Cudem uratowany. Sklejone pióra mogły kosztować go życie

10 godzin temu
Zdjęcie: Lolek cudem uratowany. | foto Stowarzyszenie Pomagam Bocianom


Uratowany bocian

Niedawno opisywaliśmy historię bociana Lolka, która poruszyła mieszkańców całej Polski. Ptak został znaleziony na polu w okolicach Wałcza (woj. zachodniopomorskie) przez przejeżdżającą parę. Był oblepiony gęstą, nieznaną substancją w krytycznym stanie.

Gdyby nie szybka reakcja świadków, najprawdopodobniej nie miałby żadnych szans. Jednak para, która natknęła się na bociana, nie przeszła obojętnie. Natychmiast rozpoczęła akcję ratunkową. Najpierw zawiozła Lolka do weterynarza, a następnie przekazała go pod opiekę Stowarzyszenia „Razem dla Zwierząt”.

Tam udzielono mu podstawowej pomocy i podjęto próbę oczyszczenia skrzydeł, jednak gwałtownie okazało się, iż potrzeba specjalistycznego wsparcia.

Dzięki pomocy pana Mateusza i pana Tomasza bocian został przewieziony ponad 300 kilometrów dalej - do Ośrodka Rehabilitacyjnego „Pomagam Bocianom” pod Żychlinem.

czytaj także: Gdzie na Andrzejki w woj. łódzkim? Na te imprezy wejdziesz za darmo!

Dopiero tam można było rozpocząć długotrwały proces ratowania jego upierzenia.

W Telewizji Republika szczegóły sprawy opowiedział Artur Paul ze Stowarzyszenia „Pomagam Bocianom”.

- Bocian jeszcze długo nie będzie latać, z tego względu, iż jego pióra będzie trzeba stopniowo usuwać. Te, które najszybciej mogą mu odrosnąć, będziemy przycinać tak, aby pozbyć się tej mazi – wyjaśnił Artur Paul.

Najważniejsze w takich przypadkach jest natychmiastowe działanie. jeżeli substancja zostanie usunięta w ciągu kilku godzin od kontaktu, często udaje się wypłukać ją bez szkody dla piór. Niestety w przypadku Lolka nie wiadomo, jak długo znajdował się na polu.

Kiedy trafił do specjalistów, maź była tak silnie związana z piórami, iż nie dało się jej już zmyć.

- Bocian został znaleziony w pobliżu oczyszczalni ścieków. Podejrzewam, iż substancją jest jakiś poferment z zanieczyszczeniami, które pokleiły lotki i upierzenie tego ptaka. - dodaje Artur Paul.

Choć przed Lolkiem długa droga, Artur Paul jest dobrej myśli. Najważniejsze bowiem jest to, iż ptak nie ma żadnych złamań ani urazów, które uniemożliwiłyby mu latanie.

- Jest to ptak, który nie ma jakichkolwiek złamań czy kontuzji uniemożliwiających mu latanie. Więc musimy się skupić przede wszystkim na jego upierzeniu, które pozwala bocianom szybować i emigrować do Afryki dzięki prądom wstępującym. - dodaje Paul.

Dopiero po „przepierzeniu”, czyli wymianie uszkodzonych piór na nowe, Lolek będzie mógł wrócić na wolność.

Historia bociana Lolka to przykład, jak ogromne znaczenie ma ludzka uważność i szybka reakcja. Dzięki zaangażowaniu przypadkowych osób i pracy specjalistów ptak otrzymał drugą szansę. Teraz czeka go powolna rehabilitacja. jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Lolek znów wzbije się w powietrze, już bez ciężaru mazi, która niemal odebrała mu życie.

Idź do oryginalnego materiału