Apka trafiła pod opiekę Fundacji w listopadzie 2021 roku – z guzami na listwie mlecznej tak ogromnymi, iż uniemożliwiały jej normalnie chodzenie.
Była też skrajnie wychudzona… Można było policzyć jej wszystkie kosteczki.
W klinice całodobowej spędziła niemal miesiąc – przeszła tam zabieg wycięcia guzów, a także usunięcia listwy mlecznej i kastracji, bo – jak się okazało – miała także ropomacicze Po zabiegach walczyła jeszcze ze stanem zapalnym, który zajął jej organizm i anemią. Niestety wyniki histopatologii pokazały, iż wycięty guz okazał się być nowotworem złośliwym.
Wreszcie Apka mogła opuścić klinikę i zamieszkała w domu tymczasowym. Okazała się grzeczna i urocza – kochała wszystkich ludzi, nie miała problemów z psami ani kotami. Była towarzyską istotką, lubiła gości, a na spacerkach dretała ochoczo
Od lekarzy słyszeliśmy, iż każdy miesiąc życia Apki będzie cudem. A ona czuła się dobrze, choćby nie było widać po niej choroby, mijały miesiące, w których cieszyła się dobrym samopoczuciem i… znalazła dom stały! Zamieszkała z cudownymi ludźmi i równie cudownymi psami. Przyjmowała chemioterapię, ale poza tym była żwawa i wesoła
Aż wreszcie dotarła do nas smutna wiadomość o odejściu Apki To był niezwykły pies i niezwykła adopcja – Pani Marta i Pan Marcin przyjęli do rodziny psa z wyrokiem. Maleńka krótko miała dom, ale wiemy, iż była bardzo szczęśliwa. Apcia była psem o niesamowitej woli życia. Jej organizm regenerował się wbrew wszystkim diagnozom. Nigdy nie zapomnimy tej 5-kilogramowej Wojowniczki.