Jest tak brzydko iż mła postanowiła Was zabrać z tych grudniowych, oślizgłych ciemności do miejsca gdzie bywa naprawdę gorąco, do Kotoru z włoska Cattaro. Miasto leży przy Zatoce Kotorskiej znanej też jako Boka Kotorska, ta zatoka to jest dla mła taki punkt, którego nie sposób pominąć zwiedzając ziemię dawnej Dalmacji Weneckiej. Boka Kotorska to jedna z najbardziej "wciętych" części Morza Adriatyckiego, bywa nazywana najbardziej wysuniętym na południe fiordem w Europie, ale tak naprawdę jest to ria, dawna dolina rzeczna otwarta na morze, taka hym... zatopiona rzeka. Bokelj się ponoć ta zaginiona rzeka nazywała. Procesy tektoniczne i krasowe doprowadziły do rozpadu tej rzeki, niekiedy po ulewnych deszczach echa rzecznej historii odzywają się w zatoce. Pojawia się wodospad ze źródła Sopot w Risan , a Škurda, inna znana górska rzeka, przepływa przez kanion Lovćen. Wokół zatoki rozciągają się wapienne klify Orjen od strony zachodniej i Lovćen od strony wschodniej, wicie rozumicie Alpy Dynarski a z południa gdzieś tam widać pasmo o wiele mówiącej nazwie Góry Przeklęte. Góry otaczające zatokę to nie są ułomki, drogi w okolicach Boki Kotorskiej to tak na wysokości 1600 metrów n. p. m. U wejścia do zatoki znajduje się Prevlaka, mały półwysep który wg. dzisiejszych map leży w południowej Chorwacji.
Zatoka ma około 28 kilometrów długości a jej linia brzegowa rozciąga się aż na 107,3 kilometrów. Najwęższa część zatoki, cieśnina Verige, ma zaledwie 340 metrów szerokości w najwęższym punkcie, znajduje się znajduje się między przylądkiem Św. Nedjelja a przylądkiem Opatowo i oddziela wewnętrzną zatokę na wschód od Zatoki Tivat, której wody położone są najbliżej Adriatyku, sąsiadując z jak najbardziej morską Zatoką Herceg Novi. Te wewnętrzne zatoki utworzone przez rzekę to Zatoka Risan na północnym zachodzie i Zatoka Kotorska na południowym wschodzie. Naturalny i kulturowo - historyczny region Kotoru został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1979 roku. No należało się, widok zatoki wręcz zatyka, mła nie dziwią te wycieczkowce cumowane u jej wybrzeży. Nie dość iż Matka Natura wali po oczach urodą wód i gór to jeszcze na brzegach istnieją dobrze zachowane średniowieczne miasta takie jak: Kotor, Risan, Tivat , Perast, Prčanj i Herceg Novi. Do tego dodajcie liczne klasztory i sanktuaria, wiekowe a jakże, które wyrastają na wyspach, półwyspach, wciśnięte w górskie dolinki, wyniesione wysoko na zbocza. Mła tak sobie myśli iż na zwiedzanie porządne to jednego dnia stanowczo za mało, Kotor i jego okolice zasługują na znacznie więcej czasu.
Cóż, mła tylko jeden dzień spędziła w Kotorze, dobre i to, choć było to za mało żeby np. wleźć na skałki nad Kotorem, z których podziwiać można panoramę całej zatoki. Dlatego niestety w tym wpisie nie ma widoczków z wysokości, mła zajęła się bardziej starym miastem zamkniętym w obrębie weneckich murów. Rzeźba typu
lodowcowego i krasowego łącząca się w coś unikalnego z krajobrazem
nadmorskim, co jest dość unikalne w basenie Morza Śródziemnego, na moich fotkach prawie niewidoczna ale za to miasto obfocone starannie, łącznie ze świątyniami, którym jednak poświecę osobny wpis. Mła zacznie od murów otaczających miasto, to tzw. zintegrowany system
historycznych fortyfikacji, który chronił średniowieczne miasto Kotor, składający
się z wałów, wież, cytadeli, bram, bastionów, fortów, cystern,
zamku oraz pomocniczych budynków i struktur. Wicie rozumicie, nie jakiś tam kawałek plotka, to są fortyfikacje. Niemcy cóś takiego określają mianem die Festung - twierdza. Stary Kotor takie sprawia wrażenie, miasto twierdza. Mury to taka składanka historyczna, rosły od czasu miast królestw iliryjskich, rozwinięto je w czasach kiedy na Kotorem pieczę sprawowało Cesarstwo Bizantyjskie, stały się tym czym są dzisiaj za sprawą weneckiego patronatu nad miastem a w czasach panowania Austrii też nieco dołożono.
