Bezrobotny reżyser znalazł szczeniaka przy wejściu do bloku, w którym wynajmował mieszkanie, i postanowił zabrać go do siebie, mimo iż właścicielka jasno powiedziała: „Żadnych zwierząt”

przytulnosc.pl 2 dni temu

Pewien reżyser stracił pracę. Pracował w teatrze, potem przyszedł nowy dyrektor, pojawiły się nieporozumienia, a potem konflikt – wiecie, jak to bywa. Reżyser się zdenerwował i odszedł z pracy. Długo nie mógł znaleźć nowej, żył z przypadkowych zarobków. A jego żona go wyrzuciła. Jak w bajce, powiedziała: „Idź, gdzie oczy poniosą. Między nami od dawna nie ma uczuć, żyjemy jak sąsiedzi. A teraz jeszcze mam cię karmić. Idź. Może znajdziesz swoje szczęście!”.

Powiedziała to życzliwie, wręczyła mu torbę ze skarpetkami i pomachała na pożegnanie. Trzeba się rozstawać w zgodzie, bez urazy.

Tym bardziej, iż reżyser dawno przepisał mieszkanie na żonę. Jej było tak spokojniej. Mąż miał chore serce. I mnóstwo krewnych. Brat w jednym kraju, siostra w innym, rodzice na wsi. A rozwód żona załatwiła sama, żeby go nie denerwować. Bo miał słabe serce.

Reżyser szukał więc mieszkania. Znalazł mieszkanie na obrzeżach. Ale było czysto i tanio. Pożyczył pieniądze od kolegi i zapłacił z góry za dwa miesiące. Właścicielka była pochmurną kobietą około czterdziestki. Od razu postawiła warunki: idealna czystość, zakaz palenia, żadnych gości, żadnych zwierząt, bo inaczej natychmiastowe wyrzucenie. Co miesiąc dziesiątego będzie przychodzić po pieniądze.

Wtedy większość transakcji odbywała się gotówką. I dziesiątego ta ponura dama przyszła, wszystko obejrzała, obwąchała, sprawdziła kurz na półkach, wzięła pieniądze, przypomniała zasady i wyszła. Była to duża kobieta z czarnymi brwiami i czarnymi oczami, mówiła niskim głosem.

Reżyser znalazł pracę. Na razie kiepską, ale zawsze coś! I znalazł też szczeniaka przy wejściu do bloku. Małego, biednego szczeniaka. Leżał tam, bez sił, bezdomny i słaby. Kundelek, który ledwo otworzył oczy.

Kiedy wszystko zaczęło się układać, nagle to się wydarzyło! Reżyser postanowił najpierw tylko nakarmić i ogrzać szczeniaka. Przecież nikt się o tym nie dowie! A potem gwałtownie odda go w dobre ręce. Wziął szczeniaka na ręce, przyniósł do mieszkania. Dał mu zupę z okruszkami chleba, wytarł kałużę. Położył na swetrze, a potem zabrał na łóżko i zasnął ze szczeniakiem.

I tak zaczął potajemnie trzymać psa w mieszkaniu. Nikt nie chciał przyjąć kundelka.

Dziesiątego reżyser postanowił oszukać właścicielkę. Umieścił duże pudełko między piętrami. Miseczkę z wodą i kaszą w innej miseczce. Chciał wynieść szczeniaka przed przyjściem właścicielki i schować w pudełku, a potem znowu zabrać. Sprytne!

Właścicielka miała przyjść o szóstej wieczorem. O 17:50 reżyser wziął szczeniaka, który już trochę podrósł, i wyszedł z mieszkania. I nagle natknął się na właścicielkę. Ta natychmiast zobaczyła psa i zapytała groźnym głosem: „Co to za szczeniak?”.

Reżyser zaczął desperacko kłamać, iż ktoś podrzucił mu psa pod drzwi i teraz niesie go do schroniska. A może zaproponuje babciom przy metrze, może wezmą? A jak nie wezmą, to zostawi w krzakach, jakoś sobie poradzi ten piesek. „Mnie to nie obchodzi. Ale przecież nie jesteśmy zwierzętami, więc próbuję go gdzieś oddać.”

Prawda była taka, iż reżyser bał się stracić mieszkanie. Ale w sercu postanowił: „Nie zostawię mojego Arcziego. Zbiorę swoje rzeczy i pójdziemy razem w nieznane.” Tak postanowił, ale skłamał właścicielce. Zrobił coś złego, z chciwości.

A właścicielka nagle zaczerwieniła się z gniewu i powiedziała: „Jaki pan jest okrutny! Jak można wyrzucić szczeniaka na ulicę? Proszę go zanieść z powrotem do mieszkania, przecież jest głodny! Może jest chory? Może potrzebuje pomocy? Jak można być tak złym i samolubnym? Niepotrzebnie wynajęłam panu mieszkanie.”

I właścicielka zaczęła zabierać szczeniaka. A piesek zaczął szczekać cienkim głosikiem, natychmiast się tego nauczył! I bronić swojego pana. A reżyser zaczął przyznawać się do kłamstwa i opowiedział o swoim planie. Pokazał pudełko z miseczkami. Powiedział, iż jest kłamcą i tchórzem, ale nie okrutnym człowiekiem. Pomyliła się co do niego.

Wszystko się wyjaśniło. Okazało się, iż właścicielka nie była wcale zła, tylko kiedyś jej mąż ją oszukał, okradł i porzucił. Od tamtej pory nikomu nie ufała. Okazała się dobrą, serdeczną osobą. Też była związana ze światem sztuki – zarządzała biblioteką więzienną.

I ta dwójka zaczęła urządzać psu wygodniejsze miejsce. Rozmawiali. I wszystko się ułożyło najlepiej, jak mogło. Kobieta wróciła do mieszkania – mieszkała tymczasowo u matki. Reżyser znalazł normalną pracę w teatrze lalek. Zwolniło się miejsce! A szczeniak wyrósł na dużego psa, ale właściciele bardzo go kochają. Nie wyobrażają sobie bez niego życia. Oto „żadnych zwierząt”…

Zwierzęta czasem przynoszą wielkie szczęście, wiem to z własnego doświadczenia. Ludzie opowiadają wiele historii… A to po prostu dobra opowieść o czymś pięknym, czego jest mało, oczywiście. Ale czasami można to spotkać w życiu. Jak szczeniaka czy kotka przy wejściu. A my decydujemy, co z tym zrobić. Tylko my…

Idź do oryginalnego materiału