Czas przywrócić Okręgowe Rady Łowieckie

wildmen.pl 1 miesiąc temu

Wystarczyły dwa ruchy w ustawie i Polski Związek Łowiecki stał się ewenementem na skalę światową. Członkowie ze swoich składek utrzymują pracowników organizacji, których mianuje organ państwa.

Nigdzie na świecie nie ma takiego rozwiązania! I nic. Myśliwi coś cicho przebąkują, iż to niezgodne z Konstytucją, ale do Trybunału Konstytucyjnego przepisu nie skarżą, bo jedyną siłą, która mogłaby zorganizować zbieranie podpisów jest aparat związkowy, który – tak to widzę – nie jest zainteresowany przywróceniem samorządności związku.

Reklama

W obecnej sytuacji minister jest przewidywalny – czyli może utrudniać życie myśliwym i wprowadzać nowe zakazy, ale odwołać łowczego krajowego nie ma siły, co za tym idzie reszty aparatu też. Co by się jednak stało gdyby łowczego krajowego i łowczych okręgowych wybierano w demokratycznych wyborach? Okazałoby się, iż politycy nie mają na te wybory żadnego wpływu…

„Harcerska” piosenka

Dlatego tak naprawdę sytuacja jest wygodna dla obu stron: ministerstwa i związkowego aparatu. Póki co wpływu na to nie mamy i mieć nie chcemy, co pokazują desperackie próby „Wspólnej Sprawy” zmobilizowania myśliwych, na które to wezwania odpowiada kilkuset tych, którym nie jest wszystko jedno.

Reklama

Co do reszty, to powinni codziennie nucić starą harcerską piosenkę: „A nam jest wszystko jedno, my mamy w d… świat, łowca dziś pod zielonym butem jest zuch i chwat (albo bo g….wart)”.

Kiedy mówimy samorządność 90 procent myśliwych rozumie pod tym hasłem przywrócenie wybieralności łowczego krajowego. A co dalej?

Reklama

Rady i komisje rewizyjne

Dla mnie przywrócenie samorządności oznacza przede wszystkim przywrócenie Okręgowych Rad Łowieckich, Okręgowych Komisji Rewizyjnych i wybierania łowczych okręgowych przez rady okręgowe oraz wybór pozostałych organów związkowych przez zjazdy.

Dziś chciałbym zaabsorbować uwagę koleżanek i kolegów kwestią Okręgowych Rad Łowieckich, bo moim zdaniem ich brak pozostało większą szkodą dla organizacji niż narzucanie nam łowczego krajowego, ale najpierw musimy się cofnąć do historii…

Reklama

Tajne wybory

Młodzieży niepamiętającej tamtych czasów – bo albo jeszcze nie polowała, albo była za młoda, by się tym interesować warto uświadomić, iż były to – choćby w czasach PRL- ciała wybierane demokratyczne, w tajnych wyborach przez Wojewódzkie Zjazdy Delegatów (potem okręgowe), a przypominam – delegatów – wybierano w kołach też w tajnych głosowaniach.

Oczywiście, jak na zjazdach każdej organizacji, przed wyborami tworzyły się frakcje i frakcyjki, ci chcieli tego, tamci innego, liczono szable i prowadzono agitację wyborczą. Ustępująca (lub szykująca się do ponownego wyboru) władza też w wkładała swoje kije w mrowisko. Normalna rzecz na zjazdach i konwencjach od Chicago, Kalifornii, po Berlin i Warszawę.

Potem dochodziło do tajnych wyborów i wyłaniała się rada wojewódzka (okręgowa) mniej lub bardziej merytoryczna, która wybierała łowczego wojewódzkiego (okręgowego) i zarząd wojewódzki(okręgowy). Oczywiście „matuszka- partia” zakulisowo działała, ale generalnie rzecz działa się na szczeblu wojewódzkim wśród samych myśliwych, polityczne układanki były dopiero wyżej.

Model korporacyjny

Kiedy ustrój się zmienił zmieniono ustawę, a związek stał się mniej demokratyczny. W statucie uchwalanym przez Krajowy Zjazd Delegatów – a nie nadawanym już przez ministra – pojawił zapis, iż Okręgowa Rada Łowiecka wybiera łowczego okręgowego w porozumieniu z łowczym krajowym.

Z punktu widzenia sprawności zarządzania był to ruch naturalny, przybliżający zarządzanie związkiem do modelu korporacyjnego – łatwiejszego w zarządzaniu, zwłaszcza finansami, jednak ograniczający demokrację. Ale przez cały czas łowczy krajowy nie miał żadnego wpływu na skład rad okręgowych, a te jednak patrzyły na ręce zarządom okręgowym i miały duży wpływ na wybór pozostałych członków zarządu.

Również łowczy okręgowy – mimo, iż praktycznie nieusuwalny – musiał się liczyć ze zdaniem rady i niejednokrotnie, niejeden, gęsto się tłumaczył przed koleżankami i kolegami myśliwymi ze swoich działań i tak naprawdę kilka mógł zrobić nie mając akceptacji rady!

