Chciały ratować, a odpowiedzą za znęcanie się nad zwierzętami

radiowroclaw.pl 1 tydzień temu
Ponad trzydzieści kotów w bardzo złym stanie zostało odebranych stowarzyszeniu „Na cztery łapy” z Wilczkowa koło Środy Śląskiej. W interwencję zaangażowały się wrocławska Ekostraż, schronisko dla bezdomnych zwierząt w Świdnicy i działacz na rzecz praw zwierząt, Norbert Ziemlicki.

- Zagłodzone, zaniedbane zwierzęta w stanie krytycznym zagrażającym zdrowiu i życiu. W ciągu dwóch interwencji odebraliśmy wspólnie z Ekostrażą łącznie 30 kotów i dwa psy. Wiemy, iż przez cały czas przyjmują zwierzęta, wiemy, iż przez cały czas tam przebywają zwierzęta, będziemy tam interweniować - opisuje sytuację Norbert Ziemlicki: [audioplayer id="371672" src="/img/articles/145856/Chcialy-ratowac-a-odpowiedza-za-znecanie-sie-nad-zwierzetami-1-6733878b6471a-k1.mp3"/] Lilianna Rydzanicz, prezes stowarzyszenia przyznaje, iż wie, iż popełniła błąd, zamykając chore koty ze zdrowymi w jednym pomieszczeniu. Kobieta przyznaje, iż nie potrafi odmówić, gdy zwierzęta potrzebują pomocy. Jak sama mówi chciała dobrze, ale faktycznie sytuacja ją przerosła. Przyjmowała wszystkie potrzebujące zwierzęta, zderzając się potem ze ścianą, bo często stowarzyszenie nie miało funduszy na ich leczenie, szczepienie czy sterylizację: [audioplayer id="371673" src="/img/articles/145856/Chcialy-ratowac-a-odpowiedza-za-znecanie-sie-nad-zwierzetami-1-6733878e9b0f6-k2.mp3"/] - Faktycznie mamy mało klatek kenelowych i wtedy po prostu złożyliśmy je, aby położyć podłogę. To był nasz błąd, ale nie dali nam dojść do słowa, iż część kotów, niektóre z nich mają już karty, iż zostały wciągnięte w rejestr - odpowiada Lilianna Rydzanicz. ZOBACZ TEŻ: Ekostraż walczy z czasem. Chodzi o jeże Jak mówi Adrianna Kaszuba, dyrektorka świdnickiego schroniska dla bezdomnych zwierząt, do którego trafiła część kotów, pomagać trzeba z głową, żebyśmy sami za chwilę nie potrzebowali ratunku: [audioplayer...
Idź do oryginalnego materiału