81. rocznica likwidacji obozów pracy przymusowej dla Żydów w Poznaniu i okolicy

1 miesiąc temu
Zdjęcie: fot. Materiały organizatora


Pierwsi więźniowie przywiezieni z getta łódzkiego zostali osadzeni na Stadionie Miejskim w maju 1941 roku. Kolejne transporty dotarły do Poznania m.in. z gett we Włocławku, Chodczu, Lubrańcu, Izbicy Kujawskiej, Zduńskiej Woli, Brześciu Kujawskim, Turku, Kole, Koninie.

Żydów więziono nie tylko na Stadionie, ale także w podobozach (w Krzyżownikach, Forcie Radziwiłła, przy Drodze Dębińskiej, w Antoninie, Krzesinach i innych).

Żyli w nieludzkich warunkach, ginęli z głodu i wycieńczenia. Za próby ucieczki i inne przewinienia wieszano ich na szubienicy stojącej przy Stadionie. Gdy, zgodnie z wytycznymi Himmlera z 9 sierpnia 1943 roku, rozpoczęto likwidację obozów, żydowskich więźniów pozostających przy życiu wywieziono do Auschwitz i Chełmna nad Nerem (Kulmhof).

Autorka plakatu Zuzanna Kowalska

W 81. rocznicę likwidacji obozów pracy przymusowej dla Żydów w Poznaniu i okolicy zapraszamy na uroczystość upamiętniającą ofiary. Oddamy im hołd spotykając się w piątek 30 sierpnia o godzinie 18.00 przy Stadionie, od strony basenu „Chwiałka”. Przy wejściu na Stadion odczytamy fragmenty wspomnień i nazwiska ofiar. Zawiesimy na ogrodzeniu wstążki z ich imionami i nazwiskami, zapalimy znicze. W uroczystości udział wezmą Aleksander Machalica z Teatru Nowego (odczyta fragmenty wspomnień Abrahama Harapa) i Michał Giżycki (klarnet).

Dzień wcześniej, w czwartek 29 września o godz. 18.00, zapraszamy do Atelier Wimar Stowarzyszenia Łazęga Poznańska przy ul. Św. Marcin 75 – do wspólnego przygotowania wstążek, na których wypiszemy imiona i nazwiska zamordowanych Żydów. Zawiesimy je następnego dnia na ogrodzeniu stadionu.

Upamiętnienie ofiar obozów pracy dla Żydów w Poznaniu organizujemy po raz trzeci. Pierwsze odbyło się 2 września 2022 roku, a drugie 3 września 2023 roku.

O obozie na Stadionie Miejskim dr Anna Ziółkowska pisała:

„Z pracy więźniów osadzonych w obozie na Stadionie korzystały rozmaite niemieckie przedsiębiorstwa prywatne. (…) Zapotrzebowanie na żydowską siłę roboczą w mieście było tak duże, iż transporty więźniów kierowano do obozów w Poznaniu nie tylko z Łodzi, ale także z pozostałych gett Kraju Warty. Początkowo nabór do robót poza gettem odbywał się na zasadzie dobrowolności. Ochotnicy zgłaszający się na wyjazd liczyli na jakiekolwiek minimum egzystencji, czy też wegetacji, szczególnie ci spośród nich, których istnienie zagrożone było śmiercią głodową w getcie. (…).

Obóz w zabudowaniach Stadionu Miejskiego w Poznaniu, mieszczącego się przy ul. Dolna Wilda w żaden sposób nie nadawał się do zadań, do jakich został przeznaczony. Większość więźniów wegetowała tu w warunkach wręcz nieludzkich, nieomal pod gołym niebem, pozbawiona przy tym podstawowych urządzeń niezbędnych do życia, Załman Kłodawski, tak po latach opisuje warunki życia obozowego: «Leżeliśmy na Stadionie na ziemi, nie pod dachem, tylko na ziemi, nie zapewniono nam podstawowych warunków higienicznych. Kto nie przeżył tego widoku, nie może sobie wyobrazić jak ten Stadion wyglądał. Ludzie stali się dzicy»”.

(Z artykułu Anny Ziółkowskiej Obóz na Stadionie Miejskim w Poznaniu (w:) „Miasteczko Poznań” nr 2/2004)

Fragment wspomnień Abrahama Harapa, przed wojną mieszkańca Koła, więźnia kilku obozów pracy w Poznaniu:

„Ciężka, wycieńczająca praca. Droga do miejsca budowy – 18 kilometrów. W obie strony trzeba iść pieszo. Jedzenie – wodnista zupa i kawałek chleba. Potworne bicie przez niemieckich i polskich majstrów i nadzorców. Nieustanne szykany ze strony polskich strażników prowadzących nas do pracy. Nadzór nad obozem miało Stowarzyszenie założone przez komendanta Śliwińskiego, brata byłego polskiego burmistrza. Tak strażnicy jak i ich przełożeni w większości byli Polakami, byłymi członkami poznańskiej endecji.

W obozie – brud, wszy, wieczne dręczenie i bicie na śmierć. Wszystko świadczyło o tym, iż zostaliśmy skazani na unicestwienie. Także samo „mieszkanie” napawało grozą – rozwalający się budynek, w którym mieliśmy mieszkać, niegdysiejszy obóz dla jeńców angielskich, w istocie służył zgnębieniu siedmiuset przebywających w obozie Żydów. Pierwszymi dwoma ofiarami szalejącej dyzenterii byli kolscy Żydzi: Aron Corndorf (syn ślepego Jakuba) oraz Mojsze Judkiewicz.

Po kilku tygodniach trzech Żydów z obozu zostało skazanych na śmierć. Pierwszą egzekucję wykonano przez powieszenie. Jednym z „przestępców” był pochodzący z Chodcza Żyd, który oddalił się z placu budowy, aby kupić opakowanie sztucznego miodu, dwaj pozostali też oddalili się z miejsca pracy.

W piękne, słoneczne niedzielne popołudnie zwołano wszystkich kilkuset Żydów przebywających w obozie i zaprowadzono na podwórze głównego obozu Stadion. Tu stała przygotowana już szubienica. Na ten „spektakl” zaproszono gości, przedstawicieli różnych organizacji niemieckich. Zjawili się w mundurach różnych kolorów: szarych, brązowych, zielonych i czarnych. Nie zabrakło też cywilów, z uzbrojonymi gestapowcami na czele.

Trójkę Żydów doprowadzono do szubienicy. Inżynier Neumann przyniósł sznur i dwóch żydowskich obozowych policjantów musiało założyć pętle i powiesić swoich braci. Sprowadzeni tu obozowicze pod gradem ciosów musieli biegać wokół szubienicy z twarzami zwróconymi ku powieszonym, a uśmiechnięci goście oglądali to sadystyczne widowisko grozy”.

(Wspomnienia Abrahama Harapa mieszkającego po wojnie w Izraelu opublikowane zostały w Sefer Koło – Księdze Pamięci Koła wydanej w Tel Awiwie w 1958 roku. Fragmenty w tłumaczeniu Krzysztofa Modelskiego zostały opublikowane w czasopiśmie „Miasteczko Poznań”, nr 3-4/2021)

Idź do oryginalnego materiału