Antyczny garnitur

4 miesięcy temu
Zdjęcie: fot. Zbiory TONZ


Z ogrodu nad Prosną Psyche, Sandalarkę, Faunę z Satyrem, Strzelca alpejskiego, Sławę oraz Calisię wyprowadziła druga wojna światowa. Arbeitsbuch do pracy przy upiększaniu przestrzeni prawdopodobnie dostały na koniec niemieckiej okupacji. Ale to tylko hipoteza. Część osób twierdzi, iż podzieliły los książek z kaliskich bibliotek i zostały wrzucone do rzeki. Zniknęła romantyczna architektura, przywodząca na myśl angielskie założenia parkowe. Kiedyś było ładniej – powtórzę za wnuczką ostatniego ogrodnika kaliskiego.

Powidoki

Mitologiczny klub z kaliskiego parku, a także usytuowany na wyspie na „Kogutku” – Strzelec Alpejski – byli ulubionym tłem i towarzystwem do fotografowania się kaliszan na spacerach. Rzeźby towarzyszyły mieszkańcom w chwilach odpoczynku w parkowych alejach od czasu sprowadzenia ich do Kalisza przez magistrat pod carskim berłem, w drugiej połowie XIX wieku, aż do lat 40. XX wieku.

Strzelec Alpejski

Kaliszanie uwielbiali „rodzinę” Flory, dając temu wyraz na różne sposoby. Każdy z posągów traktowany był z wielką ogrodniczą pieczą, stanowiąc centrum szykownych i wytwornych klombów i altan.

Dla niektórych z nich usypywano wyspy na Prośnie; dla kolejnych usypywano ziemne belwedery. Wielka porcja nostalgii nielicznego już przedstawicielstwa pokolenia urodzonych przed 1939 rokiem do mitologicznej rodziny z kaliskiego parku ma w sobie coś z tęsknoty do członków rodziny. Rzeźby były istotnie traktowane bardzo prywatnie. Przy rzeźbach się zakochiwano, rzeźby były świadkami degustacji nielegalnych napojów, z rzeźbami rozmawiano i opiekowano się nimi z wielką pieczą.

Wspomnienie upoj(o)nych bożków

Grupa rzeźbiarska Fauna i Satyra, spośród wszystkich niezachowanych rzeźb, jest dla kaliszan najtrudniejszą do zlokalizowania. Dysponując pięcioma fotografiami dwóch bożków, na żadnej z nich nie odnajdujemy charakterystycznych elementów pejzażu miasta. Pomnikową grupę (o wysokości 110 centymetrów) sprowadzono do miasta

Faun i Satyr. Fot. M. Halak

w roku 1891 i ustawiono przy altance dla zabaw dziecięcych, pomiędzy Sandalarką a wałem wzdłuż Kanału Bernardyńskiego. Scenka nęcenia młodocianego Fauna winem przez Satyra znajdowała się tuż przy miejscu zabaw najmłodszych kaliszan. Grzeszne bożki wspominane są przez ledwie już kilkunastu kaliszan pamiętających tamten park.

Podobno była to najbardziej eksponowana na słońce rzeźba. Eksponowana również na widok municypalnych, którzy przeganiali z niej młodych kaliszan także tutaj grzeszących…

Odkurzenie tego sentymentu do antyku byłoby ciekawą opozycją do często niezgrabnej „awangardy” dzisiejszego zestawu rzeźb. Nie powinniśmy rezygnować ze wzorców, które już się sprawdziły. Należy rozsądnie dysponować jakością. Powiązanie angielskiego typu ogrodu z ozdobami rodem z antyku znajduje interesujący wyraz na wielu przykładach parkowych założeń nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach Starego Kontynentu. Wilanów oraz Park Saski – w Warszawie już dawno zaproszono do zieleńców mitologiczne towarzystwo.

Piękna Calisia oraz uskrzydlona Psyche

Rzeźba Calisii – personifikacja miasta. Lata 30 XX wieku. Domena publiczna

Z garnituru rzeźb istotną dla tożsamości Kalisza była jego personifikacja, czyli bogini Calisia. Personifikacją uczyniono postawną kobietę z obfitym biustem i koroną. Rzeźbę, która wpierw ozdabiała spalony w 1914 roku ratusz, zamówiono do Kalisza w 1891 roku. Uosobienie Kalisza po 24 latach stania ponad głowami przechodniów na Głównym Rynku trafiło do Parku Miejskiego i stanęło u stóp sztucznych ruin. Kobietę o atletycznej budowie fotografowano bardzo często. Duży biust, symbolizujący być może troskę o dobrobyt mieszkańców, to nie jedyny charakterystyczny element rzeźby.

Zbudowana z murów miejskich korona „muralis” była nieodłącznym elementem herbu Kalisza aż do 1918 roku. Alegoryczne przedstawienie naszego grodu zniknęło z obszaru parku wraz ze sztucznymi ruinami podczas drugiej wojny światowej.