Kotor jest takim zdziwnym miejscem, które na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO dostało się jakby dwukrotnie, fortyfikacje wraz ze starym miastem i jego naturalnym otoczeniem zostały wpisane na listę w 1979 roku ale drugi raz ufortyfikowane miasto Kotor pojawiło się na takiej liście w roku 2017 jako część weneckich twierdz obronnych z XV - XVII wieku, składający się z sześciu fortów bastionowych zbudowanych przez Republikę Wenecką na jej kontynentalnych domenach ( Stato da Terra ) i domenach morskich ( Stato da Màr ). Jak widzicie te mury są atrakcją samą w sobie, niezależnie od miasta, które chronią. Zalążek przyszłych fortyfikacji to jak już wspomniałam czasy illiryjskie. Szczyt góry świętego Jana był ufortyfikowany w czasach illiryjskich królów. W VI wieku cesarz bizantyjski Justynian I przebudował twierdzę, dość gruntownie , bo czasy były niespokojne. Justynian zbudował twierdzę nad Ascrivium, to dawna, rzymska nazwa Kotoru, w 535 roku po wypędzeniu Ostrogotów. Nie do końca się udało z tymi bo Ascrivium zostało splądrowane przez Saracenów w 840 roku. W związku ze związkiem dodatkowo ufortyfikowano część góry Świętego Jana za Konstantyna VII Porfirogenetę w X wieku.
Jednakże największy wpływ na kształt fortyfikacji mieli Wenecjanie (
piszę z dużej litery bo Wenecja była nie tylko miastem ale i bytem
państwowym ). Kiedy w 1420
roku niezależna wówczas Republika Cattaro uległa rządom Wenecji, dość
ochoczo, to jako jako
część tzw. Albanii Veneta, musiała być odpowiednio przez Wenecję
chroniona. Państwo Osmańskie czyhało choćby na skaliste wnętrze
Półwyspu Bałkańskiego a co dopiero na miasta portowe, które traktowało
jak diabetyk słodycze, zżerało z ukontentowaniem. W czasie kiedy fortyfikacje otrzymały obecną strukturę, miały miejsce dwa oblężenia osmańskie. Solidne prace przeprowadzono w latach 1538 - 1571 i
1657 - 1699. Mury musiały być potężne nie tylko ze względu na osmańskie zakusy, region należy do tych nawiedzanych przez silne trzęsienia ziemi, które co i raz uszkadzały fortyfikacje.
Najsilniejsze wstrząsy miały
miejsce w latach 1563, 1667 i ostatnio, w roku 1979, które to trzęsienie
ziemi dla zabytków w południowej Dalmacji Weneckiej było
katastrofalne. Do utrzymania murów rzucili się wtedy wszyscy, z agendą
ONZ na czele. Teraz ich konserwacje wspiera EU, wychodząc z założenia
że Czarnogóra prędzej niż później zostanie członkiem wspólnoty. Jak te
mury dziś wyglądają? przez cały czas imponująco, mimo wszystko: zębów czasu,
katastrof naturalnych, drepczących turystów i nieregularnego dopływu
kasy na konserwację i restaurację. Średniowieczny Kotor położony jest na takim trójkątnym cypelku, który jest ograniczony przez wody
Zatoki Kotorskiej po jej południowo - zachodniej stronie, rzekę Skurdę na
północy i górę świętego Jana ( jeszcze dziś mawia się tu o nim San Giovanni ) na wschodzie. Mury miejskie
chronią miasto od strony wód, wzmocnione są bastionami, z których najbardziej w oko wpada wieża Kampana i cytadela ( to części z czasów przedweneckich, zbudowano je w XIII - XIV wieku ) w pobliżu miejsca, w którym
rzeka wpływa do zatoki. Nieopodal tego znajduje się Brama Morska ( znana również
jako Główna Brama ) z 1555 roku. Do miasta prowadzą jeszcze dwie inne bramy: Brama Rzeczna ( zwana Północną Bramą ) z
1540 roku z pobliskim Bastionem Bembo z 1540 roku i Brama Gurdic
( znana też jako Południowa Brama).
