Dzień dobereł, dzisiaj o LGBT’ach…. tych dobrych LGBT’ach.
– [Film] jest źródłem ciągłego irytowania w moim prywatnym życiu – przyznała pisarka, Annie Proulx, która stworzyła opowiadanie „Brokeback Mountain”. – Jest niezliczona ilość osób, które uważają, iż historia jest otwartą przestrzenią do eksplorowania ich fantazji i poprawiania tego, co widzą jako nieznośnie rozczarowującą opowieść […] Ciągle wysyłają mi straszne manuskrypty i pornograficzne przeróbki historii, oczekując, iż odpowiem pochwałami i brawami za „naprawienie” opowieści. Zdecydowanie nie rozumieją, iż jeżeli nie da się tego naprawić, trzeba to po prostu znosić.
I na tym urwę cytat z niej, ponieważ „Brokeback Mountain” to film, który naprawdę warto obejrzeć. Dawno już nie miałam tak, iż po prostu chcę posiedzieć z filmem jakiś czas. A tu tak było i to pomimo tego, iż głównymi bohaterami są geje.
Lata 60′. Dwóch panów spotyka się na jakimś ranczu i rozpoczyna pracę. A iż miejsce jedno, i adekwatnie są z dala od wszystkich, to znienacka zaskakuje ich miłość do siebie. Lato się kończy, praca się kończy, pora wrócić do domu i wydawałoby się, iż już nigdy się nie spotkają. Ale po czterech latach jeden z bohaterów dostaje pocztówkę od drugiego…
To, co mnie zaskoczyło w tym filmie to sceny seksu. One były takie brutalne. I tak, stosunek odbywał się między nim, a nim, ponieważ „Brokeback Mountain” to historia o wielkiej miłości między mężczyznami. A ja jako kobieta nie mam pojęcia, jak taki seks wygląda, a reżyser – Ang Lee – pozwalał aktorom na improwizację.
Pierwsza scena seksu wymagała trzynastu ujęć, a pracę z aktorami tak opisywał: – Nie rozmawiam za dużo [z nimi], chyba iż chodzi o uwagi techniczne. Dzięki temu [sceny intymne] łatwiej się realizuje.
Szczerze? Wzruszyłam się na filmie, czy adekwatnie na samych napisach końcowych. I zgadzam się ze stwierdzeniami, iż to film o samotności. Nie mniej to, jak zagrali role główni aktorzy – Jake Gyllenhaal i Heath Ledger to role wręcz oskarowe. Uwierzyłam Ledgerowi, iż jego bohater jest zagubiony i samotny, adekwatnie to… och, panowie zagrali coś niesamowitego.
„Brokeback Mountain” jest też uważany za kamień milowy w kinie queerowym. To po nim LGBT stało się modniejsze i jakby wyszło z ukrycia.
Ale wiecie, co? Absolutnie nie przeszkadzało mi to, iż to historia o dwóch homoseksualistach (plis, nie kłóćmy się w sprawie), bo to było takie naturalne. Miałam wrażenie, iż patrzę na historię, która mogła się wydarzyć naprawdę i iż nikt tu nie udaje. Po prostu, tak mogło być. I po prostu, świetni aktorzy.
A co z muzyką? Jest ładna, chyba niewidzialna trochę, ale prym wiedzie piosenka „A Love That Will Never Grow Old” (Gustavo Santaolalla, Bernie Taupin i Emmylou Harris), która wygrała Złotego Globa.
Cóż – warto zobaczyć „Brokeback Mountain”, bo to po prostu ładna historia, poruszająca. I taka prawdziwa. Tekst dedykuję Asi i Matthias Music District. A poniżej o Oskarach, a w komciu link do muzyczki.
——————————————
Oskary 2006:
* nominacja dla najlepszego filmu roku – przegrał z „Miastem gniewu”,
* nominacja dla najlepszego aktora w roli głównej, Heath Ledger – przegrał z Philipem Seymourem Hoffmanem, grającym w „Capote”,
* nominacja dla najlepszego aktora w roli drugoplanowej, Jake Gyllenhaal – przegrał z Georgem Clooneyem, grającym w „Syrianie”,
* nominacja dla najlepszych zdjęć dla Rodrigo Prieto – przegrał z Dion Beebe, odpowiedzialnym za „Wyznania gejszy”,
* nominacja dla najlepszej aktorki drugoplanowej dla Michelle Williams, przegrała z Rachel Weisz, grającej w „Wiernym ogrodniku”,
* Oskar za najlepszą reżyserię dla Anga Lee, którego film rywalizował z „Capote”, „Miastem gniewu”, „Good Night and Good Luck” i „Monachium”,
* Oskar za najlepszy adaptowany scenariusz dla Larrego McMurtriego i Diany Ossany, których film rywalizował z „Capote”, „Wiernym ogrodnikiem”, „Historią przemocy”, „Monachium”,
* Oskar za kompozytora dla Gustavo Santaolalla, a film rywalizował z „Wiernym ogrodnikiem”, „Wyznaniami gejszy”, „Monachium” i „Dumą i uprzedzenie”.