W roku 1899 na wysepce przy teatrze zainstalowano skrzydlatą rzeźbę symbolizującą ludzką duszę. Psyche była figurą, która mimo ustronnego miejsca należała (i należy) do najbardziej ulubionych w opinii kaliszan. O rzeźbie ukochanej boga Erosa swoim zdaniem zdecydowała podzielić się historyk sztuki Joanna Bruś:

fot. Mateusz Halak

Moim zdaniem Psyche powinna zainaugurować serię rekonstrukcji. Tak jak w micie bohaterka dostałaby drugą szansę. Poza tym stałaby jak dawniej na wysepce, więc może wandale mieliby utrudnione zadanie.

Jedna z najmniejszych rzeźb (125 centymetrów wysokości) z całą pewnością byłaby zauważalną zmianą w otoczeniu kaliskiego teatru, a podświetlona wieczorem i w nocy, robiłaby z pewnością niesamowite wrażenie. Ciekawostką pozostaje fakt, iż okruchy Psyche, prawdopodobnie jej torsu, przez cały czas znajdowane są u podnóża wyspy, na której stała. Obniżający się poziom Prosny podczas gorących lat odkrywa te relikty dla wytrawnych obserwatorów. Wciąż istnieje także ceglany, otynkowany postument, na której uosobienie duszy rozchylało swoje motyle skrzydła.

Pośród innych (nie)obecnych

Rok po „wprowadzce” do parku kaliskiego Psyche – latem 1900., w czasie inauguracji działalności kaliskiej sceny teatralnej – sprowadzono do Kalisza inne rzeźby. Sława była epicentrum programu rzeźbiarskiego kaliskiego teatru. Dobrze widziana z daleka przez swoją wielkość i posadowienie na dachu gmachu.

Sława na tyłach kaliskiego teatru w ostatnich miesiącach II wojny światowej. Zbiory fotopolska.eu

Chcąc dzisiaj przekonać się jak wyglądała personifikacja zwycięstwa, należy udać się chociażby do Stolicy.

Bliźniacza do tej, która znajdowała się najpierw na dachu teatru, a następnie na środku klombu za nim – Sława, czy też Wiktoria – ozdabia dzisiaj park w Wilanowie.

Pod koniec XIX wieku znalazła w parku kaliskim schronienie także statua Strzelca Alpejskiego. Figura o wysokości 157 centymetrów zdobiła plac przed Domkiem Szwajcarskim, by następnie „bronić” wysepki na Kogutku. Dla nielicznej już grupy mieszkańców naszego miasta rzeźba ta znana jest z tej drugiej lokalizacji. Podobno parą dla górala z Alp była piękna dziewczyna wiążąca sandały, stojąca kilkadziesiąt metrów dalej. O związku alpejczyka z Sanalarką półżartem mówi najstarsze pokolenie kaliszan, które najchętniej umawiało się na randki właśnie pomiędzy tym dwojgiem.

Osobiście jako pierwszą typowałabym do odbudowy Sandalarkę. Dla mnie była to najładniejsza rzeźba (niestety znam ją wyłącznie z zachowanych fotografii i opowieści przedwojennych mieszkańców Kalisza). Sandalarka jest delikatną postacią: pochylona odsłania piękne atrybuty swej kobiecości. Rzeźba ustawiona była na postumencie, podobnym do tego, na którym stoi Flora, otaczała ją zieleń. Byłaby ona kompletem do parkowej Flory – także kobiety

fot. Mateusz Halak

– to zdanie prezes Towarzystwa Opieki nad Zabytkami w Kaliszu – Hili Marcinkowskiej.

Figura kobiety wiążącej sandały trafiła na przecięcie ścieżki od rzeki do dzisiejszej chińskiej altany w roku 1890. Filigranowa statua (mierząca 113 centymetrów wysokości) była bardzo urokliwie zlokalizowana. Nie dość, iż tło dla niej tworzyły rozłożyste korony dębów, leszczyn, lip i grabów, to umiejscowiono ją pośrodku kwiatowego klombu – na modę, z której niegdyś Kalisz słynął w całej Polsce.

Obecni w pamięci

Z terakotowej rodziny, pozostała dziś tylko Flora, wciąż opiekująca się parkowym kwieciem. Wspomnienia i legenda pozostały po tych, które zabrała wojna. Mitologiczny klub zrodził się w fabryce i modelarni Terrakotten der Tonwarenfabrik Ernst March & Söhne w Charlottenburgu (dzisiejszej dzielnicy Berlina). Wytwórnia ta przed stuleciem była jedną z bardziej renomowanych w Europie, skupującą wzorce dla terakotowych posągów od najlepszych niemieckich rzeźbiarzy.

Istniejąca, jedyna z mitologicznego klubu – Flora. Zbiory portalu Kaliszczasemmalowany

W kaliskim Parku Miejskim, do prawdy nie gorszym od wilanowskiego założenia ogrodowego, mała architektura przyszła wraz z modą na romantyczność pod koniec XIX wieku.

Prócz rzeźb powstały malownicze mosty, altany, a także sztuczne ruiny. Te ostatnie najlepiej oddają styl kaliskiego parku, założonego w typie angielskim, tj. udającym naturalne zróżnicowanie powierzchni wraz z pamiątkami z przeszłości. Podobno wszystkie divy urodziły się jako istoty ludzkie. Bóstwu z niegdysiejszego Parku Miejskiego w Kaliszu także nie brakuje pierwiastka ludzkiego; kaliszanie otaczali je szerokim wachlarzem uczuć.

Idź do oryginalnego materiału