Ta ostatnia była wielokrotnie modyfikowana, nazwę otrzymała od tzw.
Bastionu Gurdic z 1470 roku. Bastion Bembo też został
przekształcony. W murach były niegdyś dwie dodatkowe bramy, jedna
zamurowana na południe od Bramy Morskiej, druga, Brama Spiljarskia, w
obrębie wałów zbocza wzgórza w kierunku starej drogi do Cetinje . Z
Bastionu Bembo i Bastionu Gurdic mury wspinają się na górę
Świętego Jana. Mury otaczają miasto ale także są jego integralną
częścią, w ich obrębie znajduje się sieć komunikacyjna, a także
dodatkowe budynki, w tym Kościół Matki Boskiej Uzdrowienia z 1518 roku. Na górze za miastem na o wysokości 280 metrów znajduje się zamek San Giovanni, który dominuje nad wschodnią zatoką, systemem fortyfikacji i miastem.
Za
wzgórzem zamkowym zamieszkana i górzysta okolica dalej wznosi się w
kierunku Lovćen, ale to już inna bajka. Obwód zewnętrznego muru
miejskiego wynosi 4,5 km, grubość murów jest różna - od 2
do 16 metrów, wysokość to przeważnie koło 20 metrów. Weneckie
osiągnięcia inżynieryjne zostały docenione przez Austriaków, którzy od
1797 roku przejęli fortyfikacje wraz z innymi składowymi posiadłości
weneckich. Co prawda Habsburgowie musieli się troszki namęczyć, żeby
spokojnie nad Kotorem panować, na przełomie wieków Francuzi szaleli po
całej Europie, w ramach obrony rewolucji, której nie byli w stanie
obronić w samej Francji. Taa... W 1805 roku Kotor został przydzielony
państwu klienckiemu Cesarstwa Francuskiego, Napoleońskiemu Królestwu
Włoch, znaczy Kotorem niby rządzili Włosi, z tym iż tacy bardziej francuscy. W związku z kiepskimi stosunkami francusko - rosyjskimi aż do podpisania pokoju w Tylży w 1807 roku, Kotor był okupowany przez wojska
rosyjskie. Potem Francuzi przestali się przejmować jakimś tam włoskim sztafażem i trzy lata później włączyli miasto do
prowincji iliryjskich Cesarstwa Francuskiego, co z kolei spowodowało atak Royal Navy . To był zdziwny atak, bo nie od strony morza, brytyjski kapitan
marynarki wojennej William Hoste dowodzący HMS "Bacchante" ( 38
dział do dyspozycji ), używając bloków i taczek przeciągnął działa brytyjskich okrętów na
pozycje nad miastem i rozpoczął ostrzał. Zdobywanie miasta od strony zatoki, jeszcze na początku XIX wieku było zbyt trudne.
Tego numeru z jazdą na górkę nikt się nie spodziewał i francuski garnizon poddał się po dziesięciodniowym oblężeniu. Na mocy uchwał Kongresu Wiedeńskiego Kotor powrócił pod skrzydełka czarnego dwugłowego orła Cesarstwa Austriackiego. Austriacy jako tako dbali o mury ale przeca po porażce w I wojnie światowej opuścili twierdzę. Władze królestwa Jugosławii temat konserwacji murów olały, inne problemy mieli na głowie. Czarnogórcy niczego do czego ręce przykładały Austro - Węgry nie tykali, wyjątkowo jakoś państwo Habsburgów nie cieszyło się sympatią tego narodu. Podczas II wojny światowej Kotor został zajęty przez siły Osi, Królestwo Włoch i wyzwolony w listopadzie 1944 roku, którą to datę upamiętniono wykuwając ją nad Bramą Morską. Tyle o murach a teraz o tym co w murach, człowiek się natyka na XV wieczny Kotor, powstały w okresie przejściowym między tradycyjną adriatycką twierdzą a projektem alla moderna, tego złożonego i scentralizowanego systemu bastionów, murów i fos.
Nie jest znana konkretna data powstania miasta, Według niektórych źródeł
najstarszy zasiedlony obszar pochodzi sprzed dwóch tysięcy lat.
