Właściciele domów w całej Polsce znaleźli się pod lupą urzędników. Powód? Niewłaściwe odprowadzanie deszczówki, które może kosztować choćby 10 tysięcy złotych lub skończyć się karą ograniczenia wolności. Gminni kontrolerzy rozpoczęli masowe inspekcje posesji, a to, co znajdują, często kończy się wysokimi mandatami.
Fot. DALL·E 3 / Warszawa w Pigułce
Problem jest poważniejszy, niż mogłoby się wydawać. Według nowego Prawa wodnego, deszczówka nie jest już uznawana za ścieki, a jej odprowadzanie do kanalizacji sanitarnej zostało kategorycznie zabronione. To zmiana, która zaskoczyła wielu właścicieli nieruchomości, szczególnie teraz, w okresie jesiennych deszczy, gdy problem nadmiaru wody staje się szczególnie dotkliwy.
Co zatem zrobić z deszczówką, by uniknąć kary? Przepisy dają kilka możliwości, ale wszystkie wymagają odpowiedniego przygotowania i często niemałych inwestycji. Można odprowadzać wodę do specjalnej kanalizacji deszczowej, ale tylko po uzyskaniu pozwolenia wodnoprawnego i opłaceniu stosownych należności. Alternatywą jest kierowanie jej na własny teren nieutwardzony lub gromadzenie w specjalnych zbiornikach retencyjnych.
Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę relacje sąsiedzkie. Prawo surowo zabrania kierowania spływu wody na sąsiednie działki czy drogi publiczne. To prowadzi do napięć między mieszkańcami, szczególnie w gęsto zabudowanych obszarach, gdzie trudno o naturalne rozwiązania odprowadzania wody.
Najbardziej niepokojący jest społeczny wymiar nowych przepisów. Wysokie kary i koszty dostosowania się do wymagań uderzają szczególnie w mniej zamożnych właścicieli domów. Profesjonalne systemy zagospodarowania deszczówki to wydatek rzędu kilku, a choćby kilkunastu tysięcy złotych. Dla wielu rodzin to kwota przekraczająca możliwości finansowe, zwłaszcza w obecnych czasach rosnących kosztów życia.
Paradoksalnie jednak, te surowe regulacje mogą przynieść też pozytywne zmiany. Coraz więcej osób zaczyna postrzegać deszczówkę nie jako problem, ale jako cenny zasób. Powstają oddolne inicjatywy sąsiedzkie, gdzie mieszkańcy wspólnie inwestują w systemy zagospodarowania wody opadowej. Rozwija się też rynek innowacyjnych, ekologicznych rozwiązań dostępnych dla przeciętnego Kowalskiego.
Eksperci radzą, by nie czekać na kontrolę i już teraz przyjrzeć się, jak wygląda gospodarka wodna na naszej posesji. Najprostszym rozwiązaniem może być instalacja podstawowego zbiornika na deszczówkę lub stworzenie małego ogrodu deszczowego. To nie tylko uchroni przed karą, ale może przynieść wymierne korzyści – zgromadzona woda przyda się do podlewania ogrodu w czasie suszy.
Największym wyzwaniem pozostaje jednak zmiana mentalności. Przez lata przyzwyczailiśmy się do traktowania wody opadowej jako problemu, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć. Teraz musimy nauczyć się postrzegać ją jako cenny zasób, który warto mądrze wykorzystać. To lekcja, której koszt może być wysoki, ale jej efekty mogą służyć nam i przyszłym pokoleniom.
Pamiętaj: jeżeli nie jesteś pewien, czy twój system odprowadzania deszczówki jest zgodny z prawem, skonsultuj się z lokalnym urzędem lub specjalistą od gospodarki wodnej. Lepiej zainwestować w dobre rozwiązanie teraz, niż później płacić wysokie kary.