Aneta mówi, iż przy urodzeniu dostała w darze od losu nadmiar wrażliwości, który bardzo utrudnia funkcjonowanie. Nie potrafi przejść obojętnie obok bezdomnego kundelka, łańcuchowego burka, a swojemu psu wybaczyła zgryzienie dwóch foteli i pięciu pilotów od telewizora.
W ratowanie bezdomnych czworonogów zaangażowała całą swoją rodzinę. Opowiadając o psich nieszczęściach, tak naprawdę opowiada o nas, malując w ciemnych barwach portret ludzkiej nieodpowiedzialności i okrucieństwa. Może więc warto zastanowić się nad tym czy prezent pod choinkę w postaci szczeniaczka to dobry pomysł?
Fot. i film nadesłane