Wiadomo iż było miastem illiryjskim i tyle. Miasto położone w tym miejscu wspomniane jest po raz pierwszy w 168 roku p.n.e., zostało zasiedlone w
czasach starożytnego Rzymu. Jak już wyżej wspomniałam nazywano je wówczas Ascrivium
lub Ascruvium, czy też Acruvium. Miasto stanowiło część rzymskiej prowincji
Dalmacja , było
jednym z bardziej wpływowych dalmatyńskich miast - państw, początkowo z
populacją romańską ( było jak w Starej Budwie, przez całe wczesne średniowiecze, a do XI wieku w
Kotorze przez cały czas mówiono językiem dalmatyńskim, z coraz większym wpływem słowiańskich elementów ), potem z populacją słowiańską . Nazwa współczesna miasta najprawdopodobniej wywodzi się z okresu bizantyjskiego, wówczas to miejsce nazywano Dekatera lub
Dekaderon.
Z czasem przekształciło się to w nazwę Kotor, lub włoskie Cattaro. Nazwa na pewno nie ma nic wspólnego z kotami, natomiast ze względu na sympatyzowanie z sektą bogomilców ludności z okolic Boki Kotorskiej mła się leniwie zastanawia czy aby czegoś nie ma na rzeczy z tym Cattaro. Choć mądre ludzie piszo iż Dekatera to zmienione starożytne greckie katareo, słowo, które oznacza gorąco.
Dzieje Kotoru podobne są do dziejów Budvy, szczególiki się różnią. W 1002 roku miasto doznało zniszczeń podczas okupacji Pierwszego
Cesarstwa Bułgarskiego, a w następnym roku zostało przekazane Duklji
przez bułgarskiego cara Samuela . Duklja, lub Dioclea, było wówczas
księstwem wasalnym Bizancjum. Miejscowa ludność sprzeciwiła się paktowi i
korzystając z sojuszu z Dubrownikiem, utrzymała autonomię.
Duklja, największe księstwo serbskie w tamtym czasie, stopniowo robiło
się coraz bardziej potężne pod rządami dynastii Vojislavljevićów i ostatecznie
uzyskało niezależność od Bizancjum w 1042 roku. Miasto pozostało
autonomiczne aż do ponownego podporządkowania Duklji Bizancjum w 1143
roku. W 1185 roku Kotor został zdobyty przez Stefana Nemanję, władcę
Wielkiego Księstwa Serbii i założyciela dynastii Nemanjićów . W tym
czasie moasto był już biskupstwem podporządkowanym arcybiskupstwu w Bari. W XIII wieku założono w Kotorze klasztory dominikanów i franciszkanów, po to by powstrzymać rozprzestrzenianie się bogomilstwa. Bogomilizm to był taki pomost dla gnostycyzmu między wschodem Europy a zachodem. Ruch powstał w X wieku w Bułgarii, w odpowiedzi na prawosławną ortodoksję Konstantynopola. Bogomilcy przeciwstawiali się istnieniu kleru, oddawaniu czci świętym, władzy państwa i
przywilejom dla elit.
Bogomilcy odrzucali symbolikę krzyża, twierdzili iż świat jest dziełem niejakiego Satanaela, starszego brata Jezusa, odrzucali Stary Testament, kult Marii, odpusty, liturgię. Spowiedź uprawiali w grupach. Rozwój doktryny doprowadził do powstania albigensów i katarów. Domyślacie się iż system ich nie kochał a władza robiła wszystko by ich zniszczyć.
Pod rządami Nemanjićów
Kotor pozostał jednakże częściowo autonomicznym miastem, cieszącym się wieloma
przywilejami i utrzymującym swoje republikańskie instytucje, formatowanie dusz zostało zostawione duchownym. Nie doczytałam żeby jakieś straszności w inkwizycyjny wydani miały w tych okolicach miejsce. Republikańskie ciągotki Kotoru potwierdza statut z 1301 roku, który pokazuje, iż Kotor miał status miasta sprzymierzonego z władcami serbskimi. W XIV wieku Cattaro
dorównywało Republice Raguzy, Dubrownikowi, przynajmniej jeżeli idzie o handelek. Nic dziwnego iż stał się pożądany przez Republikę
Wenecką, która rozpoczęła zaloty . Kotor pozostał najważniejszym portem handlowym kolejnych
państw serbskich: Królestwa Serbii i Cesarstwa Serbskiego, aż do jego
upadku w 1371 roku.
