- Z Tobą się nie da wytrzymać – marudziła rano Liliana. Dziś poranna wyprawa do piekarni była z nią – Jesteś taka sama jak Mieszko.
- Ale dlaczego??!
- Im bardziej się śpieszymy, tym jesteś wolniejsza. A jeszcze foccacię, chlebek wieleński. Szkoda, iż po jajka nie skoczyłaś.
Piątunio. Ależ miło! Zrobiłam dziś jedną fajną adekwatnie pracową rzecz, a z rzeczy ważnych byłam z Łucją u lekarza. Tzn. tak jak mówiłam, panna technicznie rzecz biorąc jest pełnoletnia, ale ją odwiozłam, wprowadziłam do gabinetu, powiedziałam co chcemy i wyszłam zostawiając ją w gabinecie samą. A chciałyśmy zwolnienie z wf-u i zaświadczenie, iż na maturach panna powinna mieć możliwość wstawania i chodzenia. To dość ważne, bo taki egzamin z polskiego trwa 4 godziny, a panna tyle NIE usiedzi. Każde wyjście do toalety musi być zapisane w protokole, a jeżeli tych wyjść będzie za dużo, to może być to powodem do unieważnienia jej pracy. I zależało mi na tym, żeby ze względu na swój kręgosłup albo siedziała w małej sali, gdzie to iż ona czasem musi wstać albo się rozciągnąć nie będzie NIKOMU przeszkadzać, albo posadzona zostanie w dużym odstępie od reszty na końcu dużej sali. Obie rzeczy mamy, obie będą potwierdzone przez jej ortopedę w grudniu, ale złożyć do szkoły trzeba już teraz.
<><>
A tak wyglądała nasza grupowa konwersacja przedwczoraj. Wtedy byłam z Mieszkiem i kazałam mu obsługiwać mój telefon, bo to była pora wracania dziewczyn ze szkoły. Btw. pojechaliśmy do takiego ekskluzywnego sklepu mięsnego, gdzie mieliśmy własnego ekspedienta i on nakładał na tacę to co wybraliśmy. Mieszko I zwany Mięsożernym, tak się przechadzał i mówił: jedną polędwiczkę, 10 plasterków szynki hetmańskiej, ja dorzuciłam: 5 plasterków salcesonu włoskiego, a potem z tą tacą zaprowadzono nas do kasy. Gość czuł się królewsko, co przełożyło się na sposób rozmowy z siostrą… Począwszy od tych malowanych pazurków, aż do wulgaryzmów. Łucja myśląc, iż to ja była wiec w szoku 😀 A takim był pięknym małym bobasem 9 lat temu!