- Szliśmy ul. Południową, skręcając w Żytnią. Będąc już na chodniku przy ul. Smugowej Wiktor szedł pierwszy. Zza zakrętu wyskoczył passat, pędził jak szalony, wpadł z drogi na ogrodzenie potrącając Wiktora, za którym szedłem ja, potem Julka (młodsza o pięć lat od Wiktora siostra) i żona Ania na końcu. To wszystko rozegrało się w sekundzie. Krzyknąłem jeszcze do Wiktora uciekaj, ale samochód wpadł wprost w niego, przeciągnął go, syn uderzył głową w podmurówkę i wylądował parę metrów dalej na chodniku.
Julkę zdążyliśmy wcisnąć w ogrodzenie... Widok Wiktora był makabryczny, roztrzaskana głowa, która puchła w momencie - wyciekał z niej mózg... Żona w szoku wrzeszczała. Ktoś wezwał karetkę. Sprawca świeżo upieczony 18-letni kierowca dostał d