Po rozpadzie Imperium Serbskiego miasto zostało na króciutko przejęte przez Królestwo
Węgier, po czym w latach 1371 - 1384 wielokrotnie zmieniało patrona, zachowując jako taką samodzielność, by w końcu dołączyć do Republiki Weneckiej. Było długie intermezzo podczas tego związku z Wenecją, w latach
1384 -1391, Kotor podlegał Królestwu Bośni pod wodzą Tvrtka I
Kotromanicia.
Po śmierci Tvrtki w 1391 roku Kotor wybił się na niezależność prawdziwą, patrona nie było ale za to pojawiło się poważne zagrożenie - wspomniane wczesniej z okazji murów Imperium Osmańskie. Kotor czym prędzej przypomniał sobie o zalotach Wenecji i zwrócił się do Serenissimy o ochronę.
Wenecja chętnie przygarnęła ludne miasto (w XIV i XV wieku nastąpił napływ osadników z obwodów Trebinje i ziem Hum, co solidnie wpłynęło na miejską demografię) . Od 1420 roku, przez niemal cztery wieki mieszkańcy Kotoru żyli sobie w tworze zwanym Republiką Wenecką. Dobrze żyli, bo dominacja wenecka była naprawdę specyficzna. W XV i XVI wieku zwyczaje lokalnej administracji Kotoru, takie jak prawo
popolari do wybierania przedstawicieli miejskich, były niezmienione i
tolerowane przez Provveditore miasta, pomimo weneckich praw zakazujących
takich instytucji. No bo wicie rozumicie, Wenecjanie byli praktyczni, jak ktoś umiał administrować to po co się było wtrącać. Handel się liczył a nie wyciąganie z kolonii dóbr w stylu belgijskiego Leopolda II. W 1627 roku, podczas sporu między popolari a
szlachtą Kotoru, prawo to zostało odwołane przez consultare Fulgenzio
Micanzio, wzmacniając w ten sposób pozycję miejskiej elity miasta. Bardziej to było klasowe niż wenecko - kotorskie, choć w tle sporu na pewno "zweneczczenie" patrycjatu jest dość wyraźne.
Czasy istnienia w republice Weneckiej nadały miastu typową bałkańsko - wenecką
architekturę, która przyczyniła się do wpisania Kotoru na listę
światowego dziedzictwa UNESCO. Kotor to jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych starych miast
na wybrzeżu Adriatyku, no a to naprawdę jest cóś. Gdzie człowiek wzroku nie zwróci tam zabytek. Na dzień dobry Katedrala Svetog Tripuna czyli Katedra Świętego Tryfona z jej skarbcem. Wg tradycji poświęcenie kościoła odbyło się w roku się w roku 809, króla Popiela akurat myszy zjadały. Potem Trg od brašna czyli Plac Broni, rozciągający się zaraz za wejściem przez bramę Morską. Tam znajduje się między innymi pochodzący z XVII wieku Pałac Książęcy, w którym swego czasu rezydowali
weneccy zwierzchnicy Kotoru. W XVIII wieku budowla zmieniła swoją
funkcję, był tu arsenał a także koszary dla żołnierzy i strażników murów, umieszczono tam też areszt.
Na placu znajduje się Wieża Zegarowa, na której zegar pojawił się za sprawą Francuzów, na początku XIX wieku, oraz przylegający do niej pręgierze w
kształcie umieszczonej na postumencie piramidy. Wież nieco odchyla się od pionu, trzęsienia ziemi nie sprzyjają trzymaniu pionu.
Najważniejsze rody rządzące miastem wznosiły przy placu i w jego okolicach swoje pałace. Gotyckich, renesansowych czy barokowych szaleństw nie ma się co spodziewać, ozdóbstwo jest z tych nie narzucających się, czyste bryły w których uwagę przykuwają ostrołukowe okno czy rzeźbiony portal. Za euforia dla oczu robią jak najbardziej użytkowe balkony, także takie o długości 50 metrów, czy jak najbardziej użytkowe coolorowe okiennice. Ponad wyszukane zdobnictwo ceniono sobie na wschodnich wybrzeżach Adriatyku urok prostoty. Kręcąc się po starówce mla napatoczyła się na te najbardziej znane pałace, należące do rodu Beskuciów i Bizantich. Zdziwkiem mła zareagowała na info iż nad drzwiami tego
pierwszego ( teraz w szacownym budynku mieści się Hotel Marija ) zachował się rzeźbiony
kamienny portal z herbem… tak, rodu Bizantich! Nikt nic nie wie, czeski film ale herb nie jest w tym miejscu co powinien, kto i kiedy
przeniósł go z sąsiedniej siedziby jest tajemnicą historii, o której nie wspominają przewodniki. Inne pałace mieszczańskie
to barokowo - renesansowy pałac
Prima, powstały w końcu XVI wieku Pałac
Grubonja, należący niegdyś do noszącej to nazwisko bogatej rodziny, rodem z Zadaru.