Kontrola władz wykonawczych

I tu dochodzę do konkluzji moich rozważań – istnienie rady okręgowej spełniało nie tylko zadanie kontrolne wobec władzy wykonawczej. Miało też, może wtedy nieuświadomiony, a dziś widoczny jak na dłoni sens – budowało aktyw w terenie, „przenosiło” – przepraszam za tą nowomowę – działania związkowe do kół.

Członkowie rad byli to, bowiem prezesi, łowczowie, aktywni członkowie myśliwskiej społeczności, którzy w swoich kołach promowali i uzasadniali działania związku, znali się dobrze dzięki wspólnym spotkaniom i te wzajemne relacje przenosili też na relacje miedzy kołami. Istnienie rad okręgowych oraz okręgowych komisji budowało aktyw organizacji, wzmacniało więzi poziome. Dzięki nim o wiele więcej koleżanek i kolegów było zainteresowanych działaniami związku.

Rady okręgowe były też swego rodzaju głosem „dołów”, z którym władza wykonawcza musiała się liczyć. Co niestety tą władzę niekiedy uwierało, więc w 2018 w „sojuszu” z ówczesnym ministrem Kowalczykiem – następcą ministra Szyszko – z ustawy rady znikły.

Demokratyczne mechanizmy

Tak, tak, koleżanki i koledzy- likwidacja rad okręgowych to zasługa etatowych pracowników związku. Czyli nasza, bo choć pomysł powstał w gmachu ministerstwa, to nikt z nas przeciwko niemu nie protestował. Protestowaliśmy przeciwko mianowaniu przez ministra łowczego krajowego, protestowaliśmy przeciwko zabraniu nam praw rodzicielskich, ale „tak jakoś” te rady okręgowe nam „umknęły”.

Nie przypominam sobie, by Naczelna Rada Łowiecka – organ najbardziej do tego predysponowany, choć jedną uchwałą w tej sprawie się zająknęła…

Okręgowe Rady Łowieckie zlikwidowano. Co straciliśmy? Reprezentację kół i wpływ na wybór zarządów okręgowych oraz kontrolę nad poczynaniami zarządów okręgowych. Straciliśmy demokratyczny mechanizm budowania aktywu związkowego. Dziś możemy udzielać się w związku pod warunkiem, iż ci mianowani przez rząd łowczowie na to pozwolą…

Statutowe „protezy”

Dziś aktyw buduje się nie oddolnie, ale odgórnie – przez mianowanie, a jak przez mianowanie – to znaczy spolegliwie. I dużo trudniej. Wprawdzie Naczelna Rada Łowiecka zorientowała się, iż likwidacja rad w okręgach, to duży błąd i dopisała „protezę statutową” przez zapis, iż mandat delegata sprawuje się przez okres kadencji i raz do roku zwołuje się zjazd sprawozdawczy, ale gołym okiem widać, iż to niestety nie zadziałało, albo zadziałało słabo.

Czy w związku z tym nic nie da się zrobić? Uważam, iż sytuacja nie jest do kończ beznadziejna. Otóż, moim zdaniem, można zbudować „protezę” okręgowych rad, nie trzeba choćby do tego zmian w Statucie PZŁ, ale wystarczą dobre chęci i uchwała Naczelnej Rady Łowieckiej.

Widzę to tak: rada naczelna podejmuje uchwałę zalecającą powołanie ciał konsultacyjno-doradczych przy zarządach okręgowych określając ich kompetencje właśnie, jako doradcze, czyli żadne. Gdyby miały jakieś kompetencje, to musiałyby być umocowane w Statucie, a tak, nie muszą…

Jak je powołać? Albo przez wybór przez Okręgowe Zjazdy Delegatów, albo w drodze powołania przez zabrania zarządów kół danego powiatu proporcjonalnie do ilości myśliwych, ale co najmniej jednego z powiatu. Możliwości jest wiele trzeba tylko chcieć.

Już słyszę głosy – ależ takiego ciała nie ma, ani w prawie, ani w statucie. Nie ma, no i co z tego? Czy jest zabronione jego powołanie?

Co nie jest zabronione jest dozwolone

Jeśli zapytacie polskich przedsiębiorców, jaki czas był dla nich najlepszy, bez wahania odpowiedzą „schyłek” PRL-u, za Rakowskiego i Wilczka. Dlaczego? Bo obaj uznawali zasadę: co nie jest zabronione jest dozwolone. Zresztą w teorii prawa, ta zasada obowiązuje od lat.

Powołanie choćby namiastki organu reprezentującego na szczeblu okręgowym myśliwych, mimo, iż będzie on bardzo ułomny, zapewni, moim zdaniem dwie rzeczy: zwiększy związki między władza wykonawczą, a myśliwymi i pozwoli tworzyć szersze grono myśliwych zaangażowanych w sprawy związku oraz wprowadzi jakiś element kontroli społecznej na poziomie okręgu.

Naczelna Rada łowiecka – powinna przemyśleć taką propozycję.

P.S.
Chodzą, słuchy, iż „pichci” się projekt nowelizacji ustawy łowieckiej, w który nie przewiduje powrotu Okręgowych Rad Łowieckich. Wnioski wyciągnijcie koleżanki i koledzy sami.

Idź do oryginalnego materiału