowane po złotówce.
Jak podkreślili dziennikarze, jest to jedna z najdynamiczniej rozwijających się sieci marketów w Polsce i można je spotkać dosłownie wszędzie, a zwłaszcza w małych miejscowościach. Czesi także to zauważyli, a i sklep docenił ich obecność.
Jak informuje techsvet.cz, sklepowe widząc czeskich klientów, od razu pytają, czy mają im drukować paragon w złotówkach, czy czeskich koronach. Dodatkowym ułatwieniem jest fakt, iż w przypadku płatności kartą, mogą to robić w swojej walucie, bez przeliczania należności na złotówki.
I z tej sytuacji wszyscy byliby zadowoleni, gdyby nie to, iż Czesi w Polsce robią zakupy na cały miesiąc. A to sprawia, iż półki – zwłaszcza w weekendy – pustoszeją. Ze sklepów znika przede wszystkim jeden produkt.
Czesi z Dino wychodzą z wózkami pełnymi mięsa. Polacy nie są zachwyceni
Na listach zakupów Czechów przyjeżdżających do Polski od zawsze był nabiał, szczególnie masło, a także produkty suche, czy środki czystości. Teraz jednak podczas zakupów w Dino masowo wykupują mięso.
Czesi mają uważać, iż mięso sprzedawane w Polsce jest świeższe i lepszej jakości od tego sprzedawanego w Czechach. A za lepszą jakość nie boją się dopłacać. Właśnie dlatego podczas zakupów w Dino to właśnie dział mięsny stał się ich miejscem docelowym.
Klienci z Czech wykupują bardzo duże ilości mięsa, co niekoniecznie podoba się Polakom. "Kiedy Czesi przyjeżdżają tu na zakupy, nie mam szans kupić mięsa, masła i innych artykułów spożywczych. Wszystko jest wykupywane rano. Z tego powodu muszę wcześnie rano iść do sklepu. Nie mam nic przeciwko Czechom, ale moim zdaniem sklepy położone przy granicy powinny częściej uzupełniać swoje zapasy" – skomentował sprawę w mediach społecznościowych Polak mieszkający w Branicach.