Niektóre ozdóbstwa tego zabytku
( wąż, czaszka, mysz i szczur ) mogą wskazywać na prowadzoną tu
działalność farmaceutyczną. Obok tego pałacu znajduje się jedno z wejść na
teren Twierdzy św. Jana, z zachowanym zabytkowym łukiem i łacińskim
napisem informującym iż znajdujemy się na głównej drodze do zamku na górze.
Niedaleko katedry świętego Tryfona znajduje się Pałac Drago, cud urody dla mła, z zachowanymi
elementami weneckiego gotyku. Mła tradycyjnie dreptała szlakiem świątynnym, zachodziła do kościołów i cerkwi, do cerkwi, które były kościołami, do kościołów w których niegdyś obrządek był sprawowany wg. wschodniego rytu. W mieście istnieje kilkanaście "miejsc świętych". Na Trg Svetog Luke stoi kościół świętej Klary, niedaleko jest Crkva Svetog Luka, najprawdopodobniej najstarszy budynek sakralny w mieście, Crkva Svetog Nikole, wzniesiona na miejscu klasztoru dominikańskiego, kolegiata świętej Hosanny znana też jako Sveti Marije od Rijeke, kościół Svetog Mihaila. Mła zaglądała gdzie się dało.
A teraz o kotach. Kotor ma naprawdę dużą populację kotów, koty z Kotoru są słynne, stały się wręcz symbolem miasta. Na Trg od mačaka czyli na
Placu Kota znajduje się Muzeum Kotów. Wodę i jedzenie dla futrzaków można zobaczyć wszędzie, michy są porozstawiane są po całym mieście. Możecie się napatoczyć na budki i na tekturowe pudła, których nikt nie śmie ruszyć, bo tam przeca milusiński zalega. Koty są w różnym stanie, żyją na wolności, więc toczą walki, trapią je choroby itd. Organizacja charytatywna Kotor Kitties została założona po to by pomagać kotom z Kotoru, sterylizują, kastrują, kiedy trzeba leczą i dożywiają.
Dochody z kociego muzeum, zaplata za kupione tam pamiątki, wspiera fundację w jej działaniach.
Skąd taka pozycja kotostwa w tym mieście? Istnieje legenda o uratowaniu miasta przez koty w czasie Wielkiej Zarazy. Takie miasto jak Kotor, ściśnięte murami wręcz zapraszało zarazę w swoje progi. Zdarzało się iż zaraz zabierała sporą liczbę mieszkańców, jak choćby pamiętna epidemia w 1572 roku. Jednakże podczas epidemii dżumy szalejącej w XIV wieku w Euro - Azji miasto miało ponoć uniknąć hekatomby, będącej udziałem innych portowych miast. Podobno wszystko za sprawą kotów, których w czasie średniowiecza przypadało dwie sztuki na jednego mieszkańca. Jak powszechnie wiadomo koty to killery dla małych gryzoni, ku zgrozie ekologów znacznie ograniczają ich populację. Podczas wędrówek w poszukiwaniu nowych szlaków lądowych do Chin nieszczęśliwie skręcono nie w tę dróżkę i słodkie susełki podzieliły się z nami choróbką dla której ich ciałka są naturalnym rezerwuarem. Insze gryzonie, szczury wędrowne stały się transmiterami zarazy, bowiem żywiły zarażoną krwią pchły. Koty ograniczały liczbę szczurów a więc i pcheł żerujących na gryzoniach. Pchły kocie ponoć nas nie żrą, bo nie lubiejo naszej juchy i tak koty robiły za zespoły sanitarne. Czy to prawda nie wiem ale coś w tym jest iż drapieżnik jest w przyrodzie po coś, utrzymuje system w dobrej formie. Nieprawdaż? No dobra, to by bylo na razie tyle o Kotorze.